Właściwie nie wiem, czy powinnam pisać ten tekst, bo to czysta reklama tego niezwykłego miejsca, a wyobrażam sobie, że nie wszyscy lubią, jak im się zagląda do okien. Jestem jednak przekonana, że to co zobaczycie na ścianach nadodrzańskich podwórek przy ul. Roosevelta, odciągnie od nich Wasze oczy i będziecie po prostu podziwiać to, co wymyślili, zaprojektowali i wykonali wrocławscy artyści i lokalni mieszkańcy.
Niemal każde większe miasto ma swoją ulicę Roosevelta. Ale żadne nie ma tam takich podwórek, jak we Wrocławiu. Gdybyście chcieli szukać tego miejsca w necie, traficie na różne numery przy adresie. Ja Wam proponuję po prostu jechać na Nadodrze, zatrzymać się przy wskazanej ulicy i rozejrzeć. Stamtąd nie można nie zauważyć, że niektóre bramy wiodące do podwórek są inne od pozostałych.
– Nadodrze zawsze było taką inną dzielnicą – powiedział mi młody człowiek, który cztery lata temu wybrał to miejsce do zamieszkania. Gdy nadeszłam, akurat coś majstrował przy aucie.
- Chyba czasami macie dość takich intruzów jak ja? Czy może już się do nich przyzwyczailiście? – zapytałam.
- Dlaczego zaraz intruzów? Traktujemy was jak gości – powiedział i zachęcił mnie do obejrzenia podwórka po drugiej stronie ulicy. – Tylko ono jest trochę bardziej psychodeliczne – dodał.
Z kolei inni dwaj panowie uznali, że tam właśnie jest ładniej:
– Tam nie ma tych okropnych garaży, które tu szpecą – stwierdzili stanowczo.
W innym miejscu jakieś dwie dziewczyny przysiadły pod murem i – jak na gospodarza przystało – chciały się usunąć:
– Bo może my pani zasłaniamy?
Nie zasłaniały, ale to było miłe.
Każdy, kogo mijałam, odpowiadał mi na powitanie, jak byśmy byli sąsiadami od zawsze, z tym że oni nieco już przywykli do tego magicznego widoku, a ja co chwilę pokrzykiwałam do siebie z zachwytu. Nawet podwórkowe kruki wydawały się oswojone, bo nie reagowały na moją obecność.
Niesamowite to uczucie i wrażenie, gdy wchodzisz w miejsce pozornie takie jak inne, a tam czeka na Ciebie cała paleta znanych artystów i ich dzieł, postaci fikcyjnych i historycznych, scen fantastycznych i surrealistycznych, płaskorzeźb, ceramicznych ptaków i roślin. Jest Podwórkowy Chagall, jest Czytający Anioł, jest Secesja projektu Ireny Różańskiej, za siedzibą Monaru – inspirowany sztuką renesansową fragment muru z nawiązaniem do słynnego fresku „Stworzenie Adama” Michała Anioła. Mają swój niemural (bo wszystkie prace tak właśnie zostały nazwane) fanatycy WKS Śląsk. Jest ściana Mondriana, „Krzyku” Muncha, Wyspiańskiego, Van Gogha, Fridy Kahlo i Wielkiej Polski Niepodległej – która jest częścią jednej z bram. Obok Sparty Wrocław – egipscy władcy i bóstwa. W innej bramie – cytaty, które warto pamiętać: Antoniego Słonimskiego „Kiedy nie wiesz, jak się zachować, zachowuj się przyzwoicie”, Arystotelesa „Prawda leży pośrodku – może dlatego wszystkim zawadza”, Alberta Camusa „Żeby istnieć, człowiek musi się buntować” czy „Być wolnym to móc nie kłamać”.
Podwórko po drugiej stronie ulicy – to bardziej psychodeliczne zdaniem napotkanego mężczyzny – wypełniają nie tylko wszelkiej maści stwory ziemskie i podwodne, ale bohaterami tych niemurali są tamtejsi autentyczni mieszkańcy. Szczęśliwie z dwojgiem z nich udało się nam porozmawiać. Tym razem piszę w liczbie mnogiej, bo po tej stronie ulicy spotkałam grupę wrocławskich rowerzystek.
– Poznajemy swoje kąty, których dotąd nie znałyśmy – przyznały.
To dzięki nim zobaczyłam dziewczynkę z muru – dziś kobietę – która niestety, nie zgodziła się na publikację wizerunku, ale pięknie pozowała do prywatnych ujęć. Za to po chwili wychylił się z okna pan Grzegorz, który nie tylko pozwolił się sfotografować, ale też wyszedł z mieszkania, by stanąć obok swojego portretu sprzed lat.
Nie jestem w stanie wymienić wszystkiego, co artyści uwiecznili na podwórkowych murach, ale o jeszcze jednym cyklu muszę wspomnieć. To pięknie zaaranżowany fragment przedstawiający znane Polki. Ich minigalerię rozpoczyna wizerunek Ireny Szewińskiej – jeszcze bez daty śmierci. Jest tam również: Maria Skłodowska-Curie, Irena Sendlerowa, Maria Konopnicka, Zofia Teliga-Martens, Anna Walentynowicz, Danuta Siedzikówna Inka i św. Jadwiga śląska.
Jeśli więc chcecie zobaczyć w jednym miejscu wszystko, co mieści w sobie świat, zaglądajcie na podwórka przy ulicy Roosevelta. Sptkacie tam: koty - ogromny spogląda swymi ślepiami w kierunku ośrodka animacji - psy, dinozaury, ryby, ptaki, kwiaty, oniryczne wizje czy baśniowe obrazy z motylami unoszącymi słonia, Calineczkę, bramę do tajemniczego ogrodu, liście o ludzkich twarzach, a nawet powielony kącik z transformatorami.
Projekt zakończono i uroczyście otwarto w 2015 r., a wieść o nim rozchodzi się coraz intensywniej. Całość została stworzona przez mieszkańców pod kierunkiem artystów działających w Ośrodku Kulturalnej Animacji Podwórkowej przy ul. Roosevelta 5A. „Niemural”, czyli dzieło zajmujące ponad 1200 m kw, to połączenie malarstwa, rzeźby i ceramiki. W jego tworzenie zaangażowani byli wszyscy mieszkańcy: dzieci, młodzież, mniejszość romska, kibice sportowi, seniorzy.
– Najpierw proszono nas o zgodę i zdjęcia, potem projektorem wyświetlano nasze postacie na murach, więc nie musieliśmy tu pozować godzinami – powiedział pan Grzegorz.
Artyści, którzy współtworzyli projekt "Podwórko nasze atelier..." to: Mariusz Mikołajek, Witold Liszkowski, Marianna Mądrawska, Irena Rożańska, Manfred Bator, Miłosz Flis oraz Jan Mikołajek.
Tekst i foto Hanna Kaup
Więcej zdjęć zobaczycie tu:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2021-05-28_Nadodrze_Niemural_2,
I tu:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2021-05-28_Nadodrze_Niemurale_3,
« | marzec 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |