W Las Cabezas de San Juan spędziliśmy kilka dni. Gościło nas zaprzyjaźnione polsko-hiszpańskie małżeństwo, a my kręciliśmy się po okolicy, wracając do nich na nocleg. Dzięki Teresie i Juanowi przeżyliśmy niezapomniane chwile i byliśmy w miejscach, do których z pewnością bez nich byśmy nigdy nie dotarli.
Las Cabezas de San Juan bywa nazywane miastem konstytucyjnym, ponieważ to właśnie tutaj generał Rafael del Riego y Flórez (1728-1823) proklamował w 1820 r. pierwszą hiszpańską konstytucję uchwaloną już wcześniej przez Kortezy (Cortes Generales – Zgromadzenie Ogólne).
Pierwsze osady ludzkie potwierdzone znaleziskami archeologicznymi znajdowały się tu już w czasach prehistorycznych (i to jest formułka, którą można bez zastanowienia stosować przy opisach niemal wszystkich miejscowości na półw. Iberyjskim). Niektórzy historycy uważają, że tu właśnie znajdowała się opisana przez Piliniusza starożytna osada Ὤργια/Urgia/Ugia. W okresie rzymskim obszar ten również był zaludniony, a w czasach arabskiego panowania miasto znane było jako Atalaya de Montújar lub Montúfar. Jego położenie na niewielkim wzniesieniu (cabezo) dało początek nazwie Las Cabezas. Podboju chrześcijańskiego dokonał Ferdynand III w latach 1250-1255. Być może druga część nazwy pochodzi od nadania tych ziem Zakonowi Świętego Jana, mającemu za zadanie bronić granicy między chrześcijanami i muzułmanami.
Będący dominantą miejscowości kościół św. Jana Chrzciciela (San Juan Bautista) wyróżnia się rozmiarem i charakterystyczną dla Andaluzji bichromią (oprócz typowej bieli na ścianach pojawia się skala szarości z dwoma kolorami farby – czernią i kolorem specjalnym, w tym przypadku pomarańczowym). Zbudowano go w XVIII w. na miejscu starszej świątyni, którą z kolei wzniesiono na miejscu dawnego zamku. Trzynawowy, z pokaźną fasadą, stylowo klasyfikowany jako barok andaluzyjski. Chociaż zazwyczaj jest zamknięty, specjalnie dla nas, za zgodą miejscowego proboszcza, został otwarty i oprowadzono nas po wszystkich jego zakamarkach. Mogliśmy więc podziwiać jego nietypowe wnętrze, cenny krucyfiks, który w 2024 r. będzie obchodził 400-lecie, oryginalne rzeźbione drzwi z czasów budowy kościoła i niesamowite figury, które już za kilka dni miały być niesione podczas miejscowej romerii (pielgrzymki). Wcześniej Teresa i Juan pokazywali nam niezmywalne ślady wosku na bruku najstarszej części miejscowości ostrzegając, że w tych miejscach zawsze jest ślisko. To pamiątka po corocznych uroczystościach religijnych.
Na Plaza de los Mártires (Plac Męczenników) odwiedziliśmy skromną współczesną świątynię św. Rocha (San Roque), wybudowaną na miejscu siedemnastowiecznego sanktuarium tego świętego. Sam plac jest popularnym miejscem spotkań osób w każdym wieku. Znajduje się na nim fontanna, obok której ustawiono brązowe popiersie Rafaela del Riego. Jest to miejsce, gdzie co roku odbywają się rekonstrukcje historyczne związane z proklamacją konstytucji.
Kolejny, znacznie bardziej okazały pomnik generała można zobaczyć na Placu Konstytucji (Plaza de la Constitución). To tutaj, z balkonu dzisiejszego ratusza, Rafael del Riego wygłaszał swoje słynne przemówienie. Warto wiedzieć, że to historyczne wydarzenie dało początek pierwszemu okresowi monarchii konstytucyjnej w dziejach Hiszpanii zwanemu Trienio Liberal (trzylecie liberalne), obalając przejściowo monarchię absolutną.
Konstytucję proklamowaną przez generała w 1820 r. uchwalono już w marcu 1812 r. w dzień św. Józefa, dlatego otrzymała popularną nazwę „la Pepa” (Pepe to po hiszpańsku Józek). Właściwie nigdy nie zaczęła w pełni obowiązywać, chociaż przywracano ją dwukrotnie, ale Rafael del Riego trafił do hymnu państwowego. Hymn Riego (Himno de Riego) zatwierdzono w 1822 r. i aż do 1939 r. nie został oficjalnie odwołany, choć jego wykonywanie było wstrzymane po upadku Trienio Liberal i zastąpione przez Marsz Królewski (Marcha Real). Ostatecznie zdelegalizował go Franco. Obecny hymn bazuje na melodii Marsza Królewskiego (Hymnowi Riego zarzucano wodewilowy charakter) i jest jednym z nielicznych hymnów państwowych, który nie ma oficjalnie zatwierdzonych słów, a jedynie melodię.
Dziś Las Cabezas de San Juan słynie z najlepszego chleba w okolicy, pieczonego przez Panaderia Cotrapan, dla którego specjalnie zjeżdża się tu z autostrady. Miasteczko pięknie się z tej autostrady prezentuje, co widać na załączonej fotografii. My zawsze będziemy je miło wspominać. To tutaj okazało się, że imię Bodka wcale nie jest takie łatwe do wymówienia przez obcokrajowca. O ile moje, międzynarodowe w końcu imię, nie sprawiało specjalnych trudności, chociaż brzmiało bardziej jako Marija, o tyle „Bogdan” łamał języki. Wobec tego Bogdan został Bodziem, ale śmiechu było co nie miara, ponieważ Bodzio brzmi podobnie jak nazwa tutejszej bułki. Sporej, okrągłej, idealnie pasującej do Bodzia. Po powrocie z dwumiesięcznej wyprawy okazało się, że Bułkobodzio schudł prawie 15 kg. Czyżby przejął się porównaniem?
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
#RośnijMY razem - rusza nabór!
Ruszają zapisy na kolejną, trzecią już edycję akcji #RośnijMY razem. Kolejne drzewka zostaną posadzone na polu golfowym „Zawarcie” 11 listopada. ...
<czytaj dalej>O wykorzystaniu EFS+
Ponad 100 mln zł z Europejskiego Funduszu Społecznego w rękach beneficjentów.
- Europejski Fundusz Społeczny+ nabiera tempa. W trzecim kwartale 2024 ...
<czytaj dalej>Kolejny rekord
Nowy rekord Portu Lotniczego Zielona Góra-Babimost – 66 tys. pasażerów od początku roku.
Port Lotniczy Zielona Góra-Babimost kończy trzeci kwartał kolejnym ...
<czytaj dalej>Dzień Papieski i liczenie wiernych
W niedzielę 13 października Kościół w Polsce obchodzi XXIV Dzień Papieski. W tym roku towarzyszy mu hasło „Ewangelia starości i ...
<czytaj dalej>