
26 maja. Rano doczytałam, że jeziorko, nad którym spaliśmy, znajdowało się w Regionalnym Parku Przyrody Ballons des Vosges (Balony Wogezów?), a konkretnie w jego części zwanej Lasem Siedmiu Koni.
Już w XIV w. był to spory obszar leśny należący do ówczesnego opata z Luxeuil-les-Bains i dlatego podzielono go na siedem części nazywanych wówczas „chevel”, a że koń po francusku brzmi podobnie (cheval), więc jakoś tak samo wyszło. Do miasta też postanowiliśmy zajrzeć i była to dobra decyzja.
Luxeuil-les-Bains ma naprawdę wiele do zaoferowania nawet wymagającemu turyście. Historia miasta jest długa i zawiła. Po najeździe Hunów w 451 r. niewiele wprawdzie się ostało z czasów rzymskiego Luxovium, ale już po opactwie, założonym tu w 590 r. przez irlandzkiego mnicha św. Kolumbę (Kolumbana Młodszego) jest sporo pozostałości, chociaż i ono wielokrotnie było niszczone i odbudowywane. Trójnawowa bazylika St-Pierre jest czwartym z kolei kościołem opackim wybudowanym w tym miejscu. Potężna, gotycko-neoklasycystyczna, o mrocznym wnętrzu rozświetlanym tęczowymi refleksami tworzonymi przez odbijające się w witrażach słońce, z posadzkami tak wydeptanymi przez wiernych, że trzeba uważać, by się nie przewrócić… w swoim wnętrzu kryje prawdziwe cudo – dębowe organy zbudowane w 1617 r. i powiększone w 1685 r. Dźwiga je na własnym grzbiecie Atlas, a każdy ich panel, oddzielony Atlantydami, zawiera ozdobny medalion.
Niezwykła jest też piętnastowieczna Wieża Radnych (Tour des Échevins), mieszcząca obecnie muzeum. Wiele budynków ma interesujące detale architektoniczne. Spacer po historycznej części miasta był dla nas czystą przyjemnością. Odwiedziliśmy raptem kilka z siedemnastu zachwalanych miejsc, ale to w zupełności wystarczy, by rekomendować je jako atrakcyjne.
W swoich planach założyliśmy, że najpóźniej w czwartek opuścimy Francję. Postanowiliśmy pożegnać ją w Strasburgu. Warto było. Zaparkowaliśmy Fredka w okolicach dzielnicy zwanej Małą Francją i ruszyliśmy na dłuuugi spacer. Codziennie niemal opowiadam o klimatycznych uliczkach, zachwycających zaułkach, ulicznych knajpkach, w których zawsze ktoś siedzi, kolorowych sklepikach, kwiatach – i tutaj też to wszystko było, a oprócz tego jeszcze kanały, w których się te szachulce z XVI w. odbijały jak w lustrze. Po kanałach pływały przeszklone łodzie wycieczkowe. Ich śluzowanie to dodatkowa atrakcja dla tych, którzy spacerują uliczkami. Pod obstrzałem dziesiątków spojrzeń i trzaskających migawek aparatów, gorzej chyba czują się turyści zamknięci w tych przeszklonych klatkach. Ja natomiast tylko cudem uniknęłam dzisiaj kolejnego upadku (pozazdrościłam Bodkowi, że on leżał dwa razy, a ja tylko raz). Najśmieszniejsze jest to, że potknęłam się o… siedzącego na chodniku młodzieńca. Oj, długo potem czułam kręgosłup.
O Małej Francji warto jeszcze wiedzieć, że kiedyś była dzielnicą rybaków i garbarzy, którym woda była potrzebna do wykonywania pracy, a jej nazwa pochodzi od szpitala dla żołnierzy Franciszka I (król Francji w latach 1515-1547), cierpiących na „francuską chorobę” (kiłę). Czyż w związku z tym nie byłaby właściwsza nazwa Mała Franca?
Spacer stamtąd w kierunku Katedry Notre Dame to też czysta przyjemność. Najpierw jednak odwiedziliśmy kościół św. Tomasza, jak głosi tradycja wybudowany w miejscu pierwszej strasburskiej katedry. Kiedy wśród ułożonych na stojaku zalaminowanych kartek z opisem świątyni próbowałam znaleźć taką, ze zrozumieniem której miałabym najmniej problemu, podszedł do mnie pan i zapytał „In what language?” a ja mu pięknie opowiedziałam „polski”. Pan się tylko uśmiechnął – „Polski?” – „You are welcome” - i wręczył mi opisane piękną polszczyzną dzieje świątyni i wszystkich jej skarbów, a wśród nich, wyobraźcie sobie, znajduje się pomnikowe Mauzoleum Maurycego Saskiego, syna polskiego króla Augusta II Mocnego.
Katedry Notre Dame po prostu nie da się opisać. Długo staliśmy z zadartymi głowami, zanim zdecydowaliśmy się wejść do środka. Monumentalna, koronkowa z zewnątrz, z zachwycającymi witrażami, pięknymi rzeźbami (szczególnie polecam tzw. Anielski Filar), z przepięknym szesnastowiecznym zegarem astronomicznym i umieszczoną na nim podobizną Mikołaja Kopernika (na zdjęciu). Zegar działa, mieliśmy okazję zobaczyć jak wybija pierwszy kwadrans, ale nie czekaliśmy 45 minut do spektaklu ruchomych figurek o pełnej godzinie.
Kiedy doczłapaliśmy się w końcu do naszego samochodu, nie bardzo już nam się chciało ruszać, no ale przecież to Strasburg, więc jakże nie zobaczyć Parlamentu Europejskiego i gmachu Trybunału Praw Człowieka? Niestety Parlament był dość szczelnie obstawiony wysokim metalowym ogrodzeniem, skutecznie zasłaniającym to, co jest tam akurat remontowane, za to mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że miasto Strasburg zaskoczyło nas swoim rozmachem i schludnością. Kiedy tak po nim jeździliśmy, całkiem niespodziewanie znaleźliśmy się w Niemczech. Już w połowie mostu na Renie pojawiły się niemieckie napisy. A potem znowu wspinaczka po serpentynach Szwarcwaldu, by na nocleg trafić nad Neckar, do Oberndorfu. Rano planujemy wizytę w Rottweil, też nad Neckarem.
A w ogóle to w ciągu całego naszego przejazdu przez Francję odczuwaliśmy KOMPLETNY BRAK BOCIANÓW aż do wczoraj, kiedy wieczorem w Burgundii zobaczyliśmy całe ich stado na jednym z pól. Wcześniej za traktorami wędrowały wyłącznie wrony. Wydawało nam się to ogromnie dziwne, bo tu przecież bardzo zielono i wód wszelakich mnóstwo wokół, i wcale nie jest zimno.
Jeszcze kilka dni i skończy się nasza portugalska wyprawa. Im bliżej domu, tym więcej rozmów na tematy kulinarne. Dziś Bodek zagaił:
- A wiesz, co zjemy po powrocie do domu?
- Rosół i placki ziemniaczane?
-To też, ale najpierw ziemniaki w mundurkach i śledzie!
Tekst i foto Maria Gonta
300 tys. zł dla AWF
300 tys. złotych dla gorzowskiego AWF-u. To wsparcie na dietetykę i fizjoterapię.
– To kierunki przyszłości, dlatego konsekwentnie je wspieramy – ...
<czytaj dalej>Poznaj plan zagospodarowania
Można poznać plan zagospodarowania dla obszaru u zbiegu Podmiejskiej i Łukasińskiego.
Do 26 czerwca do publicznego wglądu wyłożono projekt miejscowego planu ...
<czytaj dalej>Wręczono nagrody 25-lecia samorządu
Z okazji rocznicy powstania województwa lubuskiego 3 czerwca 2023 r., podczas Święta Wolności, przekazano nagrody dla tych, którzy najbardziej zasłużyli ...
<czytaj dalej>