Przedstawiamy ostatni odcinek projektu Stowarzyszenia Św. Eugeniusza de Mazenoda "Tę lekcję trzeba odrobić".
Przedstawiliśmy historie czterech rodzin, najstarszych gorzowian, którzy po II wojnie światowej osiedlili się na Zawarciu. Dziś zapowiedź lekcji, której bohaterami są Zofia i Jan Znój.
Jan i Zofia Znój to najbliższa rodzina Honorowego Obywatela Miasta Gorzowa i wieloletniego Przewodniczącego Prezydium Miejskiej Rady Narodowej Zenona Bauera. Ona jest jego córką, on – zięciem. W ich życiu wszystko musi być zaplanowane. Tu nie ma miejsca na żadną improwizację. Bardzo ważna jest dla nich rodzina. Nie wyobrażają sobie życia bez niej. Oboje z małżonką mają podobny stosunek do wychowywania dzieci: – Żadnej taryfy ulgowej. Porządek musi być! Nigdy nie mieliśmy problemów wychowawczych z córką. Tak samo jest z naszymi wnukami – pan Jan uśmiecha się z dumą. Mówi też o swoim stosunku do świata i życia, o zasadach, które są dla niego niezwykle ważne. Podstawowe to: rzetelność, bycie słownym, realizacja zobowiązań, punktualność i kindersztuba. – One będą konieczne w ostatecznym rozliczeniu – mówi. – I bezwzględnie należy ich przestrzegać.
Dom rodzinny państwa Znojów to przykład zatrzymanej w pamięci, utrwalonej na zdjęciach i w przedmiotach historii. W pieczołowicie przechowywanych albumach ze starych fotografii uśmiechają się panie w stylowych przedwojennych kreacjach, dumnie podkręcają wąsa przystojni panowie. Tu mama pana Jana, tu stryj Eustachy, na innym zdjęciu chłopczyk w białych krótkich spodenkach i białej marynarskiej bluzie. To – zrobione 9 sierpnia 1943 r. w Brześciu – komunijne zdjęcie Jasia.
– Teściowa opowiadała mi, że nigdzie podczas okupacji nie mogła kupić synowi białych butów, więc uszyła mu je sama – opowiada pani Zofia.
Część zdjęć jest współczesnych. Jedno z ostatnich przedstawia rodziców pani Zofii. Mama z tatą spacerujący po ul. Spokojnej. Zrobiono je, kiedy mama pani Zofii była już bardzo chora. Jest też ślubne zdjęcie córki Iwony, w różowej sukni z bukietem różowych goździków. Są zdjęcia wnuków: Oskara i Marka.
Mieszkaniu nadają klimatu szydełkowe prace pani Zofii. Oprawione w ramki, wiszą w jadalni. W sypialni nad łóżkami – również jej dzieło – wizerunek Chrystusa w cierniowej koronie. Stoi tu jeszcze malutki kredensik pokojowy, który jak ten kuchenny – ale już przeniesiony do piwnicy – przyjechał z rodziną Bauerów zza Buga.
Spokojna – Wełniany Rynek – Spokojna
Jan i Zofia mieszkają przy ul. Spokojnej. – Na naszej ulicy zawsze było ładnie. Dużo działek, zieleni, kwiatów. Był tu hotel robotniczy dla pracowników Zakładów Mechanicznych Ursus, tzw. bursa – opowiada pani Zofia.
– Krążyła obiegowa opinia, że chłopaki z hotelu tworzą mocną grupę, skorą do wszelakich rozrób – mówi pan Jan, ale żona nie potwierdza tej opinii.
– Tu u nas na Spokojnej nigdy nie dochodziło do żadnych incydentów – dementuje. – Panowie z bursy byli bardzo grzeczni, bardzo uprzejmi, pod każdym względem godni zaufania. Czasami, kiedy z siostrą grałyśmy na pianinie i śpiewałyśmy, pod oknem odzywał się chór męskich głosów. To właśnie oni nam wtórowali. Pojęcia nie mam, skąd ta negatywna opinia na ich temat. Nigdy nie bałam się Zawarcia. Nie bałam się chodzić nawet w nocy. Między naszą rodziną, a sąsiadami istniała silna więź. Na Spokojnej jako pierwsi mieliśmy telewizor. Kiedy był jakiś ciekawy film, sąsiedzi całymi rodzinami z poduszkami i kocami pod pachami przychodzili do nas. Mieszkanie pełne było ludzi, a mama przychylna takim spotkaniom.
Kiedy Zofia i Jan pobrali się, zamieszkali na Wełnianym Rynku. Na Zawarcie wrócili w roku 1998, żeby opiekować się ojcem i teściem po śmierci jego żony. – Po latach wróciłam do domu rodzinnego – mówi pani Zofia. – Tata w 1958 r. został Przewodniczącym Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Zainicjował odgruzowywanie miasta i jego odbudowę, przeprowadził wiele przedsięwzięć w zakresie komunikacji, gospodarki komunalnej i kultury. Do ostatnich dni zachował jasność umysłu. Nie miał cienia sklerozy. Bardzo kochał życie i bardzo chciał żyć. W późnych latach zaczął też pisać wiersze. Drukował je nawet w "Ziemi Gorzowskiej" i parafialnym „Oblackim Echu”. Zmarł 23 grudnia 2012 r. Zabrakło mu czterech miesięcy życia do setnych urodzin...
Wkrótce cały materiał ukaże się w specjalnym zeszycie historycznym.
Iga Borowska-Krajnik, Hanna Kaup
Foto Iga Borowska-Krajnik
« | kwiecień 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 |