
5 czerwca. Ciągle jeszcze organizujemy się po i przed podróżą. Wszystko już wniesione do domu, jedno pranie, odświeżanie i selekcja przed nowym wyjazdem ciągle w toku. W niedzielę zrobiliśmy sobie dzień totalnego odpoczynku (czasami trzeba), ale żeby całkiem się nie rozleniwić, podjęliśmy wysiłek zliczenia kosztów naszej wyprawy. Wyciągnęłam wszystkie skrzętnie zbierane paragony i notatki. Z zestawienia wydatków wynikało, że koszt naszej wyprawy zamknął się w 167 złotych dziennie na dwoje, czyli 83,50 na osobę.
Koszt przejechania 15.000 kilometrów wyniósł 5.500 złotych, więc nie jest najgorzej. Trochę wprawdzie trzeba się było naszukać stacji paliwowych z LPG, ale Bodek przed wyjazdem zainstalował sobie aplikację ułatwiającą ich odnalezienie. Kiedy Fredkowi włączała się rezerwa, tak ustawialiśmy trasę, by znalazła się na niej tzw. potwierdzona stacja. Po każdym tankowaniu dodawałam do Map Google zdjęcie dystrybutora LPG wraz z krótką informacją, żeby innym poszukującym było łatwiej i wyobraźcie sobie, że są to najczęściej oglądane przez innych notatki. Nawiasem mówiąc, wcale mnie to nie dziwi. Inni użytkownicy najchętniej dodawali fotografie z nazwą stacji i krytykowali, bądź chwalili obsługę albo czystość, a w oficjalnych opisach miejsc rzadko podawany jest rodzaj dostępnego w nich paliwa.
Benzynę i olej napędowy znajdziecie niemal na wszystkich stacjach, chociaż w Hiszpanii i Portugalii bywają takie, gdzie jest wyłącznie gasóleo (diesel). Płynnego gazu trzeba szukać w pobliżu nieco większych miasteczek. LPG występuje tam pod nazwą GPL lub GLP. Należy również posiadać adapter umożliwiający tankowanie: inny w Niemczech oraz Danii i Szwecji, gdzie się właśnie wybieramy (niemiecki system tankowania ACME), inny w Hiszpanii i Portugalii (Euroconnector), podczas gdy w naszym kraju stosuje się zawory tankowania typu włoskiego. Wybierając się w objazdową trasę, trzeba mieć z sobą cały ich zestaw.
Na jedzenie wydaliśmy 2.200 złotych. Oczywiście zabraliśmy własne zapasy, głównie uwielbianych przez Bodka makaronów, których nie udało nam się do końca spałaszować. Kupowaliśmy głównie pomarańcze o niezrównanym smaku, pieczywo i warzywa. Zapasy wody uzupełnialiśmy w pięknie zdobionych wodopojach (na zdjęciu jeden z nich), dostarczających pysznej, zimnej, źródlanej, krystalicznie czystej i zawsze podpisanej jako agua potable (woda pitna po hiszpańsku), água potável (po portugalsku) lub eau potable (po francusku).
Bilety wstępu do różnych atrakcji kosztowały nas łącznie 700 złotych. Warto tu jednak zaznaczyć, że Hiszpania i Portugalia oferują bilety zniżkowe dla seniorów, czyli osób od 65 (rzadziej 60) roku życia. Niepełnosprawni niekiedy mają wstępy darmowe. We Francji i Niemczech ulgowe bilety są tylko dla dzieci, młodzieży oraz grup (przynajmniej tam, gdzie chcieliśmy wejść), za to we Francji oferowano bezpłatne wstępy do wszystkich, nawet tych najcenniejszych kościołów. W Hiszpanii i Portugalii trzeba było za to płacić.
Sporo zaoszczędziliśmy na darmowych noclegach. Spanie we Fredku jest komfortowe, chociaż miejsca w nim o wiele mniej, niż w najmniejszym nawet campervanie, że o wypasionym camperze nie wspomnę. W związku z wprowadzonymi niedawno zakazami, nigdzie nie nocowaliśmy na dziko, zawsze wybierając legalne parkingi całodobowe. Wybór jest naprawdę spory. Wiele portugalskich i hiszpańskich miasteczek wybudowało specjalne strefy parkingowe z czystą wodą, toaletami, miejscem do opróżniania turystycznych toalet i zbiorników z szarą wodą. Za spędzenie tam jednej lub kilku nocy często nie trzeba płacić, a koszt kolejnych wynosi kilka euro. Naszą toaletą było specjalne WC-wiadro z zestawem odpowiednich worków. Wygodne i funkcjonalne, pozwalające na załatwianie potrzeb bez wychodzenia na zewnątrz. W sprzedaży jest sporo jego wariantów.
Koszty obniżyła nam także możliwość parkowania na bezpłatnych miejscach inwalidzkich. Oboje mamy uprawnienia, a niebieskie karty parkingowe honorowano we wszystkich odwiedzanych przez nas krajach. Na Półwyspie Iberyjskim przestrzegane jest to rygorystycznie. Kiedy tylko zapędził się na takie miejsce ktoś bez uprawnień, natychmiast był ostro upominany przez przechodniów.
Najtańsza, co było do przewidzenia, okazała się Portugalia, chociaż tamtejsze Pingo Dolce mniej przypadło nam do gustu od hiszpańskiej Mercadony. Najdroższe paliwo i wyżywienie było natomiast we Francji. Za cenę poniżej euro tankowaliśmy LPG tylko w Portugalii i Czechach, sporadycznie w Hiszpanii, ale po benzynę zdecydowanie najlepiej pojechać do Andory. Tylu stacji benzynowych na kilometr kwadratowy nie widzieliśmy nigdzie, jedynie gazu tam nie było (podobno chwilowo).
Do całości kosztów trzeba jeszcze dołożyć ubezpieczenie podróżne na dwa miesiące. Tutaj niestety, seniorzy z kompletem przeróżnych schorzeń zniżki nie mają, a nawet wprost przeciwnie – koszty rosną z wiekiem i liczbą spożywanych leków. Nas kosztowało to dokładnie 1332 złote. Na szczęście, nie musieliśmy z niego korzystać, ale przynajmniej mieliśmy komfort przewracania się (ja dwa razy, Bodek trzykrotnie).
Podsumowując, koszty wydają się wysokie, jednak przeliczając na każdy z 60 dni już nie aż tak bardzo, zaczynamy więc zbierać na następną wyprawę. Pomysłów mamy kilka.
Tekst i foto Maria Gonta
Ważne, by szanować innych
Tzw. nieznani sprawcy, a raczej znani, zniszczyli mój bilbord wyborczy. Naklejono kilka małych flag niemieckich, czyniąc mnie zapewne Niemcem, zupełnie ...
<czytaj dalej>Od poniedziałku zmiana trasy
Od poniedziałku autobusy pojadą zmienioną trasą.
Miejski Zakład Komunikacji w Gorzowie Wielkopolskim informuje, że od 2 października 2023 r. (poniedziałek) do ...
<czytaj dalej>Przyjdź, zagłosuj
Po miesiącu spotkań z mieszkańcami i dyskusjach o zadaniach wymagających realizacji w ramach Budżetu Obywatelskiego 2024 w rejonach zmierzamy do ...
<czytaj dalej>Nowa e-usługa w urzędzie skarbowym
Oczekiwana przez użytkowników usługa „Rozliczenia” już dostępna w e-Urzędzie Skarbowym.
Dzięki nowej usłudze w e-Urzędzie Skarbowym (e-US) podatnicy i płatnicy mogą ...
<czytaj dalej>