
- Miał być raj, a jest piekło - powiedziała jedna z mieszkanek ulicy Kostrzyńskiej tuż przed rozpoczęciem spotkania z Prezydentem Miasta.
Spotkanie Prezydenta Miasta z mieszkaÅ„cami Wieprzyc zostaÅ‚o zorganizowane w sali Miejskiego ZakÅ‚adu Komunikacji w piÄ…tkowe popoÅ‚udnie. DotyczyÅ‚o remontu ulicy KostrzyÅ„skiej, gdzie zdecydowano o podniesieniu torowiska, by wody opadowe miaÅ‚y jak spÅ‚ywać i kanalizacja nie wybijaÅ‚a. Niestety, w ten sposób niemal uniemożliwiono mieszkaÅ„com niektórych posesji wyjazd z podwórka na ulicÄ™.
Spotkanie nie zaczęło się punktualnie o 14.00, a na pytanie: "Na co czekamy?" - usłyszeliśmy, że na Prezydenta Miasta i, że jak się nie pojawi, to mieszkańcy nie będą z nikim rozmawiać. - Jeśli to ta sama ekipa co cztery miesiące temu na spotkaniu w szkole, to się rozchodzimy - powiedział ktoś z przybyłych.
- Gdzie jest prezydent? - padÅ‚o wreszcie pytanie, które wprawiÅ‚o w zakÅ‚opotanie jego zastÄ™pcÄ™
AgnieszkÄ™ Surmacz. I puÅ›ciÅ‚y nerwy. ZrobiÅ‚ siÄ™ szum. Jeden z mężczyzn ogÅ‚osiÅ‚ to, co usÅ‚yszaÅ‚ od reprezentantki urzÄ™du miasta. - Pani mówi, że mnie nie zapraszaÅ‚a, bo spotkanie dotyczy tylko budynków nr 3,5,7,9? - mówiÅ‚, nie kryjÄ…c oburzenia.
- JeÅ›li chcecie indywidualnego spotkania... - zaczęła A. Surmacz, ale już zaczÄ…Å‚ siÄ™ szum, który nie pozwoliÅ‚ jej dokoÅ„czyć. Ten zgrzyt rozsierdziÅ‚ jeszcze bardziej zdenerwowanych mieszkaÅ„ców, którzy - po doniesieniach medialnych - byli przekonani, że spotkanie jest otwarte dla wszystkich.
Szarpanina słowna trwała przez niemal godzinę, a nie wiedzieć czemu, rolę prowadzącego spotkanie wziął na siebie prezes MZK
Roman Maksymiak - być może z racji donośnego głosu. Jednakże rozżalenie ludzi co chwilę powodowało nowe wybuchy emocji. W każdym razie mieszkańcy ulicy Kostrzyńskiej - ich stronę reprezentowała pani
Lucja - chcieli rozmowy w obecnoÅ›ci wszystkich zainteresowanych o wszystkich sprawach, które ich niepokojÄ…, bowiem z powodu ich zdaniem nieplanowanych prac przy remoncie KostrzyÅ„skiej, których efekty nie tylko utrudniajÄ… im życie, ale zagrażajÄ… ich bezpieczeÅ„stwu, utracili zaufanie do wÅ‚adz miasta.
Z upÅ‚ywem czasu dyskusja zaczęła siÄ™ coraz bardziej "rozjeżdżać", a gÅ‚osy projektanta czy kierownika budowy w żadnym stopniu nie uspokajaÅ‚y. Agnieszka Surmacz po godzinie powiedziaÅ‚a, że miasto ma pomysÅ‚, jak zniwelować zbyt wysokie podjazdy z prywatnych posesji, ale musi mieć zgodÄ™ na wejÅ›cie na ich teren. I znów zaczęły siÄ™ nerwy, bo jeden z mieszkaÅ„ców zarzucaÅ‚ wykonawcy, że nikt go nie pytaÅ‚ o pozwolenie, a maszyny stojÄ… na jego podwórku. W zwiÄ…zku z tym kategorycznie zabroniÅ‚ wejÅ›cia na swojÄ… posesjÄ™.
Tę decyzję A. Surmacz skwitowała: - To robimy zgodnie z projektem.
I znów mur. I znów ludzie rozżaleni, rozemocjonowani, gotowi na blokadÄ™ ulicy. Po spotkaniu powiedzieli mi, że napisali już nie tylko do MarszaÅ‚ek Województwa Lubuskiego, nie tylko do Rzecznika Praw Dziecka - bo wyniesienie torowiska, budowa podjazdów, ustawienie sÅ‚upów powodujÄ… zagrożenia szczególnie dla najmÅ‚odszych - ale też, że w swojej walce o normalność bÄ™dÄ… powoÅ‚ywać siÄ™ wÅ‚aÅ›nie na zagrożenie bezpieczeÅ„stwa.
