Zakończyła się II edycja LUCYNEK, warsztatów dla kobiet w trakcie leczenia onkologicznego.
Lucynki to projekt Katarzyny Radkiewicz, skierowany do kobiet w trakcie leczenia onkologicznego.
Jako patron medialny pisaliśmy o wydarzeniu:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,czlowiek,5953,
http://www.egorzowska.pl/pokaz,czlowiek,5973,
http://www.egorzowska.pl/pokaz,czlowiek,5995,
http://www.egorzowska.pl/pokaz,czlowiek,5995,
http://www.egorzowska.pl/pokaz,czlowiek,6029,
W drugiej edycji panie spotkały się na warsztatach rozwoju osobistego 25 maja, po niemal trzytygodniowej przerwie. Trener Joanna Neczajewska najpierw nakreśliła prawdziwą mapę marzeń i pragnień, a potem Lucynki wyruszyły we wspólną podróż.
- Czy był to spacer, marsz czy bieg? Może lot samolotem? A może przejazd pociągiem lub rowerem? Każda z nas docierała we wnętrze samej siebie, jak tylko chciała - wspomina inicjatorka wydarzenia Katarzyna Radkiewicz. - Każda miała własne tempo. Była to podróż ani bliska, ani daleka. Czy przyjemna, łatwa i prosta? Każda z warsztatowiczek kreśliła mapę własnego „ja” najpiękniej, jak umiała. Joanna otwierała w nas kolejne pokłady fantazji i podróżowałyśmy, unosząc się nad ziemią.
Tylko pozornie łatwo jest wypowiedzieć na głos swoje marzenia. A już wyzwaniem okazało się spisanie własnych pragnień na kartkach. - Ale marzyłyśmy. Wspólnie. I każda z osobna. O wszystkim. O remontach, wychowaniu i wykształceniu dzieci i wnuków, sesjach fotograficznych. O jeździe na motorze, zdrowiu, podróżach. O rzeczach ważnych i ważkich, ale też zupełnie przyziemnych, normalnych. Marzyłyśmy na głos, marzyłyśmy po cichu. I co najważniejsze - było nam ze sobą dobrze. I jednego jesteśmy pewne. Warto marzyć i warto być razem. Śmiechu i gadulstwa było co niemiara. Bo muszą wszyscy wiedzieć, że strasznymi gadułami jesteśmy. Lubimy po prostu ze sobą przebywać - dodaje Katarzyna Radkiewicz.
27 maja było zupełnie inaczej, bo i doświadczenie okazało się całkiem nowe, choć ogromnie wdzięczne. Lucynki z uwagą słuchały wskazówek florystki Agnieszki Jeger. Stworzyły - każda swoją – kompozycje kwiatowe ubrane w emocje: jedną całoroczną, drugą - z orchidei i gerber. - Niby wszystkie takie same, niby z tych samych materiałów, a każda inna, niepowtarzalna - mówi K. Radkiewicz i zapowiada, że te warsztaty będą cykliczne.
28 maja w swoim magicznym atelier przy ul. Okólnej 1/5 Lucynki powitała artysta plastyk Iwona Markowicz-Winiecka i poprowadziła warsztaty plastyczne w ramach arteterapii. W miejscu pełnym aniołów i dobrej energii Lucynki stworzyły własne obrazy, operując ulubionymi barwami pod czujnym okiem mistrza. Był wykład, fachowe porady i uwagi. Na koniec wszystkie autorki zasiadły do kawy, herbaty i pysznego ciasta z bitą śmietaną.
- Opowiastkom i dykteryjkom nie było końca. Jednak wydarzyło się jeszcze coś. Coś, co zdarza się rzadko. Specjalnie dla Lucynek Iwona otworzyła wystawę swojego malarstwa. Indywidualną na życzenie. Wystawa „60 minut” - tak bym ją nazwała - relacjonuje Katarzyna Radkiewicz. - W godzinę wspólnie przejrzałyśmy dorobek artystki.
- Na wernisaż może pójść każdy, a taki przegląd prac, taka wystawa nie zdarza się często” – powiedziała dokumentalistka Lucynek Iga Borowska-Krajnik.
Po takim spotkaniu żadna z Lucynek nie miała ochoty iść do domu. Niespodzianką dla wszystkich była propozycja Iwony Markowicz -Winieckiej, która da indywidualne lekcje rysunku najmłodszej Lucynce, 13-letniej Wiktorii.
10 czerwca startuje kolejna edycja Lucynek. O tym napiszemy w kolejnym materiale.
oprac. redakcja
foto Iga Borowska-Krajnik
« | wrzesień 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | ||||||
2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 |
9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 |