Dziś kilka słów o miejscu całkowicie spoza szlaków turystycznych, bez spektakularnych zabytków i oszałamiających widoków, niemniej nie można mu odmówić ani uroku, ani interesującej historii. To Pedrosillo el Ralo w hiszpańskiej krainie zwanej La Armuña.
La Armuña to tradycyjny region w północnej części prowincji Salamanka (Kastylia i León), którego granice mają za nic podziały administracyjne. Podlegają raczej rozgraniczeniu historyczno-tradycyjnemu, kulturowemu, geograficznemu i agrarnemu z naciskiem na pierwszy i ostatni. Wyczytałam, że ziemie te idealne nadają się pod uprawę roślin strączkowych (co widać, kiedy się tamtędy jedzie) i znane są nawet poza granicami Hiszpanii z niezrównanej jakości soczewicy (lenteja de La Armuña) i ciecierzycy (garbanzo de Pedrosillo). Jak okiem sięgnąć pola niezakłócone żadnymi wzniesieniami. Czasami tylko pojawiało się między nimi jezioro, z reguły niezbyt duże. I właśnie jedno z nich – La laguna de Pedrosillo el Ralo – zwabiło nas na nocleg.
Miejsce znalazłam w aplikacji park4night (korzystaliśmy z niej na tym wyjeździe wielokrotnie). Parking miał być darmowy, bez zakazu przebywania po godz. 22:00, spokojny, ze stolikami i nad wodą. I taki był. Oprócz naszego Fredka skorzystały z niego wówczas załogi czterech kamperów. Zachód słońca był piękny, wschód równie urokliwy. Rano wybrałam się na spacer po uliczkach miasteczka Pedrosillo. Zwróciła moją uwagę zabudowa różniąca się od oglądanej dotychczas. Bardziej kojarzyła mi się z duńskimi, niż hiszpańskimi gospodarstwami. Gdyby nie żółty kolor ścian, niewiele okien, duża liczba małych świetlików lub okienek służących do wentylacji oraz brak strzechy na dachu, pomyślałabym, że jakaś siła wyższa przeniosła mnie w nocy do Skandynawii. Jak się potem doczytałam, to tylko zewnętrzne podobieństwo. Zagrody w La Armuña mają budowę charakterystyczną dla tego regionu, także tradycyjny ubiór mieszkańców ma specyficzne, występujące tylko tutaj cechy.
Spacerując po wyludnionych uliczkach, dotarłam do kościoła San Andrés. Tu także ustawił się na nocleg jeden kamper. Wprawdzie do jeziora miał nieco dalej, ale obok świątyni znajdowała się fuente de la Iglesia de Pedrosillo el Ralo (fontanna z wodą pitną przy kościele w Pedrosillo el Ralo). Takie fontanny można znaleźć chyba w każdej hiszpańskiej miejscowości. Czasami wtłacza się w nie źródełka, ale najczęściej to po prostu zwykła lodowata kranówka, którą w Hiszpanii pija się nagminnie. Kiedy poprosicie gdziekolwiek o wodę niegazowaną, na pewno dostaniecie wodę prosto z kranu (taka też jest butelkowana).
Woda wodociągowa jest w tym kraju uznana za bezpieczną i dopuszczono ją do picia. Niekiedy może mieć posmak chloru, chociaż my zetknęliśmy się z nim jedynie w prywatnym mieszkaniu, a butelki napełnialiśmy zawsze z kraników w publicznych fontannach. Spora ich część ma kamienne, w różnym stopniu zdobione obudowy, wcale nierzadko spotkacie też takie, które obłożono płytkami azulejos, przedstawiającymi jakąś historię.
Fontanna obok kościoła św. Andrzeja w Pedrosillo el Ralo była kamienna. Sama świątynia, niezwykle skromna, została zbudowana pod koniec XVI w. na miejscu, w którym wzmiankowane było istnienie kaplicy już w 1240 r. Z tablicy informacyjnej dowiedziałam się, że we wnętrzu znajduje się ogromny, zajmujący całą absydę ołtarz główny z 1634 r., przedstawiający sceny z życia św. Andrzeja, a dwa boczne ołtarze wykonał słynny rzeźbiarz i architekt Joaquin de Churriguera, brat najwybitniejszego architekta hiszpańskiego baroku – José Benito de Churriguera. Kolejny z Churriguerów – Manuel de Larra Churriguera – przeprowadził generalny remont w 1749 r. I tak świątynia dotrwała do 1997 r., kiedy zamknięto ją dla kultu ze względu na jej opłakany stan. Szeroko zakrojone prace restauracyjne trwały rok. Od 1998 r. kościół funkcjonuje ponownie. Obok niego stoją dwa krzyże, jeden upamiętnia poległych w wojnie domowej (Cruz de caidos), drugi pełni funkcję Kalwarii. Dzwony pochodzą z 1789 r. i z 1805 r.
W trakcie ostatniego remontu kościoła San Andrés, nabożeństwa odbywały się w pobliskiej piętnastowiecznej Ermita Nuestra Señora de Gracia (Pustelni Matki Bożej Łaskawej). Tradycja głosi, że podążający śladami baranka chłopiec, zauważył na granicy miasta na wpół zakopany wizerunek Matki Boskiej i to dla jej kultu zbudowano w tym miejscu kapliczkę. (Tu warto zaznaczyć, że hiszpańskie słowo „ermita” jest wieloznaczne; obejmuje swym znaczeniem nie tylko erem, pustelnię, ale też niewielkie przydrożne kaplice). Kiedy w 1960 r. obraz Matki Bożej łaskawej padł ofiarą grabieży, po odzyskaniu zdecydowano się umieścić go w miejskim kościele. Okazjonalne nabożeństwa odbywały się w kaplicy do czasu, aż w 2003 r. została zamknięta z powodu katastrofalnych warunków technicznych.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Ważne, by szanować innych
Tzw. nieznani sprawcy, a raczej znani, zniszczyli mój bilbord wyborczy. Naklejono kilka małych flag niemieckich, czyniąc mnie zapewne Niemcem, zupełnie ...
<czytaj dalej>Od poniedziałku zmiana trasy
Od poniedziałku autobusy pojadą zmienioną trasą.
Miejski Zakład Komunikacji w Gorzowie Wielkopolskim informuje, że od 2 października 2023 r. (poniedziałek) do ...
<czytaj dalej>Przyjdź, zagłosuj
Po miesiącu spotkań z mieszkańcami i dyskusjach o zadaniach wymagających realizacji w ramach Budżetu Obywatelskiego 2024 w rejonach zmierzamy do ...
<czytaj dalej>Nowa e-usługa w urzędzie skarbowym
Oczekiwana przez użytkowników usługa „Rozliczenia” już dostępna w e-Urzędzie Skarbowym.
Dzięki nowej usłudze w e-Urzędzie Skarbowym (e-US) podatnicy i płatnicy mogą ...
<czytaj dalej>