






Gorzów jest tak skomunikowany z resztą świata, że nawet gdyby do tej reszty lecieć z godzinę czy dwie, to dotarcie do miejsca węzłowego jest niczym podróż w zaświaty.
Z połączeń kolejowych dawno zrezygnowałam, ale zawsze jakieś licho mnie podkusi – albo zmusi konieczność – by wybrać ten sposób podróżowania.
Peron 4
Peron 4 w Gorzowie to dla osób, które mają problemy z poruszaniem, istna kara za grzechy. Za brak windy i konieczność wciągania walizek na schody ktoś powinien być zesłany na roboty do kamieniołomów, bo z platform dla niepełnosprawnych może skorzystać tylko osoba na wózku. Ale jak człowieku chodzisz, nieważne, że z trudem, jak nie ma ci kto tych walizek wnieść, toś skazany na mękę. Gdy tak z bólem w moim kręgosłupie, który ostatnio odmawia posłuszeństwa, ledwie wciągałam swój bagaż, nie było nikogo, kto by pomógł. Nie liczę panów z ochrony kolei, bo oni tylko obserwowali, jak mi idzie. I aż z tęsknotą wspominałam zamierzchłą przeszłość, gdy mężczyzna nie przeszedłby obojętnie obok kobiety, która się tak męczy. Nasi młodzi panowie wykazali się profesjonalizmem. Byli na służbie. Tzn. jak się później okazało, jeszcze nie wtedy, gdy się mordowałam na schodach.
Maseczki
Kiedy pociąg relacji Zielona Góra – Gorzów wjechał na peron, wysypało się z niego sporo ludzi – głównie młodzieży. Moją uwagę zwrócił fakt, że 90 proc. nie miało maseczek. Panowie obserwujący nie zwrócili nikomu uwagi. Za to, gdy pociąg ruszył w drogę powrotną – pasażerowie siedzieli w odległości kilku metrów od siebie i nie tylko się nie stykali, ale nawet się nie widzieli, panowie z ochrony kolei ruszyli do pracy. Cała ich trójka, idąc między fotelami, zwracała każdemu uwagę, by założył maseczkę. Gdy zapytałam, dlaczego nie przypominali o tym obowiązku osobom, które jechały wcześniej – jeden z bardziej niecierpliwych i nielubiących rozmów z ludźmi odpalił: – „My zaczynaliśmy pracę o 8.47 i nic co wcześniej nas nie interesuje.” OK. Z czym tu dyskutować. Chyba tylko trzeba podkreślić, że nie ma żadnej spójności w tzw. przeciwepidemicznych działaniach służb mundurowych, które reprezentują w jakimś stopniu równie niespójne działania rządu.
Zastępcza
Podróż się zaczęła, więc pani konduktorka przyszła sprawdzić bilety. Gdy już ode mnie odchodziła, rzuciła, że w Zbąszynku będzie komunikacja zastępcza i trzeba przejść do autobusu stojącego poza dworcem. Ta informacja mnie zdziwiła, bo w kasie nikt mnie nie uprzedził o trwających ponad rok robotach, o rozebranych szynach i prawdopodobnie kolejnym roku, w ciągu którego trzeba będzie biegać w połowie trasy z Gorzowa do Zielonej Góry, z pociągu do autobusu. Zmartwiłam się tym bardziej, bo w Zielonej Górze miałam dosłownie pięć minut na przesiadkę na pociąg do Wrocławia, a nie miałam pojęcia, jak daleko staje autobus. Wkrótce okazało się, że jakieś 150 m od stacji. Zaniepokojona próbowałam rozmawiać z konduktorką, co będzie, jak nie zdążę, bo na dokładkę, poza kręgosłupem coś mi wlazło w kolano i kuśtykałam jak staruszka. – Widziała pani jak chodzę – dodałam na swoje usprawiedliwienie. Mogę nie dać rady. I co wtedy usłyszałam? - To dlaczego nie jedzie pani z opiekunem?
Poczułam się, jakbym była kulą u nogi regionalnych kolei. Młoda pani wyrzuciła swoje pretensje do mnie, ale jej pytanie było tyleż niegrzeczne, co po prostu głupie. Bo podróżowanie z opiekunem nie oznacza, że weźmie mnie na barana i pobiegnie na dworzec, by zdążyć przed odjazdem pociągu. Cóż było mówić? Usiadłam na miejscu w autobusie, a pani głośno się wyrażała, jaki to dziś zły dzień, że zawsze są takie problemy, że oni jako pracownicy wciąż apelują o zwiększenie czasu na przesiadkę, ale nikt ich nie słucha, a potem ludzie biegną, przewracają się i jest problem. Dodała też, że to przejście z komunikacji zastępczej do pociągu jest na moją własną odpowiedzialność (???).
Dziwne to było doświadczenie. Na szczęście, trafił się ludzki kierowca, mężczyzna już niemłody, który wziął na siebie problem i zrobił wszystko, byśmy dojechali do dworca pięć minut przed czasem. Dzięki temu udało się nie czekać godzinę na kolejny pociąg. Gdyby nie te kilka minut, pewnie machałabym do odjeżdżającego składu, bo ruszył punktualnie nie oglądając się na nic i na nikogo.
Cdn.
Tekst i foto Hanna Kaup
« | luty 2025 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 |