






Rozmowa z ordynatorem Oddziału Chorób Wewnętrznych, Nadciśnienia Tętniczego, Endokrynologii i Gastroenterologii Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Romanem Kołodziejczakiem.
Lek. med. Roman Kołodziejczak jest również prezesem Oddziału Gorzowskiego Towarzystwa Internistów Polskich, konsultantem wojewódzkim w dziedzinie chorób wewnętrznych oraz organizatorem konferencji i międzynarodowego szkolenia z ultrasonografii kontrastowej (CEUS), które przeprowadzono w gorzowskim szpitalu od 22 do 24 kwietnia.
Pierwsza organizowana przez pana konferencja odbyła się trzy lata temu. Była jeszcze przedpandemiczna…
- Tak, była przedpandemiczna. Potem próbowaliśmy zrobić kolejną, ale musieliśmy odwołać ze względu na nasilenie pandemii. Teraz też niewiele brakowało, a byśmy odwoływali ze względu na wojnę, bo ludzie bali się, jak to się rozwinie. Ale na szczęście doszło do spotkania.
Jest sobota, dla szpitala wolna, a na parkingu wiele samochodów z niegorzowskimi rejestracjami. Ilu uczestników i skąd odpowiedziało na pana zaproszenie?
- Uczestnicy są dosłownie z całej Polski. Na miejscu mamy około 50 osób plus ci, którzy śledzą transmisję on-line.
Powiedzmy krótko, na czym polega metoda ultrasonografii kontrastowej (CEUS), której poświęcona jest konferencja?
- Metoda polega na tym, że w razie wątpliwości lub niewiadomej, czy zmiana jest złośliwa, czy łagodna, jeśli mamy, np. guza wątroby, w tejże ultrasonografii możemy uzupełnić badanie podaniem kontrastu. Sposób wychwytywania i wypłukiwania się tych zmian jest na tyle charakterystyczny, że możemy zadecydować, czy zmiana wymaga dalszego postępowania, jest ewidentnie łagodną czy złośliwą.
Ktoś jest wykluczony z takiej formy diagnozy, komu nie można by było podać kontrastu?
- Ten kontrast ma przewagę nad innymi radiologicznymi i trudno wyobrazić sobie takiego pacjenta, któremu nie można podać tego kontrastu. Powiedziałbym, że chyba w krytycznie ciężkim stanie, gdy badanie nie ma sensu. Nawet pacjent w ciężkim stanie może mieć ten kontrast podany. Nie ma tu ograniczenia w postaci jakiegoś zaburzenia funkcji nerek, bo kontrast nie jest wydalany przez nerki tak jak radiologiczny, a przez płuca i to bardzo szybko i nie stanowi obciążeń. Jak z każdym lekiem, ograniczeniem jest uczulenie. Reakcje alergiczne na lek się zdarzają, bardzo rzadko, ale mogą się wydarzyć.
Czym różni się tegoroczna konferencja od poprzedniej?
- Na tej przede wszystkim już nie zastanawiamy się, czy ta metoda jest coś warta. Przyjechała duża grupa ludzi zdecydowanych, że należy ją wdrożyć i stosować. Chcą się jej nauczyć. Zaprosiliśmy też wykładowców z Niemiec, którzy mają tu dużo większe doświadczenie i są autorytetami w tej dziedzinie. Oni prowadzą wykłady na miejscu i on-line.
Nie jest to nowa metoda, więc dlaczego dopiero zaczyna się jej czas?
- Rzeczywiście wisi nad nią pewne odium.
Próbuję znaleźć przyczynę braku popularności tej metody. Może chodzi o cenę?
- Cena kontrastu owszem, bowiem nie stosujemy leków czy kontrastów za darmo. Tu jedna ampułka o objętości 5 ml w naszych warunkach jest wykorzystywana dla dwóch, trzech pacjentów, a to kosztuje około 400 zł. To nie jest na dzisiejsze warunki rażąca cena, która ma powodować, że będziemy od razu robić rezonans, który też czasami może nie rozstrzygnąć sprawy.
Rozumiem, że to metoda, która daje lekarzom pewność diagnozy.
- Tak, generalnie daje czasami bardzo zdecydowaną odpowiedź pacjentowi: Tak, to jest ewidentnie łagodna zmiana. Można powiedzieć, że to np. naczyniak, nie trzeba się nim zbyt przejmować, a umrzeć trzeba będzie na co innego.
Akurat trwają wykłady. To część teoretyczna. Ci, którzy występują, dzielą się swoimi doświadczeniami. Przewidzieliście zajęcia praktyczne?
- Tak, codziennie je mamy. Namówiliśmy kilku szczególnych pacjentów, którzy mają zmiany, leżeli w ostatnim czasie u nas na oddziale, wykonywaliśmy im badania i nie do końca byliśmy pewni wniosków. Przyjechali eksperci wysokiej rangi i mamy okazję przedyskutować te trudniejsze przypadki.
Ilu takich pacjentów przebadacie?
- W sobotę mieliśmy sześciu, a dzisiaj około ośmiu, dziesięciu.
Jak długo trwa badanie?
- Poza standardowym wykonaniem USG, w dalszej kolejności to jest dodatkowo podanie kontrastu. Kilka minut przygotowuje się pacjenta, który musi usłyszeć, o co chodzi i zgodzić się na to. A samo badanie po podaniu kontrastu trwa pięć do siedmiu minut.
Szpital gorzowski wykonuje takie badanie?
- Tak, wykonujemy je realnie od czterech lat i dlatego jesteśmy przekonani, że warto. Mieszkamy blisko Berlina, jeździliśmy wielokrotnie na bardzo praktyczne spotkania, korzystaliśmy z różnych szkoleń w Niemczech i to nas zaraziło tą metodą.
Jak skończycie szkolenie w niedzielę, w poniedziałek można przyjść do pana i zamówić takie badanie?
- To jest badanie, które jest do wykonania ze wskazań, przeważnie w szpitalu. To lekarz decyduje, że wykonaniem tego badania problem u pacjenta będzie rozstrzygnięty i sprawa popchnięta. Także nie jest to badanie, które uzupełnimy sobie ot tak, jako przesiew i będziemy wszystkim robić badanie z kontrastem.
Jak pan podsumuje to szkolenie?
- Pierwszym sukcesem jest zainteresowanie, które konferencja wzbudziła oraz liczba uczestników i chętnych do stosowania tej metody, poszerzenia możliwości jej wykonywania. To głosy nie tylko uczestników, ale też telefony z Polski od lekarzy, którzy są zainteresowani poszerzaniem tych możliwości.
Co dalej po konferencji?
- Zobaczymy, bo koledzy z różnych regionów Polski odgrażają się, że teraz oni.
Oni niech się odgrażają, ale co dalej u nas w Gorzowie? Ma pan jakieś pomysły?
- Oczywiście, że mam różne pomysły w głowie, ale nie chcę się wyrywać, bo różnie może być. Konferencja ultrasonografii kontrastowej jak najbardziej, ale generalnie nasz oddział wewnętrzny ma szerokie spektrum chorych i schorzeń, więc zobaczymy, czym się zajmiemy w następnych spotkaniach.
Dziękuję.
Rozmawiała Hanna Kaup
Foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
« | luty 2025 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 |