






Nie wierzę. Po prostu nie wierzę. Dziś rano jeszcze pisałam do Ciebie. Miałeś odpocząć, zadbać o siebie.
Takiej wiadomości nikt się nie spodziewał. "Piotrze, daj sobie chwilę. Wykorzystaj ją dla siebie samego. Reszta świata niech trochę potęskni. Wszystkim to wyjdzie na zdrowie. Oby Tobie najbardziej. Serdeczności." Cztery godziny temu napisałam te słowa Tobie, a Ty je polubiłeś. Przed chwilą zadzwonił Andrzej Trzaskowski. - Nie wiem, czy wiesz, ale Piotr nie żyje - powiedział łamiącym się głosem. I nic więcej... Bo co jeszcze... Smutek zdławił gardło. Smutek wlał się w serce i wciąż miesza z niedowierzaniem, choć od kilku tygodni myślałam o Tobie z niepokojem. Niestety, dziś to nie prima aprilis. To okrutna prawda. Odszedłeś. Nagle. Za szybko.
Chwilę temu jeszcze planowałeś. Pisałeś o bólu, ale planowałeś. I ludzie mieli Cię odwiedzić w szpitalu. Wczoraj napisałeś na swoim blogu znamienny tekst "Ból nie tylko fizyczny". Pewnie w przedświątecznym zabieganiu przeczytali go ci, którzy czytają Cię zawsze... którzy CZYTALI Cię zawsze. Przez pryzmat własnego doświadczenia stawiałeś kolejne pytania o swój dom, o tę biedną Polskę. O to, co w niej wciąż nie takie, jak być powinno.
Nieustannie wadziłeś się ze światem. Ale Ty to potrafiłeś. I miałeś taką wiedzę, takie doświadczenie, jakiego w drugim współczesnym człowieku ze świecą szukać. I składałeś te swoje myśli tak szybko, jakbyś strzelał z karabinu. I tak niecierpliwie młodzieńczo, tak bezkompromisowo, jakby jutro miało nie nastąpić. Wiedziałeś, co robisz. I nie wstydziłeś się swoich emocji. Czasami przesadziłeś w dziwieniu się jakimś sprawom, ale - jak pisałeś - miałeś do tego prawo. Żyłeś na swoich warunkach. Można było pozazdrościć Ci zapału, chęci i siły do szarpania się z tym nieszczególnym światem. Można było pozazdrościć Ci zachwytów nad tym, co mądre i prawdziwie piękne. Jak choćby nad Zofii Bilińskiej Pietą, przy której chciałeś, bym Ci zrobiła zdjęcie. Ostatnie Twoje zdjęcie z 10 marca...
"Gdybym był młodszy wyjechałbym z tego kraju." To jedno z Twoich ostatnich zdań. I wyjechałeś. Bez uprzedzenia. Na zawsze... Zostawiłeś to wszystko, co udało Ci się z niemałym trudem zacząć. Zostawiłeś Gorzów i ludzi, dla których Twoje pisanie było chlebem powszednim, dzięki któremu ich codzienność nabierała kształtu.
Nie wiem, gdzie jesteś. Ale tam, gdzie dotrzesz, spotykaj wszystkich, którzy wcześniej opuścili ziemsko-gorzowski Stolik numer 1. Prowadźcie intelektualne dysputy, kłócicie się o swoje racje i spoglądajcie na to, co zostało tutaj. A Ty Piotrze, kiwnij czasem komu trzeba grożącym palcem albo daj kopniaka temu czy tamtemu, by zrozumiał, że w życiu trzeba być po prostu CZŁOWIEKIEM.
Hanka
Urodził się 24 kwietnia 1944 r. w Rawiczu. Ukończył Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu. Pracował jako kierownik techniczny Teatru im. J. Osterwy w Gorzowie. Był członkiem Zarządu Stowarzyszenia Widzów Gorzowskiego Teatru. oraz towarzystwa dyskusyjnego skupionego wokół Stolika numer 1. W ostatnich latach życia opisywał rzeczywistość polityczno-społeczną i kulturalną nie tylko Gorzowa, zaangażowany w ratowanie Szkoły Podstawowej nr 1.
Zmarł 30 marca 2018 r.
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
« | marzec 2025 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
31 |