
Mamy już za sobą 9.000 km i kolejny dzień pod hasłem "ale tu ładnie". Większa część wczorajszej drogi prowadziła wzdłuż różnych fiordów. Trochę tuneli, trochę serpentyn, trochę promów, trochę wodospadów. Co ciekawe, w tunelach, nawet tych o długości 14 km był internet, trafił nam się też tunel okrąglutki jak rondo. Po raz pierwszy jechaliśmy w środku góry po idealnym okręgu. A potem zaczęła się Dolina Wodospadów.
Na takie miano zasłużyła sobie Oddadalen (Dolina Oddy), wzdłuż której prowadzi droga nr 13. Na dziesięciokilometrowym odcinku huczy ich całkiem sporo: Tjørnadalsfossen, Strandfossen, Vidfossen, Espelandsfossen i Låtefossen. Wszystkie piękne, okazałe, widoczne już z daleka, ale zatrzymanie się przy nich graniczy z cudem, zwłaszcza w lipcu, kiedy na drogach tłoczno bardzo.
Zanim jednak do Oddadalen dojechaliśmy, przedsmak tego co nas czeka, dał rozłożysty niczym welon panny młodej wodospad Furebersfossen. Tworzy go spadająca do fiordu z wysokości 150 m rzeka Furebergselva zasilana wodą z lodowca Flogefonna. Robi niesamowite wrażenie, ponieważ ogląda się go ze specjalnie pogłębionej zatoczki na moście pod samym wodospadem (w ciągu drogi Fv500). To nowy most oddany do użytku w 2020 r. Wybudowano go 2 m wyżej i 4 m dalej od poprzedniego (z 1968 r.), który bywał zalewany w czasie wiosennego wzmożonego spływu wód. Droga była wtedy nieprzejezdna, a most zamknięty dla ruchu.
Jęzor lodowca Folgefonna (trzeciego największego w Norwegii) oglądaliśmy później z drugiej strony, przez szerokość fiordu. Jego małe ramię sięga do doliny Buardalen znajdującej się zaledwie 6 km na południowy zachód od miasta Odda. Można tam podjechać samochodem, a później wybrać się na kilkukilometrowy trekking i obejrzeć go z bliska, naszym celem jednak były kaskady w Oddadalen.
Cudem udało się nam zaparkować tylko przy Låtefossen, jednym z najbardziej znanych norweskich wodospadów. Rozpyloną przez niego mgłę widać było już z daleka. Tworzą go dwa strumienie wypływające z jeziora Lotevatnet i spadające 165 m kaskadą do rzeki Austdølo. Kamienny most łukowy przerzucony nad jej nurtem jest zawsze mokry od rozpryskującej się wody. Niecałe 100 m dalej spada z przeciwległej ściany doliny kolejny wodospad - Espelandsfossen (w Norwegii jest jeszcze jeden noszący tę samą nazwę, w gminie Voss).
Syci wodnych wrażeń, dotarliśmy do Røldal, gdzie zatrzymaliśmy się na nocleg na campingu Seim, (można powiedzieć, że spaliśmy w sejmie). Najpierw jednak wybraliśmy się do miejscowego stavkirke. Z zewnątrz nie wygląda wprawdzie tak okazale jak kościoły w Borgund i Lom, ale też jest od nich sporo młodszy.
Wybudowano go w 1275 r. Kiedyś był jednym z największych centrów pielgrzymkowych w Norwegii (na belce tęczowej wisi cudowny, posiadający moc uzdrawiania krucyfiks z 1270 r.). Wnętrze świątyni pokrywają siedemnastowieczne malowidła. Z tego samego okresu pochodzi ambona i obrazy.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
80 rocznica polskiej administracji
W 2025 roku przypada 80 rocznica ustanowienia polskiej administracji w Gorzowie Wielkopolskim. Z tej okazji w tym roku Dzień Pioniera ...
<czytaj dalej>Cynizm i manipulacja
Kiedy myślisz, że władze miasta nie mogą wymyślić już nic głupszego, przychodzi Gorzów Wielkopolski i mówi: "Potrzymaj mi wodomierz".
Nowy pomysł, ...
<czytaj dalej>Umowy koalicyjne bez podstaw prawnych
Samorządowe "umowy koalicyjne": polityczna konieczność czy wypaczenie demokracji?
W samorządach, w których w ostatnich wyborach Koalicja Obywatelska nie wprowadziła swojego prezydenta/wójta/burmistrza, ...
<czytaj dalej>Bezrobocie w górę
W lutym w Gorzowie było zarejestrowanych 1 508 bezrobotnych; ich liczba wzrosła o 62 osoby; wyrejestrowano 358 osób, zarejestrowano 420. ...
<czytaj dalej>