Nieczęsto w codziennym języku spotykamy słowo „eutrofizacja”. Warto wiedzieć, czym jest to zjawisko choćby dlatego, że żyjemy w regionie pełnym śródlądowych wód.
W świąteczną niedzielę przy brzegu jeziora Wełminko Małe, na jego dnie, dostrzegłam kolonie pęcherzyków, na pierwszy rzut oka przypominających skrzek. Były jednak mocno rozrzucone, nie kumulowały się w grona i brakowało im galaretowatej otoczki. W miejscu nasłonecznionym było ich naprawdę dużo. Od czasu do czasu pęcherzyk unosił się i pękał.
Poszukiwania odpowiedzi na pytanie nie były łatwe, ale przyniosły efekt. Dziś wiem, że nie jest to ani żabi skrzek, ani rybia ikra, choć wiele osób upierało się przy tej tezie.
Przesłałam zdjęcia z opisem sytuacji i miejsca do nadleśniczego Nadleśnictwa Kłodawa
Tomasza Kalembkiewicza.
– To na pewno nie jest skrzek. Wygląda mi na glony z pęcherzykami powietrza – powiedział. – Akweny są dziś zbyt żyzne, temperatura wody na plusie, organizmy mniej aktywne, a wszelkie grzyby rozwijają się już od 4 stopni. Do tego pojawia się tlen wytwarzany z innych roślin i produktów rozpadu materii. To nie jest dobre, bo zbyt dużo roślin powoduje wzmożone procesy gnilne, czego skutkiem jest zarastanie jezior. Ale skonsultuję to jeszcze z naszym ichtiologiem i potwierdzę. Ja stawiałbym na eutrofizację, czyli proces zarastania jezior w wyniku zwiększenia ich żyzności - zakończył i obiecał skonsultować sprawę z ichtiologiem z wykształcenia
Dawidem Markowskim, który też pracuje w Nadleśnictwie Kłodawa.
Następnego dnia potwierdził swoje przypuszczenia, dodając:
- W ciepłych nasłonecznionych miejscach te kuleczki, które widać na zdjęciu, to pęcherzyki powietrza, a ciemne punkty to nic innego jak soczewka, przez którą widać głębię wody. To w konsekwencji negatywne zjawisko, bo nadmiar tych glonów powoduje przyduchę w jeziorach, ponieważ one absorbują dużą ilość tlenu i zamykają wymianę powietrza w wodzie.
Nadleśniczy Kalembkiewicz wymienił obecność glonów w jeziorze Włminko Małe, ale wspomniał też o sinicach w Bałtyku. Ich obecność to nic innego jak efekt wspomnianej eutrofizacji, czyli przeżyźnienia środowiska morskiego. Kiedy zakwitają, woda staje się mętna i zamyka się możliwość kąpieli, bowiem niektóre z gatunków sinic są toksyczne i mogą być szkodliwe dla człowieka.
Fundacja WWF alarmuje, że eutrofizacja „to obecnie największe wyzwanie dla Morza Bałtyckiego. Pojęcie, które należy tłumaczyć dosłownie jako „dużo pożywienia” (od greckich słów „eu” i „tropy”), wcale nie oznacza pozytywnego zjawiska. Wręcz przeciwnie. Morze dotknięte eutrofizacją wskutek nadmiaru zamiera" - czytam na stronie WWF.
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>