
Arcytrudny i arcyważny temat „Medycyny końca życia” podjęto w czasie konferencji, która odbyła się 18 października w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie.
Takie konferencje nie zdarzają się często. Trzeba powiedzieć, że gorzowska była jedną z pionierskich. Z pewnością zorganizowana również z powodu głośnej sprawy ukraińskiego lekarza, który został oskarżony przez polskiego lekarza o to, że uśmiercił pacjenta. Dziś sprawa jest w toku i problem rozbija się o kwestię granicy, za którą rozpoczyna się terapia daremna.
O tym mówił w pierwszym wystąpieniu prof. dr hab.
Wojciech Szczeklik z Kliniki Intensywnej Terapii i Anestezjologii 5. Wojskowego Szpitala Klinicznego z Polikliniką oraz Ośrodka Intensywnej Terapii i Medycyny Okołozabiegowej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Postawił pytanie: – Jak zapobiegać terapii daremnej (TD)? – i od razu zaznaczył, że każdy ma trochę inne spojrzenie na to zagadnienie. Przyznał, że sama terapia daremna to coś złego i nie powinna dziać się w żadnym szpitalu. Według definicji, TD oznacza stosowanie procedur medycznych w celu podtrzymywania funkcji życiowych nieuleczalnie chorego, które przedłużając jego umieranie, powodują nadmierne cierpienie lub naruszenie godności.
Przytoczył przypadek 75-letniej pacjentki z POHP, w zaostrzeniu choroby, trzecim pobycie w szpitalu i z zatrzymaniem krążenia w 2. dobie, która umarła tydzień później na Oddziale Intensywnej Terapii.
Czy tak powinno się dziać? Czy człowiek, któremu na siłę przedłuża się życie w cierpieniu, powinien to przechodzić, jeśli wszelka wiedza mówi, że w tej konkretnej sytuacji już nic nie da się zrobić? Że medycyna jest bezsilna?
Prof. Szczeklik jest zdania, że trzeba brać pod uwagę realne szanse chorego, przeprowadzić z nim rozmowę, przedstawić opcje terapeutyczne, możliwe scenariusze i pozwolić pacjentowi na podjęcie autonomicznej decyzji.
Wymienia też cztery zasady stanowiące podstawę moralną, czyli: szacunek dla autonomii chorego, dobroczynność, nieczynienie zła i sprawiedliwość. To oznacza, że należy czynić to, co dobre dla pacjenta.
Niestety, nie ma wytycznych opieki na chorymi umierającymi w szpitalu, brak regulacji prawnych dotyczących terapii daremnej (TD), brak też regulacji prawnych odnośnie pełnomocnika chorego.
W czasie wykładu padło też pytanie, czy jeśli pacjent wyrazi wolę nieprzedłużania mu terapii, lekarz nie będzie posądzony o eutanazję. Prof. Szczeklik zaznaczył, że do oskarżenia o eutanazję potrzebne jest działanie sprawcze, zmierzające do przyspieszenia śmierci, natomiast tu mówimy o woli pacjenta, który ma prawo odstąpić od dalszej terapii i nie być leczony.
Nie jest to jednak takie oczywiste, jakby mogło się wydawać. Nie wszyscy jednakowo podchodzą do tej kwestii. Poza tym, w polskim prawie nie istnieje pojęcie TD, więc – jak mówił dr hab.
Radosław Tymiński z warszawskiej kancelarii adwokackiej – nie można opierać na nim ewentualnej obrony lekarza.
Konieczne są więc konkretne działania i te ma nadzieję rozpocząć gorzowski szpital.
– Odprowadzając mecenasa Tymińskiego, poprosiłem go, czy z jego udziałem moglibyśmy przygotować dokument wystąpienia do Parlamentu z poselską inicjatywą ustawodawczą – powiedział prezes
Jerzy Ostrouch.
Ale inicjatywa ustawodawcza to nie wszystko. Konieczne jest edukowanie normalnego obywatela, o co zaapelowała jedna z lekarek w czasie pokonferencyjnej dyskusji. Sami lekarze też nie mają pewności, jak się zachować w konkretnych przypadkach, bo co innego przyjąć pacjenta np. 90-letniego z marskością wątroby, a co innego 30-latka. Czy w obu przypadkach zastosowana terapia będzie daremną?
Prof. Szczeklik wielokrotnie podkreślał, że trzeba na ten temat dyskutować w gronie lekarzy i dopiero wtedy – nigdy samodzielnie – podejmować decyzje, które zawsze będą bardzo trudne.
Z kolei kierownik oddziału chorób wewnętrznych dr
Roman Kołodziejczak wyraził swoje zdanie na temat rozmowy z pacjentem nieuleczalnie chorym. – Rodzinie można to wytłumaczyć i tego sens widzę, ale znęcanie się nad umierającym pacjentem, któremu mam powiedzieć, że medycyna nie ma już dla niego ratunku, to tu sensu nie widzę – podkreślił i odniósł się do tego, że warunki na internie w gorzowskim szpitalu muszą być lepsze, potrzeba więcej miejsca i więcej personelu, bo prawda jest taka, że mniej niż połowa umierających to w WSzW chorzy onkologiczni, natomiast większość umiera na internie z powodu wielochorobowości. W tym roku były to już 142 zgony. I choćby z tego powodu personel często zderza się z niezrozumieniem rodzin i ich żalem.
Powtórzę: Piątkowa konferencja była arcyważna. Mam nadzieję, że nie pozostaną po niej tylko lakoniczne notatki prasowe, ale że temat będzie wracał, bo dotyczy każdego z nas. I powinniśmy o terapii daremnej zacząć jak najszybciej dyskutować.
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Pilnie potrzebna pomoc
Gorzowska Fundacja Anaconda, od lat ratująca życie pokrzywdzonych i chorych zwierząt, znalazła się w trudnej sytuacji. Mimo zaangażowania wolontariuszy, możliwości ...
<czytaj dalej>Odeszła...
Z ogromnym bólem i smutkiem zawiadamiamy, że odeszła Joanna Kołaczkowska...Nasza Asia.
Przyszło Jej zmierzyć się z najgorszym i najbardziej agresywnym przeciwnikiem. ...
<czytaj dalej>