






16 sierpnia oznacza, że nie wiadomo kiedy minęła nam połowa miesiąca. Warto zadbać, by dzień mijał sympatycznie, bowiem stara prawda głosi, iż „Na święty Roch, jaki dzień, taka noc”.
W dawnym kalendarzu rolniczym dzień św. Rocha oznaczał początek jesiennej orki („Od świętego Rocha na polu socha”), a o tym, że trwa czas zbiorów, przypominały przysłowia: „Na święty Roch w stodole groch”, „Po Rochu najesz się grochu” oraz „Na św. Roch w stodole groch. Groch do stodoły, podwieczorek do komory”. Z tego ostatniego można wyciągnąć wniosek, że pracownicy sezonowi nie byli już tak bardzo potrzebni, a i dzień roboczy skrócił się do tego stopnia, że z posiłków gwarantowanych, pozostał im już jedynie obiad.
Do licznych niegdyś w tym dniu odpustów nawiązywało przysłowie „O świętym Rochu strzelaj bez prochu”.
Do św. Rocha orędowały osoby mające problemy z kolanami i chorobami skóry, ale wzywany był przede wszystkim dla ochrony przed zarazą, dlatego jego kult rozpowszechnił się głównie w dobie licznych epidemii. Na drzwiach włoskich domów wypisywano litery VSR (Vivat Sanctus Rochus) wierząc, że pozwoli to mieszkańcom pozostać w zdrowiu.
W 1713 r. założono w Wilnie zgromadzenie zakonne rochitów (Bracia Miłosierdzia od św. Rocha), którego celem było ratowanie dotkniętych morowym powietrzem i chowanie zwłok. Braciszkowie składali specjalne ślubowanie, a dla odróżnienia od innych zakonników nosili czarne czapki i krótkie czarne płaszcze z wyszytą na nich czaszką. Członkowie zgromadzenia założycielskiego tak gorliwie spełniali swoje obowiązki, że wszyscy wymarli podczas zarazy w 1753 r. W innych miejscach klasztory rochitów działały jeszcze przez prawie 100 lat.
W Polsce najstarszą kaplicę ku jego czci ufundowano w Oławie w 1385 roku. Działały liczne bractwa, powoływane dla pomocy w chorobach. Teatry jezuickie wystawiały sztuki o jego życiu. Często opowiadano w nich historię o tym, jak wkrótce po śmierci Rocha, z żalu za nim zdechł również jego pies Roszek i stanął u boku swego pana w momencie, kiedy ten miał przekraczać niebiańską bramę. Ponieważ św. Piotr nie zgodził się, by zwierzę weszło do raju, Roch i jego czworonożny towarzysz wrócili na ziemię, by tam „ich cienie dokonywały cudów i uzdrawiały ludzi od wścieklizny”. Na wieść o tym Bóg zapragnął ich zobaczyć, zezwolił więc świętemu klucznikowi, by wyjątkowo wpuścił przez wrota także psa, a wtedy posypała się lawina próśb. Pierwszy z petycją wystąpił św. Piotr, prosząc o wpuszczenie koguta, który skłaniając go do skruchy, uratował jego duszę. Potem pojawił się Jonasz wstawiający się za goszczącym go przez trzy dni we własnym brzuchu wielorybem, Noe z gołębicą, która przyniosła mu gałązkę oliwną, Eliasz z krukiem karmiącym go na pustyni, Hubert z jeleniem niosącym na głowie krzyż, Franciszek z wilkiem, ptakami i rybami, Antoni z mułem, który przykląkł przed hostią i wielu innych świętych ze swoimi pupilami. No i cóż miał zrobić Bóg? Uśmiechnął się i rzekł, że każdy bez wyjątku, wprowadzić może z sobą zwierzę, które było mu przyjacielem.
Zapewne dlatego po dzień dzisiejszy odbywają się w niektórych miejscowościach odpusty św. Rocha, podczas których uroczyście błogosławione są zwierzęta, kiedyś głównie inwentarskie, dziś także wszystkie bez wyjątku domowe pupile. W Polsce najsłynniejszy jest odpust obchodzony od ponad 300 lat w wielkopolskim Mikstacie (pow. ostrzeszowski). W 2015 r. został nawet wpisany na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. Często biorą w nim udział czworonożni goście z coraz odleglejszych terenów, oczywiście ze swoimi właścicielami.
W ikonografii św. Roch przedstawiany jest zazwyczaj z aniołem, torbą, kijem i psem. Patronuje stolarzom, wolarzom, chorym, aptekarzom, lekarzom, ogrodnikom, rolnikom, brukarzom i więźniom oraz szpitalom. Wzywano go w obronie przed wścieklizną i uważano za opiekuna zwierząt domowych, orędowano do niego w czasie epidemii, zwłaszcza dżumy. Dawniej w dzień jego wspomnienia rozniecano ognie, w których palono palmy wielkanocne i zioła z ubiegłorocznych obchodów Matki Boskiej Zielnej, potem trzykrotnie przepędzano bydło przez dym, a węgielki z ogniska zabierano do domów aby chroniły od nieszczęść i pomagały w leczeniu chorób .
Figury świętego często umieszczano na łąkach, bo stamtąd mógł najlepiej opiekować się bydłem. Z kolei w stajniach wieszano obrazki z Rochem. W niektórych kościołach pod wezwaniem św. Rocha w dzień jego święta rozdawany był (i jest) poświęcony "chlebek św. Rocha".
Na dzisiejszym zdjęciu wczorajsza scenka sprzed niewielkiego kościółka w dolnośląskim Jankowie. Piesek nie chciał odejść od furtki, zupełnie, jakby czekał na nadchodzące święto. Tu jednak odpustu św. Rocha nie będzie, czternastowieczna świątynia nosi bowiem wezwanie św. Michała Archanioła.
Tekst i foto Maria Gonta
« | grudzień 2023 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |