
Zalew Chańcza budził kiedyś we mnie rozterki ortograficzne, zwłaszcza gdy nazywano go jeziorem. Gdzieś tam w pamięci tkwiło bardzo mocno zakorzenione najgłębsze polskie jezioro – Hańcza (108,5 m). Gościliśmy nad jego brzegiem co najmniej kilka razy, a powstanie zalewu, którego nazwę wywiedziono od świętokrzyskiej wioski Chańcza, jakoś mi umknęło i natrafiając na jakąś wzmiankę, uparcie dziwiłam się domniemanym błędom ortograficznym.
Fakt, że jedno z jezior leży na Suwalszczyźnie, a drugie w Świętokrzyskiem, jakoś nie zaprzątnął mojej uwagi. Na szczęście owa pomroczność jasna nie trwała długo, ale dla porządku:
1. Jezioro Hańcza – polodowcowe, położone na Pojezierzu Wschodniosuwalskim (woj. podlaskie). Średnia głębokość to prawie 38 m, w najgłębszym miejscu (wg różnych źródeł) 105-113 m. W całości jest objęte ochroną jako rezerwat przyrody Jezioro Hańcza.
2. Zalew Chańcza – zbiornik retencyjny na Czarnej Staszowskiej i zarazem największy akwen w woj. świętokrzyskim. Południowa część jeziora leży w powiecie staszowskim, a północna w kieleckim. Średnia głębokość około 3 m, w najgłębszym miejscu (w okolicach tamy) zbiornik ma 11 m.
Brzegi Chańczy są niezbyt wysokie, suche, porośnięte sosnowym lasem, a wokół jeziora miejsc do biwakowania niemało. Przemieszczając się swego czasu kampervanem o nazwie Vandal, postanowiliśmy tam właśnie znocować. Zaczepiony przez Bodka tuziemiec wskazał nieodległy camping z krótkim zejściem do plaży i podobno nawet jakimś źródełkiem w pobliżu. Wszystko na nim było fajne oprócz… pułapki na nowicjuszy.
No zwyczajnie zakopaliśmy się i w dodatku siedzieliśmy głęboko. Jak spod ziemi wyrośli inni biwakowicze. Z gęstniejącego tłumku słychać było cmokanie...
– Panie, tutaj się średnio jeden dziennie zakopuje, ale TAKI, to po raz pierwszy. Po wczorajszym deszczu to się nawet bardziej miękko zrobiło.
– To nie mogliście jakiegoś kamolca ostrzegawczego postawić? – pytamy – A w ogóle, to co w takim wypadku robicie?
– No wypychamy, wyciągamy, ale, panie, to nie takie maszyny! Tego to chyba nikt nie ruszy.
A jednak się ruszył. Wśród kilkunastu doradców znalazł się człowiek czynu, w dodatku z samochodem i mocnymi pasami oraz drugi – pan solidnej postury i zapewne wprawiony już w takich akcjach, bowiem dokładnie wskazał nam, słabym dziewczynom, miejsce, w którym mamy się zaprzeć. Raz, dwa i… Vandalek wyskoczył z dziury radośnie jak źrebak. A ukoronowaniem akcji były słowa Marceliny: „Dziękuję ci dziadku. Mam teraz fajną piaskownicę”.
Na nocleg ustawiliśmy się z widokiem na „nasz” dołek, a poranek nad Chańczą był magiczny…
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
80 rocznica polskiej administracji
W 2025 roku przypada 80 rocznica ustanowienia polskiej administracji w Gorzowie Wielkopolskim. Z tej okazji w tym roku Dzień Pioniera ...
<czytaj dalej>Cynizm i manipulacja
Kiedy myślisz, że władze miasta nie mogą wymyślić już nic głupszego, przychodzi Gorzów Wielkopolski i mówi: "Potrzymaj mi wodomierz".
Nowy pomysł, ...
<czytaj dalej>Umowy koalicyjne bez podstaw prawnych
Samorządowe "umowy koalicyjne": polityczna konieczność czy wypaczenie demokracji?
W samorządach, w których w ostatnich wyborach Koalicja Obywatelska nie wprowadziła swojego prezydenta/wójta/burmistrza, ...
<czytaj dalej>Bezrobocie w górę
W lutym w Gorzowie było zarejestrowanych 1 508 bezrobotnych; ich liczba wzrosła o 62 osoby; wyrejestrowano 358 osób, zarejestrowano 420. ...
<czytaj dalej>