Byliśmy wczoraj na majówce w Młynie na Skraju Lasu i wcale nam nie przeszkadzało, że to dopiero połowa kwietnia. Wyruszyliśmy wczesnym popołudniem, już po spakowaniu walizek, a te się nie buntowały, bo dziś zabieramy je do Buska Zdroju. W tej chwili za oknem marne siedem stopni, o słońcu można tylko pomarzyć, a w perspektywie już wyczuwalny deszcz. Wczoraj jednak pogoda jeszcze nie zdążyła się zepsuć, była dokładnie taka, jaką można sobie wymarzyć, idealna na spotkanie z przyjaciółmi, z których każdy ma już tę właściwą majówkę zaplanowaną.
Młyn stoi nie tylko na skraju lasu, ale też w pobliżu rzeki (Warty), jeszcze w granicach Starego Polichna odległego o niecałe 20 km od Gorzowa. Stoi oczywiście przy ul. Młyńskiej. Kiedy go budowano na początku ubiegłego stulecia, pewnie nikt nie miał pojęcia, że kiedyś, zamiast mielić ziarno na mąkę, będzie ofiarował swoim gościom tyle wzruszeń i kolorowych wspomnień. Gwarantuję, że zakochacie się w tym miejscu, w panującej na włościach Katarzynie z Młyna również.
Klimatycznych wnętrz nie będę Wam dzisiaj pokazywać (przyjrzyjcie się im na https://mlynnaskrajulasu.pl/), ale dodam, że my bardzo lubimy bywać zarówno w samym młynie, jak i w jego okolicach. To świetne miejsce na kilkugodzinny i na kilkudniowy pobyt, na przyjacielskie pogwarki, rodzinne spotkania z większych lub mniejszych okazji (bez okazji również), na organizację urodzin, jubileuszy czy wreszcie dowolnych warsztatów, na grzybobranie, na wędkowanie, na zachwycanie się naturą i odpoczynek od zgiełku cywilizacji. Wszyscy są tu mile widziani: ludzie, zwierzęta, rośliny.
Zdążyliśmy zaprzyjaźnić się z Katarzyną z Młyna, lubimy wpadać do niej na pogaduchy, na jesienne grabienie liści, na zdobienie świątecznych pierników. Tylko na dorocznym sprzątaniu rzeki nie byliśmy ani razu, bo w tym czasie nosi nas po świecie. Wczorajszą kwietniową majówkę rozpoczęliśmy wprawdzie w obszernej sali kominkowej, ale świetne warunki pogodowe skłoniły nas do przeniesienia się na świeże powietrze. Młyńskie podwórko wabiło soczystą zielenią, kwitnącymi bzami i leśnymi konwaliami. Konwalie to tam nawet na kamieniu rosną (na dowód załączam zdjęcie).
Najpierw wybraliśmy się na spacer po lesie, a potem – obsiadłszy wygodne ławy wokół miejsca na ognisko – długo dyskutowaliśmy o wspólnych wyprawach, na których już byliśmy i na których jeszcze będziemy. Nie chciało się wracać do domów.
Stare Polichno (woj. lubuskie, pow. gorzowski, gmina Santok) to ciekawa wieś u zbiegu Warty i Noteci, historycznie związana z Santokiem, nazwanym przez Galla Anonima „regni custodia et clavis” (strażnicą i kluczem do królestwa). Kiedy już zatrzymacie się w Młynie na Skraju Lasu, koniecznie odwiedźcie też nowoczesne santockie muzeum (https://www.facebook.com/media/set/...) będące filią Muzeum Lubuskiego. Naprawdę warto.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>