Długo się zbieraliśmy do wyjazdu. Marcelina wpadła nawet na pomysł, żeby zwyczajnie zostać w naszej rezydencji, tylko dookoła niej wybudować Poznań.
Nie powiedzieliśmy żegnaj, bo takie miejsca zapadają w pamięć na zawsze.
Pierwszym zaplanowanym punktem trasy były odwiedziny u renifera Bøla (Bølarein). Bøli wypada złożyć wizytę choćby z tego tylko powodu, że liczy sobie ponad sześć tysięcy lat. Renifer jak malowany! A tak naprawdę wyryty na skale - on i niedźwiedzie, łosie, ptaki. Wszystkie są naturalnej wielkości, np. Bøla jest wysoki na 136 cm i długi na 138 cm, za to towarzysząca zwierzętom sylwetka ludzka ma podobno ok. 150 cm wzrostu.
Piszę "podobno", bo na własne oczy widziałam tylko renifera, który jest jednym z najbardziej znanych rytów naskalnych w Skandynawii. Resztę znam z opisów, bowiem czas pozwolił skałom pokryć się porostami. Nikt ich tutaj nie oczyszcza ani nie maluje rytów czerwoną farbą (jak w odwiedzonym przez nas w zeszłym roku szwedzkim Tannumshede), dlatego niektórzy marudzą, że nic tu nie widać. Ależ widać! Bøla jest ciągle wyraźny i w dodatku znajduje się w wyjątkowo pięknych okolicznościach przyrody, a trzystumetrowy spacerek przez las to czysta przyjemność.
Jadąc dalej, nie omieszkaliśmy się zatrzymać przy małej stacyjce z budyneczkiem opatrzonym szyldem "Hell. Gods - expedition". To kolejne Piekło, które odwiedziliśmy po Piekle na Kaszubach i czeskim schronisku Peklo nad Metuji. Stacyjka naprawdę niewielka, ale bardzo ładna, czyściutka i ciągle działająca. Właśnie przejeżdżał przez nią czarny - rzec można - diabelski pociąg, który nawiasem mówiąc, towarzyszył nam od dłuższego czasu.
Hell to wieś obok lotniska obsługującego Trondheim i jest atrakcją turystyczną właśnie ze względu na swoją nazwę, która w języku angielskim oznacza oczywiście piekło, ale tak naprawdę pochodzi ona od staronordyckiego hellir, którym określano nawis lub jaskinię klifową. Zimą temperatura spada tu do -25°C, a po Internecie krążą zdjęcia stacyjki Hell obwieszonej lodowymi soplami, dowodzące oczywistego faktu, że nawet Piekło zamarza.
Wieczorem okazało się, że z letniej rezydencji niegdysiejszej śmietanki towarzyskiej przenieśliśmy się do traperskiej chatki. Bez wody (chyba, że sami sobie przyniesiecie z rzeki), bez prądu (ale z mnóstwem świeczek), bez jakiejkolwiek łączności (bo nawet sieci komórkowej nie dało się złapać). Z mikroskopijną kuchnią, kameralnym salonikiem, w którym maksymalnie zmieszczą się cztery osoby, z cudownie grzejącą kozą pod jedną ze ścian i oddzieloną kotarą bardzo oryginalną wnęką sypialnianą. Na dokładkę był jeszcze skrzypiący wychodek połączony z drewutnią.
Sedes w tym cudzie architektonicznym zrobiono z ciemnego styropianu, co jest pomysłem świetnym, bo człowiek przynajmniej w szanowne cztery litery nie marznie nawet wtedy, kiedy na zewnątrz ziąb. Możecie mi wierzyć lub nie, ale skandynawskie sławojki nie śmierdzą. W każdym stoi worek lub pojemnik z korą albo trocinami, którymi należy zasypać swój "urobek". Nazywają je tu suchymi toaletami.
Wokół traperskiej chatki mieliśmy góry, nieco niżej mikrusią elektrownię i zaporowe jezioro, a wokół wędrujące samopas krowy. Zupełnie, jakbyśmy grali w filmie z cyklu "nieoczekiwana zamiana miejsc", ale klimacik niesamowity. Jedynie droga dojazdowa podniosła nam nieco ciśnienie.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
W sprawie granicy polsko-niemieckiej
Publikujemy list marszałka województwa lubuskiego Marcina Jabłońskiego do minister spraw wewnętrznych RFN.
Pani
Nancy Faeser
Minister Spraw Wewnętrznych
Republiki Federalnej Niemiec
Szanowna Pani Minister,
Województwo Lubuskie ...
<czytaj dalej>Nowy szynobus
– Wiążemy z tym pojazdem wielkie nadzieje z poprawą jakości i stabilności połączeń kolejowych, zwłaszcza tutaj, na północy województwa – ...
<czytaj dalej>Bezrobocie bez zmian
Pod koniec ubiegłego roku stopa bezrobocia w Gorzowie była taka sama jak pod koniec 2023 roku i wynosiła 2,4% – ...
<czytaj dalej>Nie daj się oszukać
Uwaga! Oszuści podszywają się pod Krajową Administrację Skarbową.
Ostrzegamy przed fałszywymi e-mailami, których autorzy podszywają się pod Krajową Administrację Skarbową.
Wiadomości wysyłane ...
<czytaj dalej>