Z przerażeniem obserwuję, że coraz bardziej upodabniamy się do wygłodniałych zwierząt. Coraz częściej kąsamy, jakby na horyzoncie nie było widoków na pożywienie. Kąsamy, choć nasze lodówki pełne i w tłuszczyk już dawno obrośliśmy. Kąsamy, bo taka zapanowała moda, jak w świecie hodowców zwierząt przeznaczonych do walki.
I najgorsze jest to, że nie czujemy potrzeby wyważenia swoich sądów, dopóki ktoś nam nie zagrozi, że z takim czy innym tekstem pójdzie do sądu. A gróźb takich w ostatnim czasie w naszym miasteczku niemało. I to najczęściej skierowanych do pewnej „ludowej wyroczni”. Ale zostawmy ten temat. Ważniejsze jest to, co dzieje się w sferze naszej kultury, a w czym mieszają nie ci, którzy mogliby coś wiedzieć, ale ci, którym się wydaje.
Z niejakim przerażeniem przeczytałam, jakie nowości mają znaleźć się w statucie Filharmonii Gorzowskiej, a które będą dyskutowane na poniedziałkowej komisji kultury. Propozycja dotyczy wprowadzenia zmiany w zakresie organizowania i współorganizowania z miastem imprez o charakterze kulturalno-oświatowo-społecznym, o dużym znaczeniu dla społeczności lokalnej, wymagających udostępnienia sali koncertowej z obsługą techniczną. Do tego dodaje się siedem podpunktów, mówiących, o jakie wydarzenia w szczególności chodzi. Są to: Inauguracja Sezonu Kulturalnego, Inauguracja Roku Szkolnego, Gala Sportu, Gala Przedsiębiorczości „Nawigator Biznesu”, obchodów „Urodzin Miasta” – 2 lipca, uroczystości miejskich dla par z długoletnim pożyciem małżeńskim. Powiecie, że wszystkie one były organizowane w FG. Owszem. Ale jest jeszcze wisienka na torcie. Punkt siódmy, który mówi, że FG musi udostępnić obiekt przynajmniej cztery razy w sezonie na wydarzenia współorganizowane z inicjatywy lokalnych stowarzyszeń i fundacji.
I tu nie ma co mydlić sobie oczu. Tu sprawa jest czysta jak … chciałoby się powiedzieć „woda”, ale lepiej użyjmy słowa „łza”. Wiadomo, że w minionym roku dyrektor Mariusz Wróbel nie udostępnił sali na organizację eventów najważniejszej gorzowianki, która jak mówi, tak ma. A nie daj Boże, nie zrób, jak każe, będziesz miał za swoje.
O tzw. aferach z nieudostępnieniem FG na wydarzenia wiadomej fundacji słyszałam już dawno. Tyle że ci, którzy oburzają się na postawę dyrektora filharmonii, najpierw powinni zadać sobie pytanie, czy FG jest od tego, by zrywać umowy, bo radna wymyśliła sobie event i nie ma zmiłuj się? Przecież już za czasów maestry Moniki Wolińskiej słyszeliśmy, że w takiej instytucji planuje się koncerty i zawiera umowy nie z miesięcznym, ale z rocznym, a nawet dwuletnim wyprzedzeniem. I co ma zrobić dyrektor – kim by nie był i jak by się nie nazywał – kiedy zaplanował – on lub jego poprzednik – wydarzenie, z którym wiążą się konkretne pieniądze? Na marginesie dodam to, co jeszcze kiedyś mówił mi dyr. WiMBP Edward Jaworski, że jemu za wynajęcie biblioteki płaci nawet organ zarządzajacy, czyli Urząd Marszałkowski. Może więc i tę sprawę Miasto powinno uregulować?
Czy radni, którzy będą głosować nad zmianą statutu, mają tego świadomość, czy znów podniosą rękę i będzie: „zero głosów sprzeciwu”? Co to za nagła potrzeba zmiany, w której treści nie miał udziału szef FG? Kto tu jest od dyrektorowania taką instytucją? Czy naszym radnym już całkiem rozumy poodejmowało? Czy w tym mieście już zawsze ktoś, kto ma nieco więcej oleju w głowie, będzie outsiderem posądzanym o niecne cele, działającym z na pewno złych pobudek i utrudniającym organizację wydarzeń?
