23 września czekał cierpliwie, aż uchylę chociaż jedną powiekę, a na dzień dobry podsunął mi myśl: „żegnaj lato na rok!” Zapewne obserwował po cichutku, jak jeszcze przed świtem wkraczała do nas astronomiczna jesień, prowadząc pod pachę jesień kalendarzową. Ich siostra, jesień meteorologiczna, jest z nami już od pierwszego września, jedynie jesień fenologiczna ciągle nie może się do końca zdecydować.
Fenologia, czyli nauka zajmująca się badaniem zjawisk zachodzących w życiu roślin i zwierząt oraz ich cyklicznością, rozróżnia:
- wczesną jesień – czas dojrzewania owoców kasztanowca, derenia i borówki brusznicy (próbowaliście kiedyś szlachetnej, pysznej, staropolskiej dereniówki?);
- pełną jesień (jesień właściwą, złotą jesień) – okres zamierania wegetacji, rozpoczynający się od żółknięcia oraz opadania liści lipy drobnolistnej i klonu pospolitego (w następnej kolejności kwitnąć zaczyna zimowit jesienny). W sprzyjających okolicznościach taka cudna jesień może trwać nawet do końca października i tego bym sobie w tym roku życzyła;
- późną jesień – kiedy całkowicie opadają liście brzozy brodawkowatej, gałęzie drzew świecą już pustkami, a w niesprzyjających okolicznościach szybko dopada nas długo ślimacząca się jesienna szaruga. Późna jesień przychodzi zazwyczaj w listopadzie i kończy się nadejściem dłuższych mrozów. Średnia temperatura dobowa spada poniżej 5°C.
Jak na pierwszy dzień jesieni przystało, świętujemy dziś Dzień Spadającego Liścia. Jego pomysłodawcą był zmarły w 2021 r. zielonogórzanin Jerzy Szewczyk, poeta, gawędziarz, aforysta, podróżnik, fotograf. To właśnie on przyszedł w 2008 r. do redakcji „Gazety Lubuskiej” ze swoimi wierszami, towarzyszącą mu roztańczoną Panią Jesienią i pomysłem na radosne powitanie pięknej pory roku, twierdząc, że 23 września, to taki „niezagospodarowany” dzień z ogromnym potencjałem. Miał rację.
W przysłowiach widać też wyraźnie, że czas na wykopki. „W dzień św. Tekli będziemy ziemniaki piekli, a po św. Tekli będziemy znów kapustę siekli”. Dawniej na Podlasiu rozpoczynano właśnie kopanie ziemniaków, podczas gdy nieco bardziej na południe, na Lubelszczyźnie, świętowano już tzw. dokopiny, czyli definitywny koniec ziemniaczanych zbiorów. Na zakończenie tych drugich pleciono wianki z łęcin i jesiennych kwiatów oraz ucztowano (z tańcami włącznie), co pięknie wpisuje się w dzisiejsze powitanie barwnej jesieni.
Wczoraj Maurycy zagwarantował nam piękną pogodę, dzisiejsza Tekla nie chce być gorsza, wobec czego zachęcam do ruszenia w plener. Może zatańczy dla Was na wietrze świąteczny spadający liść?
Tekst i foto Maria Gonta
Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>Tarasy jeszcze niedostępne
Woda w Warcie opada, odsłaniają się zalane tarasy. Niestety, ze względów bezpieczeństwa, nie mogą być jeszcze udostępnione.
Zdecydowała o tym ekspertyza ...
<czytaj dalej>