Instrumentalnie i wokalnie w Sali Kameralnej Filharmonii Gorzowskiej.
Gorzowskie Towarzystwo Muzyczne obchodzi w tym roku swoje pięćdziesiąte urodziny. Z tej to okazji, pod wodzą prezesa
Jerzego Jurdzińskiego, zorganizowano pięć bardzo ciekawych muzycznie koncertów.
Wczoraj wieczorem, czwarty z kolei, w Sali Kameralnej Filharmonii Gorzowskiej, na który bilety już dawno wyprzedano. Jakoś dzięki Miłej Pani udało mi się go zdobyć, być na koncercie i zachwycić się zarówno jego programem, jak i jakością wykonania.
I tak po kolei, według porządku wydrukowanej ulotki, programu:
Najsampierw Grażyny Bacewicz Sonata da camera, po niej pieśń Roxany z opery Król Roger Karola Szymanowskiego i Pieśń Kurpiowska tegoż kompozytora w transkrypcji Pawła Kochańskiego. Grą, wykonaniem na skrzypcach ujął publiczność
Maciej Grygiel – instrumentalista Orkiestry Filharmonii Gorzowskiej. I co ważne, często zasiadający na pierwszym krzesełku zespołu orkiestrowego. Jest także nauczycielem Muzyki. Wielu Jego uczniów otrzymuje nagrody na konkursach skrzypcowych. Na fortepianie utwory współgrała
Lena Juszkiewicz. (O Niej, osobno, poniżej). I to był znakomity, dobrze współpracujący duet. Bezpomyłkowy w każdym detalu wspólnego grania – intonacji, utrzymania temp, harmonii żeby wymienić te najważniejsze.
Miałem miejsce w pierwszym rzędzie, więc w niektórych momentach fortepian zagłuszał partię skrzypiec. Może w nutach pianistka miała fortissimo, a może należało do tego duetu obniżyć skrzydło instrumentu?
Po Grażynie Bacewicz i Karolu Szymanowskim, Mieczysław Karłowicz w kilkunastu pieśniach. Tutaj także dwóch wykonawców: profesor
Bogdan Makal – baryton i i Jego student,
Aleksander Kaczuk-Jagielnik. Także baryton. Śpiewali solo, jedną pieśń wspólnie.
Najpierw Aleksander – głos, widoczne emocjonalne zaangażowanie, zarówno co do treści jak i kolejnych partii nutowych pieśni, aparycja, nienaganny strój. Wszystko to razem czyni ze studenta brytyjskiej uczelni dobrze zapowiadającego się muzycznego ambasadora naszego miasta. Zasłużone brawa!
Profesor Bogdan Makal – z nieco niższym, niż Aleksander Kaczuk-Jagielnik, głosem. Noo, na pewno bardziej niż Uczeń obyty ze sceną, występowaniem przed publicznością, wyluzowany. Podobał się widowni!
Obu Panom akompaniowała na fortepianie
Małgorzata Rusak-Mietlińska. Świadomie, precyzyjnie, ciekawie i odpowiednio używając możliwości klawiatury, pedału dopowiadała muzyczny przekaz pieśni.
Po przerwie prof.
Maciej Pabich i
Lena Juszkiewicz w dwóch kompozycjach:
Najpierw część druga koncertu fortepianowego B-dur op. 83 Johannesa Brahmsa. Zaraz po niej, II Koncert fortepianowy Franciszka Liszta w tonacji A-dur.
Tutaj prof. Maciej Pabich, u którego nauki pobiera Lena Juszkiewicz, wystąpił jako akompaniator, grając partię orkiestry. Uczennica grała partie solowe.
Już fragment koncertu Brahmsa, mimo że nie tak wirtuozowski jak Liszta, pokazał możliwości Pianistki, Jej rozumienie fortepianu, partytury, zamysłu kompozytora.
A ten w twórczości Brahmsa nie zawsze jest czytelny, ale specyficzny idiom jego Muzyki został pokazany – owszem, moim zdaniem!
Franciszek Liszt napisał dwa koncerty fortepianowe A-dur i Es-dur. Nad oboma biedził się wiele lat. Dość powiedzieć, że ten którego słuchaliśmy, powstawał od roku 1839 do 1861, jego pierwsza wersja została zagrana 1857 roku. Późniejsze poprawki i wydanie to rok 1861. Oba utwory są na wskroś wirtuozowskie z bardzo trudnymi technicznie częściami, poprzerywane wolniejszymi – stąd nawet mówi się, pisze, że lisztowskie koncerty bardziej przypominają poematy symfoniczne, którego to gatunku Liszt był prekursorem. Napisał poematów trzynaście. To bardzo piękna forma muzyczna – zapewne pamiętamy wykonywane przez naszą Orkiestrę poematy Eugeniusza Morawskiego pod batutą
Moniki Wolińskiej…
Jak wiadomo, Franciszek Liszt był wybitnym pianistą, wirtuozem o niezwykłych możliwościach technicznych – szybkości pasaży, pochodów w dół i górę klawiatury, niesamowitych skojarzeń brzmieniowych. W czasie swoich występów porywał tym publiczność, wzbudzał niesamowity entuzjazm. Panie wydzierały sobie chusteczki mistrza, panowie nosili karocę z pianistą… Zainteresowanym polecam książkę autorstwa Stanisława Szenica pt. „Franciszek Liszt”. Trochę plotkarska, ale znakomite źródło wiedzy o kompozytorze, epoce, utworach, miłostkach, stanie duchownym…
Ale wróćmy do naszej Sali Kameralnej! Właściwie to o tym wczorajszym (bo piszę dopiero dzisiaj, w czwartek 7 listopada 2024 roku), żeby nie nadużywać ochów i achów napiszę w kilku przymiotnikach: fenomenalnie, zjawiskowo, genialnie, przepysznie… Wszystko tu było na swoim miejscu, zarówno wirtuozeria, jak i romantyzm. Można było te fragmenty łatwo wyodrębnić – części szybkie, nasycone sporym wolumenem, pełne błyskotliwych i mocnych przebiegów oraz części wolne, romantyczne – nieco przypominające (co najmniej mi) lisztowskie consolation.
To wszystko mogliśmy słyszeć i jak ja, widzieć z pierwszego rzędu – pracę rąk, dłoni, pedalizowanie… Cóż? Moim zdaniem majstersztyk wykonawczy Pianistki i „udającego” orkiestrę Profesora.
Stąd aplauz widowni na stojąco, stąd bisy Pianistki Leny Juszkiewicz – jakże (powtórzę się) przepysznie, nieskazitelnie wykonane – najpierw Etiuda litewskiego kompozytora, pianisty Bałysa Dvarionasa i po dalszym aplauzie – Fryderyka Chopina Mazurek op. 17 nr 4, za którego wykonanie – (tak uważam) – na konkursie chopinowskim dostałaby nagrodę specjalną.
Panu profesorowi Maciejowi Pabichowi gratuluję uczennicy, nauczycielskich zdolności. Wiem, z rozmowy, że nie tylko Ona spośród Jego uczniów nagrody zdobywa.
W sobotę następny koncert, tym razem w Muzeum. Wybieram się!
Jeśli ktoś chciałby posłuchać jeszcze i jeszcze to w You Tube jest nagranie tego samego Koncertu, (A-dur) przez tych samych wykonawców w sali poznańskiej Akademii Muzycznej w dniu 11 kwietnia 2023 roku.
Zygmunt Marek Piechocki
7 listopada 2024
Foto FG/FB
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
7 listopada 2024 21:03, Marek Z. Piechocki