Gdańsk, Warszawa, Kraków, Rzeszów, Lublin to tylko kilka miast, z których zjechali do Gorzowa lekarze, uczestnicy pierwszej ogólnopolskiej konferencji na temat ultrasonografii kontrastowej.
W Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie odbyła się konferencja „Ultrasonografia kontrastowa w Polsce” pod hasłem: „Stan obecny i perspektywy - od podstaw do praktyki”. 28 września na terenie Ośrodka Radioterapii lekarze nie tylko wysłuchali specjalistycznych wykładów, ale też uczestniczyli w zajęciach praktycznych. Byli wśród nich interniści, pediatrzy, radiolodzy, ginekolodzy, onkolodzy, urolodzy dziecięcy, chirurdzy dziecięcy czy pulmonolodzy. Przyjechali na zaproszenie prezesa Polskiego Towarzystwa Internistycznego Oddział Gorzów Wielkopolski i szefa Oddziału Chorób Wewnętrznych, Endokrynologii i Gastroenterologii lek. med.
Romana Kołodziejczaka.
Przybyłych na konferencję powitał prezes WSzW
Jerzy Ostrouch, podkreślając sytuację szpitala, który jeszcze niedawno był jednym z najbardziej zadłużonych w Polsce, a dziś rozwija się i prowadzi kolejne inwestycje. Oficjalnego otwarcia dopełnili główni pomysłodawcy, którzy utworzyli komitet organizacyjny, czyli z Gorzowa lek. Roman Kołodziejczak oraz z Gdańska prof. dr hab. n.med.
Wojciech Kosiak z Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Uniwersytetu Medycznego. Profesor podkreślił zadowolenie z dużej frekwencji.
– Myślałem, że zgłosi się dziesięć, może dwadzieścia osób, dlatego bardzo mnie cieszy, że jest nas tu tak wielu – mówił.
To była pierwsza konferencja całkowicie poświęcona ultrasonografii kontrastowej w Polsce.
– Jej celem jest wzbudzenie zainteresowania i upowszechnienie tej metody, a także promocja nowoczesnej ultrasonografii – wskazał lek. med. Roman Kołodziejczak, podkreślając, że pozwala ona postępować nierutynowo i wykorzystywać niedocenianą nowoczesną metodę.
Ultrasonografia kontrastowa polega na tym, że po wykonaniu standardowego badania USG podaje się pacjentowi kontrast dożylnie. Co ważne, jest on wydalany szybko i przez płuca, więc można tę metodę stosować u pacjentów z niewydolnością nerek, którym nie wolno podać kontrastu w tomografii czy rezonansie. Po podaniu kontrastu lekarz obserwuje, jak kontrast napływa do danej zmiany i jak z niej wypływa.
- Zainteresowaliśmy się tą metodą z powodu bliskości Niemiec i informacji, które stamtąd otrzymujemy, że jest powszechnie stosowana i przydatna w diagnostyce – wyjaśniał R. Kołodziejczak. Przyznał, że tematem „zaraził” go młodszy kolega pracujący na oddziale
Krystian Szut i to on miał jechać na konferencję do Hanoweru, ale zbiegła się z jego ślubem. Pojechał więc Roman Kołodziejczak.
- Ultrasonografia to jest badanie bardzo podobne do uzupełniania rezonansu magnetycznego czy tomografii komputerowej podaniem kontrastu. – Dzięki temu badaniu widzimy jakąś zmianę, np. guza w wątrobie – tłumaczył endokrynolog. – Oczywiście, jego obecność nie jest żadnym wyrokiem i nie przesądza, że to konkretna choroba. My weryfikujemy, czy pacjenta w ogóle trzeba operować, czy robić biopsję zmiany, czy z tym człowiek może sobie spokojnie żyć i tylko obserwować albo że wręcz nie wymaga żadnej obserwacji. Na podstawie charakteru kontrastowania wnioskujemy też, czy zmiana jest naczyniakiem, gruczolakiem, rakiem lub przerzutem. Chodzi o to, by możliwie wcześnie podjąć rozsądną decyzję i nie czekać, aż np. nastąpi krwotok do jakiegoś gruczolaka czy wątroby, tylko od razu kierować chorego na leczenie operacyjne.
– Ta metoda jest praktyczna i przełomowa, bo pacjentom nie trzeba od razu robić tomografii komputerowej. Część z nich można skierować na ultrasonografię kontrastową – mówił lek. med. Krystian Szut. – Unika się w ten sposób różnych powikłań, które mogą być związane z tomografią komputerową przy podaniu kontrastu pacjentowi z niewydolnością nerek. USG z kontrastem jak najbardziej można. W Niemczech ta metoda jest na porządku dziennym. W Polsce jest dziedziną niszową. Chyba panuje przekonanie, że jest niewarta uwagi, bo istnieje taki mit, że i tak wszystkim trzeba zrobić tomograf. Właśnie dlatego organizujemy tę konferencję, żeby obalać takie mity. I zachęcać do tego typu diagnostyki.
Na konferencję z Warszawy przyjechała również szefowa Polskiego Towarzystwa Ultrasonograficznego, dr
Małgorzata Serafin-Król, która przyznała, że metoda jest stosowana od lat, ale w Polsce rozbija się o cenę kontrastu.
- To kwestia pieniędzy – mówiła. – Metoda ultrasonografii z kontrastem nie jest refundowana. W większości przypadków działamy na zasadzie grantów naukowych i jakiegoś dodatkowego dofinansowania. Ja zaczynałam z pierwszymi kontrastami na opcjach dopplerowskich, potem weszły kolejnej generacji, jeszcze skuteczniej pokazujące przepływy. Weszły też specjalnie dedykowane oprogramowania do aparatów, by lepiej zobaczyć wzmocnienia kontrastowe. Natomiast problemem są jak zwykle finanse.
Dr Serafin-Król przekonywała, że nawet gdyby wziąć pod uwagę drogi kontrast to i tak badanie całościowo jest tańsze od tomografii. – Ale przede wszystkim nie ma promieniowania i jest to metoda bezpieczniejsza – argumentowała. – Mamy grupę pacjentów z przeciwwskazaniami do jakichkolwiek rezonansów czy tomografii, w związku z tym jest to już pierwsza potencjalna grupa, która spokojnie mogłaby skorzystać z tej diagnostyki.
USG stosuje się powszechnie. W każdej poradni, szpitalu stoi takie urządzenie. Technika jest ogólnie znana, ale ze względu na cenę kontrastu, mocno ograniczona. Dlatego konferencja miała na celu wsparcie rozmów prowadzonych na szczeblu ministerialnym czy pism przekonujących o celowości wprowadzenia tej metody do procedur medycznych, za które płaciłby NFZ. – Temat trzeba drążyć i próbować wprowadzać metodę. Zobaczymy, co nam się uda – powiedziała na zakończenie dr Serafin-Król.
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć