Fundacja Arka Bydgoszcz rozstrzygnęła konkurs litaracki dla osób z niepełnosprawnosciami "Między strachem a wolnością".
Na kolejnym wyjazdowym spotkaniu, tym razem w Pieczyskach koło Bydgoszczy, Fundacja Arka Bydgoszcz podsumowała literacki projekt "Między strachem a wolnością". Kilkadziesiąt osób z Polski nadesłało swoje wypowiedzi związane z ogłoszonym tematem. Efektem projektu jest wydana ksiązka o tym samym tytule. W pokonkursowym 76-stronicowym wydawnictwie znalazły się prace 23 osób. Uzupełniają je rysunki dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 36 w Bydgoszczy. Warto zauważyć, że to 15. pozycja w cyklu wydawniczym Fundacji Arka "Odkrywamy świat osób niepełnosprawnych".
Pierwsze miejsce w konkursie zdobyła Emilia Glugla za tekst "List do mojego Strachu". Komisja konkursowa doceniła oryginalność pomysłu, stylistyczną lekkość i sowbodę przekazu oraz odwagę zaprezentowania siebie. Poniżej publikujemy tekst zwyciężczyni.
Emilia Glugla: List do mojego strachu
Kochany Strachu, piszę do Ciebie kilka słów z kilku powodów. Po pierwsze chciałabym Ci serdecznie podziękować, że pojawiasz się w moim życiu raz po raz. Czasem zostajesz na dłużej, czasem Twoje pojawienie się wymaga krótszej gościny. Czasem związany jesteś z poważnymi powodami, okolicznościami, a czasem dotyczysz tych moich przysłowiowych duperelek, że mi włosy i zęby na starość wypadną i że już nie będę mogła jeść żelków.
Drugim powodem, dla którego piszę ten list, jest potrzeba ukazania zacnemu Czytelnikowi naszej wspólnej wędrówki po krainie zwanej potocznie – Życiem. Prawda, Czytelniku, że Życie to całkiem niezłe poletko? Wyobrażam sobie, że masz swoje własne i być może też spotykasz w nim strach. Kto wie, może ta opowieść jakoś nas do siebie zbliży... A więc... zaczynamy…
1. Strachy na lachy, czyli o tym, że Cię nie lubię…
Nie lubiłam Strachu, kiedy przychodziłeś. Uważałam, że to wstyd Ciebie odczuwać. Próbowałam Cię wyprzeć, ukryć, a Ty powracałeś jak bumerang: przed lekcją matematyki, wizytą u dentysty, egzaminami, ciemnością. W momencie stłuczki samochodowej i śmierci koleżanki ze studiów. Uważałam, że jesteś gościem nieproszonym. Obciążałeś mnie, powodowałeś, że moje ręce drżały, czasem kradłeś mi oddech. Któż chciałby obcować z Tobą Strachu? Pokonywanie Ciebie, czyli… na tamtym etapie… udawanie, że nie istniejesz, wymagało ogromnego wysiłku. A jednak czułam się silna. Uważałam, że jeśli jakimś cudem zignorowałam Ciebie, przeskoczyłam, udałam, że Cię nie ma, nie masz prawa pojawiać się w moim życiu. To Twoje niepojawianie definiowałam jako odwagę.
Dlaczego próbowałam udawać, że nie istniejesz? Powodów było kilka, ale opowiem, o tym najgłębszym. Kiedy podejmowałam próby, by mówić o Tobie, napotykałam stwierdzenia: No, weź nie przesadzaj! Musisz być dzielna! Jesteś odważna, to wstyd się bać! Na tamtym etapie życia Kochany Strachu, zupełnie nie wiedziałam, że Twoje przychodzenie jest miedzy innymi po to, bym nauczyła się Ciebie przytulać…
2. Od szarego Anioła do Trzęsącej się Puchatej Kulki, czyli o tym, jak wygląda mój Strach…
Drogi Strachu, czas płynął.
