![eGorzowska - 13936_7vyblYV3Y5IsllY6wn7.jpg](./upload/articles/thumbs/100_13936_7vyblYV3Y5IsllY6wn7.jpg)
Opuściliśmy dziś gościnny Vestre Jakobselv Camping og Misjonssenter. Spędziliśmy tu trzy noce, będziemy go miło wspominać i polecać każdemu, kto wybiera się na półwysep Varanger w Finnmarku. Już w styczniu zarezerwowaliśmy jeden pokój z dwoma piętrowymi łóżkami, a po przyjeździe zaoferowano nam bez żadnej dopłaty dwa osobne pokoje. I dodatkowo w cenie mieliśmy pralkę oraz suszarkę, tzn. mogliśmy z nich korzystać bez konieczności wykupienia żetonów. Fakt, że sezon na północy Norwegii jeszcze się nie rozpoczął, jednak wszystko zależy od dobrej woli właściciela.
Camping niedrogi, niezbyt wielki – trochę miejsc na kampery i namioty, kilka drewnianych domków, pięć czteroosobowych pokoików w budynku głównym mieszczącym jeszcze sporą salę wspólną, kuchnię, łazienki, ubikacje, a na piętrze ośrodek misyjny. Od chwili naszego przyjazdu, na podwórku czekał olbrzymi stos gałęzi i drewnianych palet, na którego szczyt prowadziły drewniane schody.
Nie, to nie na czarownice, tylko na wigilię św. Jana (Sankthans albo Jonsok), więc nie doczekaliśmy się rozpalenia, bo owa wigilia przypada właśnie dzisiaj, a my dziś nocujemy 220 km stąd, w połowie drogi na Nordkapp. Mamy nadzieję, że w Børselv też będą świętować. W końcu Jonsok jest jednym z najstarszych norweskich zwyczajów ludowych. Jego nazwa pochodzi od słowa „jónsvaka”, które w języku nordyckim oznacza „czuwanie za Jona”.
Niezamężne dziewczęta marzące o zamążpójściu, powinny włożyć dziś pod poduszkę świeżo zebrane kwiaty, wtedy przyśni im się przyszły mąż. Kwiatów na szczęście jest mnóstwo, bo rośliny w Finnmarku muszą się spieszyć, lato tutaj krótkie. Wierzono też, że pogoda w czasie przesilenia letniego wróży aurę na resztę roku (prognozowano słoneczną niedzielę).
Wczorajszy dzień spędziliśmy spokojnie. Przed południem wybraliśmy się do pobliskiego Vadsø, żeby zobaczyć jedyny chyba stojący nadal w Europie maszt do cumowania sterowców (Lutfskipsmasta). Metalowa konstrukcja w kształcie wieży wiertniczej jest w tej chwili osłonięta rusztowaniami (i bardzo dobrze, że dba się o zabytki). Maszt ma 35 m wysokości. Zbudowano go 1926 r. na lotnisku wojskowym we Włoszech, przetransportowano w częściach i zmontowano na wyspie Vadsøya. Służył ekspedycjom lotniczym wybierającym się do regionów polarnych jako miejsce kotwiczenia i startu zeppelinów. Dwukrotnie korzystał z niego Roald Amundsen.
W Vadsø zobaczyć warto modernistyczny kościół, którego bliźniacze szczyty przypominają trochę górę lodową i stojący niedaleko niego Pomnik Imigrantów (Kvenów). Pamiętacie oczywiście kim byli Kvenowie? To fińscy osadnicy, którzy w XIX w. wyemigrowali za chlebem. Do Vadsø przybyło ich tak wielu, że miasto zyskało wtedy przydomek stolicy Kvenów. Dziś, oprócz pomnika, znajduje się tu też muzeum poświęcone historii osadników (Ruija Kvenmuseum).
Jako ciekawostkę dodam, że w 2024 r. gmina Vadsø wysłała do Komisji Europejskiej wniosek o utworzenie lokalnej strefy czasowej z dobą trwającą 26 godzin (aby mieszkańcy mieli więcej czasu na spędzanie go z rodziną i uprawianie sportów), niespecjalnie przy tym licząc, że Komisja przychyli się do ich prośby. Norwegia nie jest członkiem Unii Europejskiej, ale należy do Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG). Unijna dyrektywa reguluje ustalenia dotyczące sezonowych zmian czasu również w tym obszarze, ale nie dotyczy tworzenia oddzielnych stref czasu.
Po południu odwiedziliśmy Ceavccageaðge – Obszar Dziedzictwa Kulturowego Mortensens (raptem 14 km od Vestre Jakobslev). To wyjątkowe miejsce, gdzie na ograniczonym obszarze znajdują się ślady nieprzerwanego osadnictwa i praktyk religijnych Saamów oraz ciekawostki geologiczne z ostatnich 10.000 lat. Najstarsze ślady owego osadnictwa – kręgi namiotowe i pozostałości murów fundamentowych – znajdują się najwyżej, ponieważ teren odsłaniał się stopniowo (11.000 lat temu poziom morza w tym miejscu był o 85 m wyższy i znajdował się w miejscu, gdzie obecnie stoi muzeum).
Po zboczu prowadzi widokowy szlak archeologiczny długości trzech kilometrów z oznakowanymi najciekawszymi punktami, częściowo dostępny także dla wózków inwalidzkich. Spory fragment owego zbocza jest jednym z największych miejsc pochówku Saamów. Jest tam ponad 500 zarejestrowanych grobów z lat 900-300 p.n.e. Znaleziono tu m.in. najstarsze w Norwegii drewniane narty (400 r. p.n.e.). A to dziwne słowo na "c" (Ceavccageaðge) określa stojący w pobliżu wody kamień ofiarny. Smarowano go olejem z wątroby dorsza, aby zapewnić szczęście podczas połowów. Pierwsi mieszkańcy czcili Bjørnstein, skałę przypominającą niedźwiedzia (na zboczu w kierunku wschodnim).
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
W sprawie granicy polsko-niemieckiej
Publikujemy list marszałka województwa lubuskiego Marcina Jabłońskiego do minister spraw wewnętrznych RFN.
Pani
Nancy Faeser
Minister Spraw Wewnętrznych
Republiki Federalnej Niemiec
Szanowna Pani Minister,
Województwo Lubuskie ...
<czytaj dalej>Nowy szynobus
– Wiążemy z tym pojazdem wielkie nadzieje z poprawą jakości i stabilności połączeń kolejowych, zwłaszcza tutaj, na północy województwa – ...
<czytaj dalej>Bezrobocie bez zmian
Pod koniec ubiegłego roku stopa bezrobocia w Gorzowie była taka sama jak pod koniec 2023 roku i wynosiła 2,4% – ...
<czytaj dalej>Nie daj się oszukać
Uwaga! Oszuści podszywają się pod Krajową Administrację Skarbową.
Ostrzegamy przed fałszywymi e-mailami, których autorzy podszywają się pod Krajową Administrację Skarbową.
Wiadomości wysyłane ...
<czytaj dalej>