W ramach IX Festiwalu Literackiego im. Kazimierza Furmana FurmanKa można jeszcze oglądać wystawę fotografii
Marty Rybickiej poświęconą bliskości.
Hasłem tegorocznej FurmanKi była fraza „Człowieka we mnie tyle…” To oczywiste nawiązanie do ostatnich miesięcy pandemicznych doświadczeń i ograniczeń nałożonych na instytucje kultury. To – jak piszą organizatorzy:
Agnieszka Kopaczyńska-Moskaluk i Miejskie Centrum Kultury – przeniesienie również relacji międzyludzkich do świata wirtualnego i potrzeba podkreślenia, jak ważna jest w naszym życiu obecność drugiego człowieka. Jego bliskość. Uwaga. Emocje.
Z tego też powodu na Starym Rynku stanęło 10 sztalug z fotosami par, które przeżyły razem kilkadziesiąt lat – z jednej strony i z historiami ich życia i miłości – z drugiej.
Co prawda, burza nie pozwoliła mi dokładnie poznać zaprezentowanych historii, ale chcę tam wrócić i wszystkich serdecznie zachęcam do przeżycia tej lekcji bliskości i wyniesienia ważnych treści, które przekazują bohaterowie projektu. A jestem pewna, że każdy znajdzie tam coś dla siebie, każdy się wzruszy, uśmiechnie, każdy zastanowi nad własnym związkiem czy sytuacją życiową. Pewnie będzie zazdrościł albo pomyśli, że to niemożliwe, że kiedyś świat był inny i ludzie inni, że było im łatwiej dochować wierności, godzić się na podział ról czy znosić humory partnera. Co by jednak nie pomyślał, warto, by przyszedł i zatrzymał się przy tych niezwykłych historiach.
Może wśród wielu opowieści znajdzie swoją odpowiedź na pytanie: Co zrobić, by było dobrze?
„Ja zawsze mówię tak: Jak cię dzień pokłóci, niech cię noc pogodzi. I tak u nas było”.
„To jest też bardzo ważne, że my nigdy w życiu, ale to nigdy nie obrażaliśmy się dłużej niż jeden dzień.”
„Ludzie, teraz gdy się kłócą, nie potrafią wykrzesać z siebie jakiejś takiej mocy. Ja to sama załatwiam: uśmiechnę się, wezmę za rękę, przytulę się.”
„Trzeba się kochać. Lubić i kochać.”
„Moja żona, to bardzo szlachetna osoba. Mam do niej wielkie zaufanie. Ma sporo mankamentów, ale przeszła swoje i ja to wszystko rozumiem.”
„Z każdej sytuacji są dwa wyjścia: albo przez drzwi, albo przez okno. I zawsze się uda. Tylko trzeba razem chcieć.”
Nie od dzisiaj widomo, że tego typu prezentacje w naszym mieście – niestety – często mijane są bez zatrzymania. W sobotnie popołudnie wystawą interesowali się ludzie, może częściej mężczyźni, którzy przystawali, chwilę czytali. Oglądali zdjęcia. Mam jednak nadzieję, że po zachłyśnięciu się wolnością od maseczek dostrzeżemy te wyjątkowe prace. Może, oczekując na realizację zamówienia w pobliskich knajpkach, które dziś gorzowianie wypełnili po brzegi, poświęcą te 15-20 minut na poznanie bliskości, jakiej uczą nas ci, którzy przeżyli ze sobą 50 lat i więcej. Zachęcam Was do spaceru między historiami, których początki sięgają czasów wojny i okupacji.
Brawo za pomysł. Brawo za realizację. Jak powiedziała Agnieszka Kopaczyńska-Moskaluk, wystawę będzie można oglądać przez miesiąc.
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>