Mijały kolejne wiosny, jesienie i zimy. A Ty powracałeś przy różnych okazjach i wydarzeniach. Czasem Twoje pojawienie się wydawało mi się bardziej uzasadnione, a czasem zupełnie nie. Niemniej zauważyłam, że przybywałeś częściej, niż kiedyś. Twoje przybycia często zaskakiwały i coraz trudniej było mi Ciebie zignorować. Pojawiałeś się, kiedy wędrowałam po nierównych nawierzchniach, nakręcana przez myśl, że mogę się przewrócić. Przybywałeś, kiedy myślałam o swojej niepewnej przyszłości: o tym, czy np. znajdę pracę, jak się utrzymam… Wreszcie zrobiło się Ciebie tak bardzo dużo, że zacząłeś mnie paraliżować. Można powiedzieć, że stałeś się moim nieodłącznym towarzyszem. Okropnie posmutniałam przez Ciebie. Obwiniałam Cię. Chyba nie będzie to przesadą, jeśli powiem, że było Ciebie tak dużo, że moje serce zasłoniły ponure chmury smutku, bo co to właściwie za życie? Pełne czegoś takiego, co mogę nazwać nieustannym baniem się… Tymczasem ten trudny czas, okazał się być niezwykle potrzebny do tego, by zacząć Cię oswajać Puchata Kuleczko Moja…. Ale zacznijmy znowu od początku….
Pewnego ranka, kiedy obudziłam się na tyle wcześnie, by przyglądać się różowemu niebu, które wdzierało się przez moje okno, zrozumiałam, że nie mogę żyć dalej w taki sposób. Za dużo było Ciebie Drogi Strachu, zdominowałeś mnie i ograniczałeś. Czas uciekał, a ja nie potrafiłam zabrać się za spełnianie marzeń. Wstałam z łóżka i postanowiłam poszukać pomocy. Nie będę tu opisywać wszystkich szczegółów. Przejdę od razu do sedna. Moja poszukiwana pomoc pojawiła się względnie szybko w postaci Cecylii. To właśnie Cecylia, będąca specjalistką od lęków, smutków, strachów i innych trudności, zaproponowała mi na którymś ze spotkań, bym Ciebie Strachu narysowała. No i przyznaj, że na tamtym etapie rozpoznawałam Cię… raczej urokliwie. Na rysunku, który z oddaniem sporządziłam, wyłoniłeś się, Strachu, jako Anioł z wychudłą, szarą twarzą, wielkimi pięknymi brązowymi oczami, odziany w szarą, lnianą sukienkę, z ogromnymi srebrnymi skrzydłami…
Wszystko pięknie, ale… to były raczej moje pierwsze, dość nieudolne próby oswojenia Ciebie… No, bo… stając w szczerości serca, musimy sobie odpowiedzieć na pytanie:
Czy Anioła da się przytulić? I czy eteryczność, w którą mój Anioł był wyposażony, nie świadczyła o poszukiwaniu lekkości i o tym, byś mój Strachu, jak najszybciej odleciał z mego życia? – Pewnie tak.
Minęło trochę czasu. Pod wpływem kolejnych spotkań i rozmów z Cecylią mogłam Cię, Strachu, jeszcze bardziej oswoić, a nawet udomowić. I znowu… Nie będę opisywać całego procesu. Już my tam swoje wiemy. Ale nastał moment, kiedy Cię, Strachu, narysowałam jako brązową, puchatą kulkę z ogromnymi, przerażonymi i smutnymi oczyma. Taką wprost proszącą o przytulenie… I przytuliłam Cię w wyobraźni. Nie od razu ustąpiłeś, ale odkąd uczę się Ciebie przyjmować i przytulać, robisz się zdecydowanie mniejszy, już nie dominujesz. Okazuje się, że tak jak reszta uczuć potrzebujesz być zauważony i przyjęty. A jak Cię przytulam, to malejesz, nie masz potrzeby zniekształcać rzeczywistości. Cudownie było odkryć, że nie Jesteś tak straszny, jak malowały Cię moje myśli…
A jeszcze cudowniej było odkryć, że…
3. Mój Strach to wytrawny Skoczek…
Dochodzimy do najpiękniejszego momentu tej opowieści. Strachu… Czas na pojawienie się Mojego Najdroższego Przyjaciela Boga. Tak, Tego ze zranionym Sercem, który przebył całe moje ludzkie życie. Umarł za mnie na Krzyżu, a potem Zmartwychwstał rozpraszając śmierć jak pyłki dmuchawca. O Nim mowa… Kochałam Go odkąd pamiętam. Dlaczego? Ponieważ fascynował mnie swoją Dobrocią, sposobem widzenia ludzi, delikatnością i niesamowitą Miłością. Wzruszał mnie swoim Pięknem. I kiedy stałeś się, Strachu, ogromny i trudny do zniesienia, miałam wrażenie, że odcinasz mnie od Mojego Najdroższego Przyjaciela grubym murem. Przecież wiesz, że Mój Przyjaciel wielokrotnie powtarzał: Nie bój się! A ja zupełnie odwrotnie: Bałam się, że ho, ho! No i znów wiele wody musiało upłynąć zanim pojęłam, Drogi Strachu, że Ty nie musisz być ścianą oddzielającą moje małe, skurczone serce od Wielkiego i Miłującego Serca Boga. Ty, Strachu, po prostu potrzebujesz skakać prosto w Jego ramiona. Podobnie jak ja! Skaczemy więc razem! Każde Twoje pojawienie się, wykorzystuję do tego, by biec do Jezusa, by spędzać z Nim czas, by słuchać tego, co pragnie mi powiedzieć! Och, Strachu… popatrz jakie to cudowne! A kiedy przybiegamy razem do Niego, roztapiamy się oboje w Jego Miłości. Pozwalamy, by nas koił, uspokajał, nosił na rękach, wylewał na nas swój pokój. Ty wtedy zupełnie znikasz, a ja nabieram odwagi. A wszystko zaczęło się od bardzo trudnego momentu, kiedy wybuchła wojna na Ukrainie. Ogarnąłeś wtedy Strachu wszystkich ludzi, było Ciebie wszędzie bardzo dużo. Trudno było nad Tobą panować. Ludzie bali się śmierci, utraty dobytku, cierpienia, emigracji. A ja bałam się, że kiedy nastąpi zbiorowa panika i wszyscy zaczną uciekać, nie zdążę. Poruszam się przecież o kulach, nie zdążę. Przewrócę się pod naporem tłumu i zostanę podeptana. Bardzo się tego bałam, a jednocześnie czułam, że nie bardzo jest sens mówić o tym głośno. Dlatego postanowiłam pomówić o tym z Jezusem. Czułam, że On może mnie zrozumieć.
Wtedy to razem skoczyliśmy prosto do Jego Serca, pamiętasz? On nas przyjął z wielką delikatnością i obdarował Pokojem. Trudno opisać jak On to robi… Chyba ostatecznie każdy musi odkryć to sam. Podejść do Niego, przybiec, skakać, przyczołgać się… Forma dowolna…
Jedno jest pewne Drogi Strachu… Tylko ode mnie zależy, czy nazwę Cię ścianą oddzielającą, czy wytrawnym Skoczkiem i jak wykorzystam to, że się pojawiasz…
Powoli kończymy, Strachu, tę naszą opowieść. Może ktoś się nią ucieszy. Tymczasem pozdrawiam Cię, Stary Druhu i dziękuję, że zgodziłeś się na to, bym mogła o Tobie napisać."
Emilia Glugla
Źródło: Między strachem a wolnoscią", Wydawca Fundacja Arka Bydgoszcz 2024
Foto Hanna Kaup
« | październik 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | |
7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 |