Wczoraj (28 lutego) w rozmowie z rzecznikiem prasowym firmy Taumer powiedziałam, że interpelacja
Marty Bejnar-Bejnarowicz nie jest szkalowaniem ani godzeniem w dobre imię, bo przede wszystkim jest pytaniem radnej, która do zadawania takich pytań jest przez społeczeństwo upoważniona i zobligowana. A od pytania do stwierdzenia droga daleka. Wydawało się, że argument przemówił, bo padło "no tak", jednakże późniejsze wydarzenia pokazały, że konieczne jest "przepraszam".
Sprawa dotyczy wykonawcy ulic Walczaka i Warszawskiej, o czym pisaliśmy wielokrotnie. W poniedziałek radna Ludzi dla Miasta Marta Bejnar-Bejnarowicz przesłała do Prezydenta Gorzowa interpelację (czytaj tu:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,felietony,7547,)
Nocą ta sama firma wydała oświadczenie, które zostało podlinkowane w komentarzach na naszej stronie. We wtorek rano zadzwoniłam do Krakowa i rozmawiałam z rzecznikiem prasowym, który bardzo spokojnie acz zasadniczo podkreślił, że interpelacja godzi w dobre imię Taumera. Dosłał nam pismo adresowane do wiceprezydenta
Artura Radzińskiego (czytaj tu:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,interwencja,7548,_taumer_wykona_do_konca_inwestycje_w_gorzowie__mowi_rzecznik_firmy,), w którym powtarza się zarzut o godzeniu w wizerunek firmy, a także zdanie: "Rzucanie oskarżeń jest celowym elementem walki politycznej wokół inwestycji, nie mającej pokrycia w rzeczywistej sytuacji na placu budowy".
Konsekwencją tych zdarzeń był opublikowany przez radną wpis:
"Na żądanie firmy Taumer sp. z o.o. i po przeprowadzeniu własnej konsultacji prawnej, składam oświadczenie we wskazanej formie:
"Przepraszam firmę Taumer Sp. z o.o. za naruszenie jej dóbr osobistych w postaci opublikowania skanu interpelacji zawierającej treści mogące wprowadzić w błąd, sugerujące, że firma Taumer Sp. z o.o. może być w upadłości. Jest to informacja nieprawdziwa, godząca w wizerunek firmy Taumer Sp. z o.o."
Nie trzeba było długo czekać na odzew. Takiego pewnie krakowska firma się nie spodziewała. Na portalu społecznościowym pojawiło się wiele wpisów. Oto niektóre z nich:
Mariusz Domaradzki: "Interpelacja w swoim założeniu ma formę pytania. Gdyby to była informacja to mielibyśmy do czynienia z oświadczeniem."
Wiesław Ciepiela: "Rozumiem intencje pani Marty i zgadzam się, że nie ma sensu szukać konfliktu na siłę. Ale uważam, że firma stosuje nieuprawnioną presję, nie mając do tego żadnych podstaw. Napastliwa treść oświadczenia firmy i straszenie sądem raczej źle niż dobrze wpływają na jej reputację."
Tadeusz Koper: "Z punktu widzenia prawnika - OK. Skoro się poszło o krok za daleko, to warto się krok wycofać - to nie oznaka słabości, a mądrości. Proszę się jednak tą sytuacją nie zrażać i dalej robić swoje, bo intencje były nie tylko dobre, ale i słuszne, w monitorowaniu miejskich inwestycji."
Alina Czyżewska: "Hmmmm? Wykonujesz zadania publiczne, do których jesteś obowiązana jako radna. Interpelacje wrzucasz na fb i jest to Twoje sprawozdawania sie z działania na rzecz i w interesie mieszkańców. Interpelacje są informacją publiczną, poza tym są one również publikowane na BIP i wkrótce zostanie ona też tam zamieszczona. Wokół inwestycji narasta coraz więcej niepokojów, związanych z przedłużaniem terminów, więc Twoim zadaniem, jako osoby dbającej i reprezentującej interesy mieszkańców, jest dmuchanie na zimne i dbanie o wyjaśnianie w jak najpilniejszym trybie wszelkich pojawiających się wątpliwości. Mieszkańcy do firmy Taumer tracą zaufanie, a obraz solidnej firmy rozsypuje sie na kawałki w wyniku opóźnień w inwestycji, a nie w wyniku Twoich interpelacji. Mam nadzieję, ze Twoja interpelacja spowoduje, ze firma zacznie patrzeć na Gorzowian poważniej, jako społeczność, która obserwuje, oczekuje i żąda wyjaśnień. Najlepszym sposobem dbania o wizerunek firmy - to solidna realizacja inwestycji. Pojawiające się plotki o upadłości firmy, zdementowane publicznie DZIĘKI Twojej interpelacji, służą i firmie, bo plotki zostały ucięte, a także uspokajają społeczność naszego miasta, która jest zniecierpliwona traktowaniem przez Taumer inwestycji w Gorzowie jako drugorzędnej.
