18XI2020.
Gdybyście odwiedzili grób ks. Witolda Andrzejewskiego na gorzowskim cmentarzu i zastanawiali się, skąd znalazła się tam piękna drewniana kapliczka (
patrz zdjęcie na dole), spieszę donieść, że to dzieło
Z. Marka Piechockiego. Wykonał ją – i kilkadziesiąt innych – ze spalonych w pożarze gorzowskiej katedry belek, które dostał od artysty plastyka
Michała Bajsarowicza. On, a właściwie jego syn, otrzymał je od proboszcza w rewanżu za wsparcie idei odbudowy katedry.
Kapliczki – bo tak o nich mówi Marek Piechocki – poza aureolami, które zrobił z metalu pochodzącego jeszcze z czasów tzw. komuny (dostał ten charakterystyczny metal od brata, artysty plastyka
Juliusza Piechockiego) – wykonał całkowicie z drewna odzyskanego z pożogi. W niektórych, np. w tej stojącej na łośnieńskiej działce, tkwią nienaruszone gwoździe, naturalnie wykrzywione w czasie pożaru i rozbiórki.
Co charakterystyczne dla Marka, wszystkie kapliczki rozdał. Jedna trafiła nawet do Rzymu, bo bardzo spodobała się znajomym, którzy tam właśnie mają swoich znajomych. Tak więc stoją nie tylko w polskich ogrodach, mieszkaniach czy na balkonach. Znalazły miejsce u ludzi, którzy nimi się zachwycili. Ja zdołałam obejrzeć dwie. Jedną wkrótce otrzyma muzyk
Adam Bałdych. Ostatnia trafiła do mnie. Jestem z tego powodu przeszczęśliwa.
Dzisiejsze spotkanie z Z. Markiem Piechockim nie było długie, bo i warunki nie sprzyjały. Słońce wyszło na chwilę, gdy Marek zaproponował mi wysłuchanie dwóch swoich utworów. Siedzieliśmy pośród drzew, piliśmy kawę, a kiedy włączył te muzyczne miniatury, nawet ptaki umilkły.
Gdy pytałam, czy pracuje nad jakimś nowym tomikiem wierszy – Marek wydał 12 książek poetyckich – powiedział, że nie. Widzę, że w ostatnich latach tę twórczość zamienił na muzyczną. Kiedy przychodzi wena, siada w domu przy klawiszach i gra.
- Nagrałem tego chyba z 50 kawałków. I nigdy później już ich nie odtworzę, bo gram to, co czuję w danej chwili – mówił.
Marek Piechocki jest człowiekiem wyjątkowym. Każde jego artystyczne działanie wypływa z duszy i ma swój poziom. To człowiek wielu talentów, które potrafi pięknie wykorzystać.
– Kiedy zobaczyłem u Michała Bajsarowicza te belki, od razu widziałem, co z nich powstanie, jeśli pozwoli mi je wykorzystać. Pozwolił. Robiłem je od zeszłego roku. Ale najpiękniejszą mam u siebie – mówił i zaraz pokazał tę stojącą na działce pod krzyżem, tę właśnie z wykrzywionymi gwoździami.
Przyznacie, że jest w niej mocna symbolika, tak charakterystyczna dla Marka, który przed 12 laty stworzył z drewna, drutu kolczastego czy sznurka równie symboliczne Madonny.
Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>