- Jeśli były robione badania, projekty, to czy ktoś był tu i widział, co nam zgotuje, czy zrobił to zza biurka? - pytała pani
Ewa. Na co usÅ‚yszaÅ‚a, że wszystko jest zgodnie z prawem i obowiÄ…zujÄ…cymi przepisami, że na każde odstÄ™pstwo zezwolenie wydaÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwy minister, a sÅ‚upy, które zasÅ‚aniajÄ… widoczność przy wyjeździe z posesji, nie sÄ… traktowane jako przeszkoda (sic!).
I z takich "kwiatków" skÅ‚adaÅ‚o siÄ™ spotkanie, na które ewidentnie Miasto przyszÅ‚o nieprzygotowane. Wszyscy stracili ponad godzinÄ™ na to, by urzÄ™dnicy zdecydowali, że teraz indywidualnie bÄ™dÄ… dzwonili do wÅ‚aÅ›cicieli poszczególnych posesji i umawiali siÄ™ z nimi na spotkania, by dokÅ‚adnie sprawdzić poszczególne przypadki.
Mnie poraziÅ‚o to, co zobaczyÅ‚am i usÅ‚yszaÅ‚am. Miasto zaprosiÅ‚o ludzi, którym zafundowaÅ‚o niechciane niespodzianki, ale nie znalazÅ‚ siÄ™ nikt, kto stanÄ…Å‚by przed nimi i po prostu powiedziaÅ‚: "Bardzo paÅ„stwa przepraszamy. Z takiego a takiego powodu musieliÅ›my zmienić pewne zaÅ‚ożenia, co spowodowaÅ‚o utrudnienia. Mamy dla paÅ„stwa takie a takie propozycje i zrobimy wszystko, by zadość uczynić zaistniaÅ‚ym problemom. JesteÅ›my gotowi rozmawiać z każdym indywidualnie i z wszystkimi razem, ale ustalmy plan dziaÅ‚ania." Ot tak, na poczÄ…tek. Niestety, nic z tych rzeczy, jedynie tzw. opór wÅ‚adzy i brak cierpliwoÅ›ci, graniczÄ…cy z arogancjÄ…. To nie powinno byÅ‚o siÄ™ zdarzyć. To nie ci ludzie, nie mieszkaÅ„cy KostrzyÅ„skiej sÄ… winni. Tu winÄ™ ponosi odpowiedzialny za inwestycjÄ™. A podnoszenie torowiska o póÅ‚ metra i próba podsypania zjazdu z podwórka, to robienie komuÅ› skoczni narciarskiej albo zjazdu saneczkowego na zimÄ™. Dobrze komuÅ› mówić, że wszystko jest zgodne z przepisami - swojÄ… drogÄ…, na zdrowy rozsÄ…dek wydaje siÄ™ to niemożliwe - gorzej chyba pochylić siÄ™ nad problemem. Przecież ten, kto braÅ‚ siÄ™ za projektowanie, musiaÅ‚ liczyć siÄ™ ze starym systemem kanalizacyjnym, musiaÅ‚ dokÅ‚adnie przyjrzeć siÄ™ leżącym opodal posesjom i choćby przez uÅ‚amek sekundy pomyÅ›leć, co sam by na to powiedziaÅ‚, gdyby ktoÅ› inny zgotowaÅ‚ mu takÄ… przyszÅ‚ość. MusiaÅ‚ w koÅ„cu mieć Å›wiadomość tzw. RZĘDNYCH. Przecież nie dowiedziaÅ‚ siÄ™ o tym w trakcie wymiany torowiska?
Nietrudno sobie wyobrazić rozgoryczenie mieszkaÅ„ców, którzy - jak mówiÄ… - kilkadziesiÄ…t lat czekali na remont i w najbardziej koszmarnych snach nie widzieli takiego zakoÅ„czenia. Zamiast polepszyć sytuacjÄ™ wyjazdu, ludziom buduje siÄ™ pod oknami - czÄ™sto jeszcze starymi, niedźwiÄ™kochÅ‚onnymi - dwa tory, nie dość że wyniesione ponad normÄ™, to jeszcze biegnÄ…ce tuż przy posesji; stawia siÄ™ rzÄ…d sÅ‚upów trakcyjnych zasÅ‚aniajÄ…cych widoczność i dodaje do tego Å›cieżkÄ™ rowerowÄ…. Istna droga przez mÄ™kÄ™ i codzienny wielokrotny test na refleks i emocje, czy siÄ™ uda, czy tramwaj nie stuknie wyjeżdżajÄ…cego, który nawet po zniwelowaniu w jakimÅ› stopniu pochyÅ‚oÅ›ci podjazdu i tak bÄ™dzie musiaÅ‚ wyjeżdżać "dziobem" do góry. To nie sÄ… normalne sytuacje. To nie jest projektowanie i wykonawstwo na miarÄ™ XXI wieku. Ba, to jest zwykÅ‚e partactwo na caÅ‚ej linii. I jak tu dziwić siÄ™ ludzkim nerwom, gdy czekali na obiecany raj, a w efekcie wÅ‚adza zgotowaÅ‚a im piekÅ‚o?
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć