
Po przejechaniu Portugalii – zygzakiem z południowego wschodu na północny zachód – ponownie dotarliśmy do Hiszpanii. Przekroczywszy graniczną rzekę Minho, znaleźliśmy się w Galicii (którą wymawia się jako Galisja). Po niespełna 40 km dotarliśmy nad zatokę Vigo i tę pokonaliśmy, przejeżdżając po długim na 1604 m wantowym moście Rande (galisyjski: Ponte de Rande, hiszpański: Puente de Rande). W momencie otwarcia przeprawy (1981 r.) jej przęsło główne o długości 401 m było najdłuższym na świecie podwieszanym przęsłem z więcej niż dwoma pasami ruchu. W latach 2015-2018 przeprowadzono prace, w wyniku których most poszerzono.
Galisyjski brzeg Atlantyku to wybrzeże typu riasowego, poszarpane, obfitujące w długie i kręte zatoki. Ria de Vigo jest najgłębszą spośród zatok, ma 35 km długości i 7 km szerokości. Mniej więcej w połowie długości zwęża się i przechodzi w cieśninę Rande. Miejsce to znane jest z bitwy morskiej rozegranej 23.10.1702 r. pomiędzy flotą angielsko-holenderską a francusko-hiszpańską. Hiszpanie mieli w niej stracić załadowane srebrem statki, z których część zatonęła. Niemal natychmiast ruszyły poszukiwania zatopionych galeonów. Nie licząc prób dokonywanych przez miejscową ludność, znanych jest 13 oficjalnych ekspedycji oraz… opisana przez Julesa Verne’a w „20.000 mil podmorskiej żeglugi” wyprawa kapitana Nemo na pokładzie słynnego Nautilusa. Dziś Jules Verne ma swój pomnik w mieście Vigo (przedstawiono go siedzącego na mackach ośmiornicy), a „skarbami Zatoki Vigo” nazywa się ogólnie wszystkie niespełnione marzenia poszukiwaczy. Zgodnie z powieścią, Nautilus miał tu wpłynąć 18.02.1868 r., dlatego corocznie, właśnie 18 lutego, przy pomniku pisarza organizowane jest publiczne czytanie rozdziału pt. „Zatoka Vigo”.
Po opuszczeniu mostu Rande zatrzymaliśmy się kawałek dalej na niewielkim punkcie widokowym tuż obok świeżo odrestaurowanego wapiennika (Forno de Cal de Cobres). Piec do wypalania wapna został w tym miejscu wybudowany jeszcze w XIX w. i używano go aż do lat 60. XX w. Uznając jego znaczenie dla dziedzictwa przemysłowego, odbudowano go w 2022 r. Wieża z granitowych ciosów ma kształt ściętej piramidy o wysokości ok.7 m. Do jej środka można wejść. Obok ustawiono tablice poglądowe wyjaśniające zasadę działania. Wyczytaliśmy, że wapienny surowiec sprowadzano tu drogą morską z Kantabrii.
Wapiennik oczywiście nas zaciekawił, ale jeszcze bardziej zaintrygowały widoczne z tego miejsca dziwne tratwy. Było ich sporo. Domyślaliśmy się, że może to być hodowla małży i mieliśmy rację. Zatoka Vigo jest jednocześnie estuarium, czyli poszerzonym, lejkowatym ujściem rzeki, powstałym w wyniku działania pływów morskich oraz równią pływową – pasem morskiego wybrzeża zalewanym w czasie przypływów. Takie miejsca nadają się idealnie do hodowli małży, ponieważ stale dostarczają im pożywienia. Ten typ hodowli nazywany jest mitikulturą, a ta jest częścią konchikultury, czyli hodowli opartej na osobnikach urodzonych w przyrodzie, żywiących się wyłącznie tym, co oferuje środowisko.
Tradycje konchikultury są bardzo stare, sięgają czasów starożytnych. Dzieli się ją na ostreikulturę (hodowlę ostryg) i mitilikulturę (hodowlę omułków). Najwięcej omułków w Europie produkują Włochy, natomiast el cultivo del mejillón en Galicia – hodowla małży w Galicii – stanowi 95% całkowitej ich produkcji w Hiszpanii. Nazywane są tutaj czarnym złotem, a na świecie znane są jako omułki galicyjskie (Mytilus galloprovincialis).
Małże prowadzą osiadły tryb życia. Zapłodnione larwy pływają swobodnie przez pięć dni, po czym przyczepiają się trwale do jakiegoś podłoża. Chcąc prowadzić ich hodowlę, wystarczy wybrać miejsce dla takiej wylęgarni i zbudować tam tratwę. Każda tratwa (una batea) składa się z prostokątnej części powierzchniowej zbudowanej z poprzeczek z drewna eukaliptusowego, do których doczepiono pływaki, oraz z części zanurzonej, składającej się z lin, do których przylegają małże. Pływaki z włókna szklanego zakotwiczone są w dnie.
Larwy mocuje się ręcznie do lin (od stycznia do kwietnia). Robi się to za pomocą biodegradowalnego rękawa z siateczki, który znika po kilku dniach. Każda tratwa może mieć maksymalnie 500 linek, a każda z nich – maksymalnie 12 m długości. Zazwyczaj stosuje się 400 linek o długości od 5 do 10 m. Z każdego metra uzyskuje się ok. 20 kg dorosłych omułków, co odpowiada rocznej produkcji 40-80 ton z jednej tratwy. Zbiory następują po 2 latach. Trzeba tu zaznaczyć, że hodowle omułków są jednym z najbardziej przyjaznych środowisku i zrównoważonych sposobów produkcji żywności, ponieważ małże, żywiąc się fitoplanktonem i innymi występującymi w wodzie organicznymi cząsteczkami, działają jako naturalny filtr wody.
Maria Gonta
Foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Coraz bliżej święta
Otwarcie hali sportowo-widowiskowej Arena GORZÓW jest głównym elementem tegorocznej kampanii „Gorzów blisko świąt”. Dwudniowa impreza zaplanowana jest w dniach 9-10 ...
<czytaj dalej>Chcą nowego porozumienia paradyskiego
Prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki, wspólnie z prezydentami Zielonej Góry Januszem Kubickim i Nowej Soli Jackiem Milewskim, jest inicjatorem i współorganizatorem ...
<czytaj dalej>Uzasadnienie inicjatywy obywatelskiej
Publikujemy UZASADNIENIE INICJATYWY OBYWATELSKIEJ na rzecz skrócenia urzędowej nazwy miasta Gorzów Wielkopolski i przywrócenia jej historycznego polskiego brzmienia – GORZÓW.
WSTĘP
tylko ...
<czytaj dalej>Petycja
Szanowny Panie Prezydencie,
powstała petycja dotycząca likwidacji podziemnego przejścia dla pieszych przez ulicę Piłsudskiego. Ja chciałabym się przyłączyć do tej inicjatywy, ...
<czytaj dalej>