Ryga nie odsłoniła przed nami swoich uroków. Wieczorny spacer nie doszedł do skutku z wiadomej przyczyny, w niedzielę uniemożliwiła nam to pogoda. Deszcz dawał się we znaki podczas porannego pakowania, przestał padać na chwilę, kiedy szliśmy na głosowanie do ambasady i właściwie, z krótkimi przerwami, towarzyszył nam aż do granicy z Estonią. Zajrzeliśmy tylko na Centralne Targowisko w Rydze (Centrāltirgus). Zjedliśmy tam nawet śniadanie, bo w deszczu na campingu nijak się nie udało.
Targowisko jest ogromne, podobno największe w Europie i - co ważne - czynne codziennie! Można się po nim snuć cały dzień (truskawki były po 3,5-4 euro, czereśnie o całe euro tańsze). Historia tego miejsca sięga pierwszych dziesięcioleci XX w. Główne hale zbudowano z części hangarów garażowych przeznaczonych dla niemieckich sterowców, które stały pod Lipawą (baza wojskowa Vaiņode). Do Rygi przetransportowane zostały w 1926 r., gdzie przez cztery lata przerabiano je na hale targowiskowe (wg projektu Pāvilsa Dreijmanisa). Oryginalną konstrukcję hangarów nieco przerobiono, żeby ułatwić ich ogrzanie.
Jako część historycznego centrum Rygi targowisko znajduje się na liście UNESCO. Jadąc w jego kierunku, widzieliśmy znajomy kształt warszawskiego Pałacu Kultury. Do złudzenia podobny, tylko trochę niższy i bardziej żółty.
Z deszczowej Rygi ruszyliśmy do Dunte, które okazało się jeszcze bardziej zadeszczone, więc Muzeum Barona Münchhausena (Minhauzena muzejs) sfotografowaliśmy tylko z oddali. Hieronymus Carl Friedrich von Münchhausen (1720-1797) – niemiecki szlachcic, żołnierz, podróżnik i awanturnik, bohater literacki i filmowy – poślubił Jacobine von Dunten i mieszkał z nią w jej rodowym majątku przez co najmniej 10 lat. Mieliśmy w planie spędzić trochę czasu w ciekawie zaaranżowanym parku wokół muzeum, deszcz jednak skutecznie wybił nam to z głowy, ruszyliśmy więc prosto ku estońskiej granicy, zostawiając z boku planowane Veczemju Klintis – poorane małymi grotami i szczelinami klify.
Zanim dotarliśmy do maleńkiego Ainaži, pogoda zdążyła się wyklarować. To dobrze, bo mogliśmy przespacerować się po pozostałościach bardzo oryginalnej budowli hydrotechnicznej z początków XX w. Zbudowane z głazów "molo" służyć miało odgałęzieniu kolejki wąskotorowej ułatwiającej rozładunek i załadunek towarów na statki, dlatego ułożono na nim tory, po których nawet ślad do dziś nie pozostał. Było długie: 361 m na lądzie i 482 m w głąb zatoki. Ta druga część się nie zachowała, ale spacer po pierwszej jest, jak orzekła Marcelina, fajny i ciekawy, tylko trudny.
Na nocleg, podobnie jak dzisiaj, zajechaliśmy na bezpłatne miejsce biwakowania odnalezione dzięki estońskiej aplikacji RMK. Takich cudnych miejsc mają w tym kraju multum.
O... nie wspomniałam, że wyjeżdżając z Rygi, zahaczyliśmy o Salaspils, bo jakżeby nie zobaczyć pomnika bitwy pod Kircholmem z 1605 r., w której wojska Rzeczpospolitej oraz Księstwa Kurlandii i Semigalii pod dowództwem Jana Karola Chodkiewicza spuściły Szwedom pamiętnego łupnia (gwoli wyjaśnienia dodaję, że współczesne miasto Salaspils wtedy nosiło nazwę Kircholm).
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Nie daj się oszukać
Uwaga! Oszuści podszywają się pod Krajową Administrację Skarbową.
Ostrzegamy przed fałszywymi e-mailami, których autorzy podszywają się pod Krajową Administrację Skarbową.
Wiadomości wysyłane ...
<czytaj dalej>Trzech Króli z orszakiem
Objawienie Pańskie, zwane popularnie świętem Trzech Króli (6 stycznia), należy do najważniejszych obchodów świątecznych w ciągu roku liturgicznego. Podczas mszy ...
<czytaj dalej>Za to grozi kara
Weszło w życie ROZPORZĄDZENIE PORZĄDKOWE WOJEWODY LUBUSKIEGO w sprawie ograniczenia używania wyrobów pirotechnicznych na terenie województwa lubuskiego.
Zakaz używania wyrobów pirotechnicznych ...
<czytaj dalej>Ochrona przed zachorowaniem na raka
Prawie 13 % dzieci i młodzieży w wieku 9-18 lat w województwie lubuskim zaszczepiło się przeciwko HPV. Z tego około ...
<czytaj dalej>