Dariusz Barański: "To Marta swoim pytaniem godzi w wizerunek, a to co się dzieje na ulicach w firmę nie godzi? Ta firma jak widzę żyje w wirtualnym świecie. Natomiast "koń jaki jest każdy widzi", na Walczaka i Warszawskiej. Nie sądzę, aby oświadczenia i "odświadczenia" cokolwiek zmieniły. Tylko czynem i wytężoną pracą, która pali się w rękach można tego dowieść."
Grzegorz Musiałowicz: "Jeżeli firma X albo Y albo Z "znika" z placu robót, prowadzi prace od przypadku do przypadku, nie panuje nad prowadzoną inwestycją, uniemożliwia dojazd do posesji mieszkańcom (choćby kompleksu Willa Park, którzy zgłaszali się do mnie), a jej (firmy X, Y albo Z) pracownicy na placu NIE-budowy zlewają mieszkańców wraz z ich problemami - to pytania są zawsze zasadne."
Pojawił się też głos jednoznacznie przeciwny zamieszczonym przeprosinom.
Andrzej Trzaskowski napisał: "Nasza Pani Radna, ulegając presji firmy Taumer sp. z o.o. - zamieszczając oświadczenie nakazanej treści - popełniła duży błąd i wykazała się brakiem charakteru. Trzeba było zignorować żądanie. Żadna firma mająca aż tak "nagrabione" w stosunku do mieszkańców nie poda do Sądu przedstawicielki tychże mieszkańców, Radnej Miejskiej za to, że pyta o przyczyny skandalicznych opóźnień, podejrzewając cokolwiek. Błąd, słabość, źli doradcy. Szkoda, bo przy okazji ewentualnego procesu powyrastały by "ładne kwiatki" i wyjaśnione praprzyczyny.. Była szansa utrzeć Im (wszystkim) nosa."
Alina Czyżewska dotknęła jeszcze jednej kwestii, nieco pomijanej w całej sprawie. Kwestii przygotowania przez nasze miasto planów do inwestycji, o czym w rozmowie ze mną wspomniał wczoraj rzecznik prasowy. A. Czyżewska dodała: "Natomiast jeśli wina za opóźnienia leży po stronie magistratu, to niech firma zwróci sie do magistratu za naruszenie dóbr osobistych, bo w wyniku zachowania urzędu, składania obietnic (nierealnych terminów) bez pokrycia i słabej polityki informacyjnej, zaczynają krążyć o firmie Taumer plotki o upadłości i inne."
Sprawa pewnie jest rozwojowa. Miejmy nadzieję, że efekt będzie dla mieszkańców zadowalający i wreszcie na wspomnianych ulicach praca ruszy i to z kopyta. Zacytowałam tylko niektóre echa - przepraszam - pomówienia, a na zakończenie zostawiłam podsumowanie Wiesława Ciepieli:
"Cóż to za reputacja znaczącej firmy, jeśli wisi na takim włosku jak interpelacja? – chciałoby się zapytać. Z doświadczenia wiem, że Ci którzy strzelają z armaty do wróbla najczęściej mają portki podszyte strachem.
Zabawne jest też to, że firma, której domeną jest wiadro, piasek i łopata swój sukces zawodowy lub jego brak opiera na „celowym elemencie walki politycznej”. Dla was szanowni budowlańcy, „elementem walki politycznej” powinno być planowe i rzetelne wykonanie pracy za którą bierzecie pieniądze. Więc nie jest rzeczą normalną, kiedy przedsiębiorstwo zamiast budować własną reputację kładąc asfalt na czas, próbuje ją budować grożąc sądem.
I jeszcze jedna metafora budowlana. W tym konflikcie miasto powinno stać MUREM za radną, a nie schować górną część ciała w piasek. Bo występuje w naszym wspólnym, publicznym interesie.
Piszę górną część ciała, bo głowy to już w tym mieście chyba nie ma."
Dawno w Gorzowie nie było takiego zamieszania. Dawno ludzie tak nie stali po stronie swojego radnego. Pojawił się tylko jeden krytyczny głos, innego radnego, ale o nim szkoda nawet wspominać.
Hanna Kaup
redaktor naczelna/wydawca