Żeby nie było, to w propozycji zmian jest powołanie rady programowej FG jako organu doradczego dyrektora. I ta rada – w liczbie pięciu osób powoływanych i odwoływanych przez Prezydenta - będzie opiniowała plany repertuarowe, plany imprez współorganizowanych z Miastem, plany rozwoju FG i – tu cudeńko prawne – będzie organem „w istotnych sprawach związanych z bieżącą działalnością CEA”.
Sam dyrektor Wróbel wie, że obecny statut ma błędy i trzeba je poprawić. Ale uzasadnienie konieczności zmian, próba ich wprowadzenia bez udziału osoby najważniejszej, czyli dyrektora właśnie, wskazywanie konkretnych wydarzeń jest po prostu niezgodne z prawem, więc zadam tylko pytanie: A co z autonomią filharmonii? Bo taką autonomiczną instytucją FG mimo wszystko jest. Z jakiego grona i na podstawie jakich posiadanych kompetencji będzie wyłaniana rada programowa? Kto będzie w niej zasiadał? Wyobrażam sobie, że reprezentant(ka) Rady Miasta Gorzowa.
No, dość już tych pytań. Zwracam się z apelem do Władz Gorzowa, w pełnym ich składzie. Szanowni Państwo, aż nadto wystarczy już manipulowania przy filharmonii. To instytucja, w której działaniu wciąż ktoś próbuje mieszać. Skończyła ledwie osiem lat, a zmian było więcej niż w niejednej wiekowej instytucji. Dlaczego? Nie muszę przypominać tego diabelskiego kotła, który wysmażyła nam doskonale znana ekipa, a z powodu którego straciliśmy Monikę Wolińską. To na jej miejsce przyjechał tu Mariusz Wróbel. I nie mówcie mi, że dostał kasę i przeniósł się z i tak brzydkiego Śląska. Nie, to nie są łatwe decyzje. A jak już ktoś takie podejmuje, to nie po to, by w nowym miejscu namieszać i znów się wyprowadzić.
Niech wreszcie Gorzów zachowa się tak, jak na stolicę województwa przystało i pozwoli odpowiedniemu człowiekowi robić to, do czego został powołany. Kiedy dwa lata temu na konferencji prasowej przedstawiano nam Mariusza Wróbla, zapytałam go, czy nie obawia się tego miasta, o którym mówi się, że to „czarna dziura”. Trochę mnie wtedy wyśmiał za to pytanie, ale dziś chyba zrozumiał, co miałam na myśli. Jeśli więc nie zmieni się podejście do tej instytucji, jeśli będą kolejne próby uczynienia sobie z niej prywatnego folwarku z prywatnymi magazynami przeterminowanej żywności, jeśli na jeden krzykliwy głos, kolejny raz rozpęta się burza, to pamiętajcie, Szanowni Włodarze, to będzie Wasza wina i nie będzie już ratunku dla gorzowskiej kultury. Proszę, okażcie rozsądek, pozwólcie menagerom robić to, co do nich należy, pozwólcie też działać innym instytucjom, które przyzwyczaiły się do pewnej rutyny i pracy na słowo, jeśli to przynosi im korzyści, ale na Boga, nie niszczcie tego, co ma poziom, jest dobrze zarządzane i stanowi naszą wizytówkę. Jeśli nie, już wkrótce usłyszymy, że FG znów szuka dyrektora instytucji i dyrektora artystycznego. Kolejna zmiana z pewnością nie przysporzy Wam sympatyków. Ba! Będzie Waszą klęską.
PS
I jeszcze tym, którzy byli świadkami i zapomnieli oraz tym, którzy nie byli, nie pamiętają, nie kojarzą, polecam mój tekst sprzed ośmiu lat: http://www.egorzowska.pl/pokaz,felietony,1554,
Hanna Kaup
redaktor naczelny/wydawca
« | styczeń 2025 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |