Słowem komentarza do poniższej grafiki.
Ad 1. Używamy Gorzów tak samo, jak wszyscy używamy Polska, zamiast Rzeczpospolita Polska i nikt nikogo za to nie rozlicza, nie gani, nie zarzuca mu łamania prawa.
Ad 2. Dyskusyjne, ponieważ granicą między Wielkopolską a Pomorzem była rzeka Warta. Także część Gorzowa leżała w Wielkopolsce.
Ad 3. Ale tak pół żartem... łączy nas Warta, a młodzi z Gorzowa często wybierają Wielkopolskę, do której uciekają.
Ad 4. To jedyne, co może i ma sens (poza oszczędnością), że faktycznie będzie krócej. Tylko czy warto wywalać na to miliony złotych?
Ad 5. Od dekad to nikomu nie przeszkadza.
Ad 6. Czy my musimy być jak każda inna stolica województwa?
Ad 7. Bzdura. O mieście, jego mieszkańcach, jego rozwoju można i trzeba zawsze rozmawiać... jeśli się chce rozmawiać o rzeczywistych problemach i szukać dla nich rozwiązań. Wyobraźmy sobie, jaką siłą przebicia byśmy dysponowali, gdyby taki sam komitet podbił do Warszawy w sprawie problemów na kolei w Gorzowie czy w sprawie budowy nowego mostu, czy przywrócenia żeglowności na Warcie... ale okazuje się, że największym problemem jest nazwa miasta.
Ad 8. Śmiem twierdzić, że jeszcze większą reklamą byłoby gdybyśmy złożyli wniosek o zmianę nazwy miasta na np. Bździochowo albo Kobyla Góra. Także jest to mocno naciągana teza. Mało tego, reklama powinna przynosić korzyść miastu. Także, co przyniosła nam realnie, mierzalnie ta forma reklamy? Ilu inwestorów do nas przybyło za jej sprawą, o ile więcej będziemy zarabiali, o ile lepiej będzie nam się żyło? Ściema.
Ad 9. Totalna bzdura. To co w takim razie robią posłowie, posłanki, radni wojewódzcy, samorząd, aby zwrócić uwagę władz centralnych na problemy Gorzowa Wielkopolskiego? Jak zelektryfikujemy kolej, to czy ponownie będziemy zmieniali nazwę miasta, aby np. wybudować nowy most?
Ad 10. I wisienka na torcie. To kłamstwo. Owszem dokumentów mieszkańcy wymieniać nie będą musieli, ale...
-
miasto nie ma swoich zaskórniaków, z których pokryje koszty zmiany, pokryje je z naszych podatków. Czyli ja, Ty, nie zapłacimy za zmianę z własnego konta, ale pośrednio, w postaci podatków, a trzeba przypomnieć, że Gorzów Wielkopolski ma jedne z wyższych opłat za wodę, odprowadzenie ścieków, wywóz odpadów...
-
kosztem mieszkańców będą również odwleczone w czasie inwestycje - jeśli miasto wyda pieniądze na zmianę nazwy miasta, to logiczne, że zabraknie mu środków na remont chodnika, ulicy, szkoły czy budowę parkingu. Może miasto coraz częściej będzie odsyłało nas, mieszkańców do budżetu obywatelskiego, który powinien być dopieszczeniem potrzeb mieszkańców, a NIE POWINIEN BYĆ od budowy dróg czy chodników. Budżet nie jest z gumy. Gorzów Wielkopolski ma ponad 350 MILIONÓW ZŁOTYCH długu. W tym roku 70% wniosków BO zostało odrzuconych. I to wniosków pisanych pod okiem urzędników oraz osób, które nie pisały ich po raz pierwszy.
Ad 11. Tego punktu nie ma w tej grafice, bo jest on skrzętnie pomijany w dyskusji. Koszty przedsiębiorców prowadzących biznesy na terenie miasta. Skala kosztów jest różna. Jedna firma za sprawą zmiany nazwy wyda 100 zł inna 100.000 zł. Są firmy, gdzie wymienia się tylko pieczątkę i tabliczkę, ale są firmy bardziej zaawansowane. Zdecydowana większość firm przerzuci te koszty na swoich klientów, czyli również na mieszkańców naszego miasta. Do tego doliczmy koszty wszystkich instytucji działających na terenie naszego miasta - one też poniosą koszty.
Każdy mieszkaniec powinien sam rozważyć, czy jest za zmianą, czy jednak woli, aby Gorzów Wielkopolski był dalej Gorzowem Wielkopolskim.
Jak spojrzycie sobie, kto jest za zmianą, to zauważycie, że:
-
są to osoby, które w sporej części nie mają problemu z rozwalonym chodnikiem pod swoim blokiem, klatką, domem;
-
są to osoby, które w sporej części nie muszą użerać się z ADM-em, aby mieć wymienioną żarówkę na klatce czy posprzątane podwórko;
-
są to osoby, które nie muszą zastanawiać się, dlaczego w Gorzowie są jedne z niższych pensji wśród miast wojewódzkich, bo same pracują w instytucjach publicznych
-
są to też podmioty, które w jakimś stopniu otrzymują dofinansowanie od miasta czy województwa m.in. na promocję Gorzowa Wielkopolskiego, dofinansowanie z naszych podatków;
-
są to osoby, które przeciwników zmiany nazwy miasta nazywają "Ciemnogrodem";
-
są to osoby, które twierdziły, że proces nie będzie kosztowny i pochłonie od kilku do kilkunastu tysięcy złotych... a samo miasto w ciągu 6 miesięcy doliczyło się już blisko 3 MILIONÓW;
-
są osoby, które uważają, że przez fałszywą nazwę naszego miasta mało zarabiamy;
-
są osoby, które twierdzą, że jako Gorzów będziemy budowali własną tożsamość, może będziemy bardziej kochali nasze miasto... tak jakbyśmy od wojny, przez blisko 80 lat tej tożsamości i miłości do miasta nie budowali.
Piszę to jako zwykły mieszkaniec Gorzowa Wielkopolskiego, który:
-
walczył o remont Szkoły Podstawowej nr 1,
-
remont, który miasto miało gdzieś przez dekady. Trzeba było ściągnąć telewizję, aby coś ruszyło. Remont, który miasto skopało, a na dokończenie którego brakuje pieniędzy… ale na zmianę nazwy się znajdą?
-
który od kilkunastu lat pisze do miasta o remont 250 metrów ulicy Krasińskiego i za każdym razem słyszy, że miasto nie ma środków. Ale strefę płatnego parkowania na Krasińskiego zrobi (w tym roku miasto odwołało remont, nie wiadomo kiedy do niego dojdzie. Ale z innej strony są też mieszkańcy Gorzowa, którzy asfaltu pod domem nigdy nie widzieli, bo nie ma kasy).
-
jako jeden z kilkuset mieszkańców, którym miasto obiecało rewitalizację kwartału i od 2009 roku nie jest w stanie tego dokonać.
-
jako osoba, która startowała do Rady Miasta w tegorocznych wyborach i poznała problemy mieszkańców i "zła nazwa miasta" nie była żadnym z nich. Były za to czynsze w mieszkaniach komunalnych w Centrum rzędu 2500 zł miesięcznie, wysokie koszty wywozu śmieci, ścieków, wody, nieremontowane od lat ulice i chodniki, brak wiat śmietnikowych, brak miejsc w miejskich żłobkach czy przedszkolach, problemy, żeby gdzieś pojechać pociągiem, rżnięcie zieleni na potęgę, problemy z ADM, słabe zarobki w mieście czy nawet brak śmietnika przy ulicy. Ale nigdy, nikt nie zagadał do mnie, że mu nazwa miasta przeszkadza w codziennym życiu.
Ja osobiście jestem za pozostawieniem teraz nazwy miasta w spokoju. Załatwmy najpierw palące problemy, aby mieszkańcom realnie lepiej się żyło w tym mieście, a potem możemy porozmawiać. Pod warunkiem, że będzie to rzeczowa rozmowa z poszanowaniem drugiej strony. A nie wykład, który ktoś nazwał "konsultacjami".
Zachęcam każdego, aby temat przemyślał i wypełnił oficjalną miejską ankietę w sprawie zmiany nazwy miasta, aby oddał głos. Twój głos jest ważny. Zwłaszcza, że konsultacje są w wakacje, kiedy gros ludzi wyjechało na urlop i po prostu nie wie, co się w mieście dzieje.
Link do ankiety miejskiej:
https://gorzow.wdialogu.pl/konsultacje/ankieta/ankieta-w-sprawie-zmiany-nazwy-miasta-gorzowa-wielkopolskiego-na-gorzow,WGS8
Źródło: Paweł Iwanowski/FB
Koniec z kolejowym wykluczeniem?
Gorzów i gminy północy przestaną być wykluczone kolejowo. Już jesienią zwiększy się liczba i poprawi jakość połączeń. Ale to tylko ...
<czytaj dalej>W Arenie po nowemu
Już w najbliższy weekend rozpocznie się kolejny sezon w gorzowskiej hali Arena Gorzów.
Siatkarze Cuprum Stilon Gorzów zainaugurują go podczas rozgrywek ...
<czytaj dalej>Odznaczenia dla świeckich
W najbliższą niedzielę 8 września w gorzowskiej katedrze wręczone zostaną odznaczenia „Zasłużony dla Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej”. W tym roku wyróżnienie to ...
<czytaj dalej>Cegielski szynobus połączy stolice
Nowiutki lubuski szynobus już na torach.
Pierwszy z dwóch fabrycznie nowych pojazdów zakupionych przez Województwo Lubuskie od polskiego producenta H. Cegielski ...
<czytaj dalej>