
3 czerwca to dzień, w którym świętują rowerzyści. Ja niestety, należę do tych nieszczęśników, którzy za młodu nie nauczyli się korzystać z jednośladów. Trochę próbowałam w okolicach trzydziestki i nawet mi wychodziło (krótkie odcinki w linii prostej z hamowaniem na płocie), kiedy jednak usłyszałam od Bodkowego siostrzeńca prorocze słowa: „Ciocia, jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz”, odechciało mi się próbować dalej. Potem nadszedł czas nowych kolan i obawa, że po takiej wywrotce trzeba je będzie ponownie wymieniać, więc tkwię w tej swojej nieumiejętności użytkowania roweru, z zazdrością przyglądając się tym, którzy na nim jeżdżą. Nisko się im wszystkim kłaniam (dziś Dzień Savoir Vivre’u) i zapraszam chętnych (nie tylko rowerzystów) na wycieczkę, tym razem nie południowoeuropejską, ale w mniej uczęszczane podpoznańskie okolice. Jest tam kilka ciekawych miejscowości, które można połączyć w szlak o nazwie Humerszczyzna lub Humerkowszczyzna (od nazwiska zmarłego 20 lat temu Zygmunta Humerczyka, niegdysiejszego proboszcza parafii Ceradz Kościelny), a do oglądania są osobliwe obiekty sztuki recyklingu w wersji ludowej – dzieło jego społecznej aktywności i artystycznych pomysłów.
Ksiądz tworzył kompozycje przestrzenne o tematyce ludowej, religijnej, społecznej, historyczno-patriotycznej i abstrakcyjno-filozoficznej. Wykorzystywał gotowe elementy urządzeń rolniczych, kamienie polne, większe głazy, stare sprzęty domowe i narzędzia rolnicze, kany na mleko, pnie o ciekawych kształtach, słowem wszystko, co dało się podporządkować jego artystycznej wizji. Nie mam pojęcia, czy osobiście parał się rzeźbą w drewnie oraz metalo- i kamienioplastyką, czy był tylko pomysłodawcą tych dzieł, zlecając ich wykonanie parafianom, ale podobno czerpał inspiracje z dzieł Hasiora. Na pewno natomiast był niestrudzonym zbieraczem muzealnych staroci, gromadząc ich olbrzymie ilości. Jego dzieła można oglądać w Ceradzu Kościelnym, Ceradzu Dolnym, Grzebienisku i Gaju Wielkim.
Na głównym skrzyżowaniu w Ceradzu Kościelnym zobaczycie intrygującą rzeźbę mężczyzny wykonaną z najróżniejszych metalowych przedmiotów użytkowych (zwróćcie uwagę na pośladki, pięknie wyprofilowane ze starej łopaty). Wrażenie robi płot otaczający plebanię z wkomponowanymi weń najróżniejszymi narzędziami rolniczymi i warsztatowymi (na zdjęciu jego fragment). Są też pomniki upamiętniające 100-lecie miejscowego Kółka Rolniczego i 50-lecia Koła Włościanek, kompozycja przedstawiająca powstanie wsi na tle historii kraju, jest kamienny ołtarz z kulą ziemską z metalowych prętów i nieco innych ciekawostek, których warto poszukać samemu.
Będąc we wsi, absolutnie nie można pominąć tamtejszego zespołu sakralnego św. Stanisława Biskupa i Męczennika, w którego skład wchodzą: gotycki kościół z I poł. XVI w., kaplica grobowa rodziny Engeströmów (poł. XIX w.) i drewniana dzwonnica cmentarna (1958 r.). Z historią rodziny Engeströmów warto zapoznać się już w Jankowicach, które rozłożyły się jeszcze bliżej Poznania. Znajduje się tam pięknie odnowiony pałac „wiekopolskiego Szweda”, najstarszy na tym terenie przykład architektury klasycyzmu romantycznego, wybudowany na polecenie Larsa Engestrӧma w XVIII w. i przebudowany na początku XX w. dla Stefana Kwileckiego.
Kim był ów Lars o tajemniczo brzmiącym nazwisku? W „Opisaniu Historyczno-Statystycznym Wielkiego Księstwa Poznańskiego” Jana Nepomucena Bobrowicza z 1846 r. czytamy: „Wawrzeniec Hrabia Engeström. Czcigodny ten Szwed był posłem przy rządzie polskim w 1788 i wpływem swoim wspierał zamiar odrodzenia Polski. Sejm czteroletni nadał mu indygenat, Hrabia Engeström został później ministrem spraw zagranicznych swego kraju, a na koniec przeniósł się do Jankowic (które wniosła mu w posagu Rozalia Chłapowska) i tamże w 1825 życia dokonał. Zostawił po sobie pamiętniki drukiem jeszcze nieogłoszone. W Jankowicach jest pałac wytwornie urządzony przez Hrabinę Engeström wdowę.”
Para miała troje dzieci: Eufemię, która nie wyszła za mąż i była damą dworu królowej Zofii Albertiny w Sztokholmie; Doroteę, która wyszła za barona Gustava Sternelda, późniejszego ministra spraw zagranicznych Szwecji; oraz jedynego syna Gustava Stanisława (pierworodny, urodzony w Warszawie), który nie przyniósł rodzinie chluby, za co został zmuszony do zrzeczenia się wszelkich praw do tytułów i majątków. Natomiast wychowany przez babkę syn Gustava Stanisława – Lars Stanisław Bonawentura von Engeström znany jako Wawrzyniec Engeström (1829-1910) jest do dziś wspominany nie tylko w Wielkopolsce. Wystarczy powiedzieć, że oprócz udziału w antyaustriackim powstaniu i Wiośnie Ludów (za co skazano go na roczny pobyt w Twierdzy Kostrzyńskiej) i udziału w Powstaniu Styczniowym (wówczas ponownie został uwięziony), wsławił się działalnością społeczną (m.in. wspierał finansowo Muzeum Polskie w Rapperswilu). Był pisarzem, poetą, tłumaczem literatury skandynawskiej. Przez 25 lat pełnił funkcję sekretarza Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, był jednym z założycieli Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych, założycielem Towarzystwa Kolonii Letnich w Kobylnicy, długoletnim przyjacielem Józefa Ignacego Kraszewskiego, filantropem i wreszcie pomysłodawcą akcji „szklanka mleka”.
Tekst i foto Maria Gonta
Nie zawłaszczać mitu założycielskiego Lubuskiego
- Nie wierzę w tę inicjatywę – mówi o spotkaniu dotyczącym Nowej Umowy Paradyskiej marszałek województwa lubuskiego Marcin Jabłoński.
W poniedziałek, ...
<czytaj dalej>Coraz bliżej święta
Otwarcie hali sportowo-widowiskowej Arena GORZÓW jest głównym elementem tegorocznej kampanii „Gorzów blisko świąt”. Dwudniowa impreza zaplanowana jest w dniach 9-10 ...
<czytaj dalej>Chcą nowego porozumienia paradyskiego
Prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki, wspólnie z prezydentami Zielonej Góry Januszem Kubickim i Nowej Soli Jackiem Milewskim, jest inicjatorem i współorganizatorem ...
<czytaj dalej>Uzasadnienie inicjatywy obywatelskiej
Publikujemy UZASADNIENIE INICJATYWY OBYWATELSKIEJ na rzecz skrócenia urzędowej nazwy miasta Gorzów Wielkopolski i przywrócenia jej historycznego polskiego brzmienia – GORZÓW.
WSTĘP
tylko ...
<czytaj dalej>