Uzależniony od promieniowania – tak mówi o sobie
Tomasz Jocz. Osiem razy wracał do czarnobylskiej strefy, w której nocą z 25 na 26 kwietnia 1986 r. doszło do awarii, a w jej następstwie do wybuchu czwartego reaktora siłowni elektrowni jądrowej w dawnym Związku Radzieckim.
Tomek Jocz to gorzowski podróżnik, fotograf i dziennikarz, który spędził w miejscu historycznej katastrofy w Czarnobylu 40 dni. O swojej przygodzie i ośmiu pobytach tam opowiadał przez dwie godziny w Osiedlovej klubokawiarni, która ledwie pomieściła wszystkich zainteresowanych, a było ich – mimo wakacyjnego czasu i gorączki na dworze – ponad 40.
Temat katastrofy w Czarnobylu wciąż budzi duże zainteresowanie. Tomasz Jocz przedstawił swoje doświadczenie z pobytu w tym miejscu – jak zaznaczył – w telegraficznym skrócie, co zajęło mu bite dwie godziny, nie licząc części nieoficjalnej.
Była to więc podróż w miejsca, do których nie ma dziś dostępu, a i przed wojną nieliczni mogli je zobaczyć. – To, co zobaczycie, zależy od przewodnika, który was poprowadzi. Ale właściwie nie można tam robić zdjęć ani kręcić filmów – zaznaczył, wyjaśniając, jak na Ukrainie załatwia się rzeczy niemożliwe. Swoją prezentację podzielił na części. Najpierw oprowadził obecnych po terenie, w którym zaczęła się awaria, a następnie pokazał jak wyglądał zamysł stworzenia elektrowni jądrowej i życia wokół, łącznie z budową dzielnic, powołaniem do życia szkół i przedszkoli, domów kultury, ośrodków sportowych, basenów, szpitala. – Wszystko było tam kapitalnie pomyślane. Ludzie, w większości młodzi, którzy pracowali w elektrowni, mieli wszystko, co potrzebne do życia i zarabiali dwa razy więcej niż w innych miejscach ZSRR – wyjaśniał.
Wielokrotne powroty Tomasza Jocza do Czarnobyla, Prypeci i innych okolicznych wiosek czy miasteczek zaowocowały ogromną wiedzą o tym miejscu i tragicznym wydarzeniu z końca XX wieku. Eksploracja terenów, na których wciąż pozostają liczne świadectwa minionego życia, uzależnienia. Każdy więc pobyt przynosi nowe doświadczenia i nową wiedzę o tym szczególnym miejscu, z którego nie wolno nic wynosić, a jednak w jakiś tajemniczy sposób giną stamtąd części aut, wagonów, lokomotyw. – Wciąż znikają elementy, które daje się pociąć i spieniężyć – mówił Tomasz Jocz. – Jednakże wywożenie czegokolwiek do Polski jest zbyt ryzykowne, bo może wiązać się nie tylko z poważnymi sumami pieniężnymi w ramach kary, ale i z zakazem przekraczania granicy.
Jedno spotkanie o 40 dniach w Czarnobylu to zdecydowanie za mało. Gospodarz Osiedlovej klubokawiarni
Maciej Ziółkowski obiecał, że będzie kolejne. – Chcemy ożywić to miejsce i to osiedle, dlatego będziemy zapraszali takich ludzi jak Tomek, by dzielili się z nami swoimi pasjami – mówił.
Obserwujcie więc Osiedlovą klubokawiarnię na osiedlu Piaski, bo będzie się tam działo.
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>