23 czerwca. „Jutro święty Janek, puśćmy na wodę wianek”, tyle, że z Nocą Świętojańską, to wcale nie taka prosta sprawa.
Nadejście lata zawsze było czasem radości mieszającej się z magią, dlatego niosło ze sobą mnóstwo obrzędów, wierzeń i przesądów. Szkopuł w tym, że konkretna data, a właściwie noc, podczas której świętowano, nie była jedna. Najpierw była to najkrótsza noc w roku, przypadająca na półkuli północnej z 21 na 22 czerwca. Potem, wraz z nasilaniem się kultu św. Jana Chrzciciela, pojawił się nowy termin obchodów – noc poprzedzająca wspomnienie tego świętego (z 23 na 24 czerwca).
Dziś mówi się, że całe zamieszanie powstało w związku z „próbą zasymilowania przez chrześcijaństwo pogańskich obrzędów związanych z przesileniem letnim”, a data świętowania zależy od kraju. Noc Kupały niekoniecznie więc równa się Nocy Świętojańskiej, a i obrzędy niekoniecznie się pokrywają. No i faktu, że „Przed świętym Janem najdłuższy dzień panem” zmienić się nie da.
O ile Sobótki, czyli palenie ognia i skoki przez ognisko nie są już tak powszechne jak dawniej, to nadal lubimy puszczać na wodę wianki, dziś jedynie nie ma to znaczenia matrymonialnego, ponieważ puszczają je wszyscy. Kiedyś robiły to tylko niezamężne dziewczęta, a chłopcy próbowali wyłowić z łodzi ten, który zrobiła ich ukochana, bowiem to wróżyło im rychły ślub. "Na święty Jan woda kwitnie" – mawiano.
Z wiankami jest też całkiem inna historia. Na Warmii, Mazurach, Pomorzu i w części Wielkopolski wcale ich nie spławiano, tylko ciskano za siebie (przez głowę) w kierunku drzewa. Jeżeli wianek na nim zawisł, gwarantował dziewczynie zamążpójście. Rzucało się nim do skutku, skrupulatnie licząc, ile razy spadł, bo to wskazywało liczbę lat w panieńskim stanie.
Ognie świętojańskie miały za zadanie odpędzić złe moce, dlatego wkładano do nich ciernie i rośliny parzące. Przed czarownicami, które właśnie tej nocy zbierały różne tajemnicze substancje potrzebne im do magicznych wywarów, broniono się za pomocą skrzyżowanych mioteł ustawionych w progu. Pomagały też porozwieszane w okolicy stare worki. Żadna wiedźma nie mogła przejść obok nich obojętnie. Musiała liczyć nici w tkaninie, a jeżeli nie skończyła tego przed pierwszą w nocy, po prostu traciła moc.
W Skandynawii wigilia św. Jana to niepraktykowany już czas odwiedzin świętych źródeł, których woda w tę jedyną noc uzyskiwała moce lecznicze. Zależnie od kraju i konkretnego źródła, trzeba się było napić leczniczej wody lub tylko w niej wykąpać, a potem obowiązkowo podziękować drobną monetą za dar. Może stąd wziął się zwyczaj wrzucania pieniążków do fontann?
Dania ma jeszcze jedną ciekawostkę, jest nią Midsommertræ – drzewko sobótkowe. Kiedyś istniał tu zwyczaj przystrajania wiankami i ziołami wybranego w danej wsi lub mieście drzewa, wokół którego tańczono wieczorem i w nocy. Drzewa przy świętych źródłach „ozdabiane” były tego dnia bandażami i innymi oznakami mających tam miejsce uzdrowień, ale do dziś zachowała się chyba tylko tradycja odwiedzania „mądrego drzewa” w Leestrup.
Mądre drzewa to okazy z rozdwojonym na pewnej wysokości pniem, który wyżej ponownie się zrasta. Powstały w ten sposób naturalny otwór, przejawiał w noc świętojańską działanie lecznicze. Przejście przez jego środek uwalniało człowieka od jednej z dręczących go dolegliwości lub wad, a pozostawienie na gałęzi fragmentu odzieży, przywiązywało doń to, czego się właśnie pozbyliśmy. Niby nikt już w to nie wierzy, mimo to mądre drzewo w Leestrup nadal obwieszone jest różnymi częściami garderoby. Jeszcze do niego nie dotarliśmy osobiście, mamy już jednak zapisaną jego dokładną lokalizację i z całą pewnością wybierzemy się tam podczas kolejnego pobytu w Danii.
Tymczasem za mądrymi drzewami rozglądam się po naszych okolicznych lasach. Na razie udało mi znaleźć takie, jak na załączonej fotografii, pewnie jednak nie wykaże ono zdolności leczniczych, ponieważ są to dwa wyraźnie osobne pnie, zrastające się dopiero na pewnej wysokości. Idealne powinno się najpierw rozdwoić, a potem zrosnąć.
Dziś obrzędy kupalne mieszają się ze świętojańskimi, nikt nie przywiązuje do nich znaczenia matrymonialnego i w dodatku obchody, noszące znamiona pikniku, zabawy lub wydarzenia kulturalnego, organizuje się najczęściej w najbliższy obu datom weekend.
Podejrzewam, że o zwyczajach nocy świętojańskiej w różnych krajach można napisać całkiem sporą książeczkę, tymczasem mi pozostało jeszcze kilka przysłów do zaprezentowania, więc zacznę od tych, które odwołują się do Wandy (obchodzącej imieniny właśnie dzisiaj).
„Wanda z Janem wianki puszczają po wodzie i wspólnie radzą o żniwnej pogodzie”. Warto też przyjrzeć się dzisiejszemu zachodowi słońca, bowiem „W dniu Wandy, gdy słonko bezchmurnie zachodzi, to i święty Jan pogodą rolników nagrodzi”.
Jest jeszcze napomnienie skierowane do rolników: „Już przed świętym Janem, zajmij się swym sianem” oraz spostrzeżenia pogodowe: „Przed św. Janem o deszcz trzeba prosić, potem sam się będzie rosić” albo troszkę inaczej ale o tym samym „Przed św. Janem o deszcz prosić nam potrzeba, gdyż po świętym Janie bez próśb dają go z nieba” . Wg Glogera gdy susza przed Świętym Janem plebani mawiali: „Do Świętego Jana proście parafianie wszyscy o deszcz, bo po Świętym Janie to i ja sam uproszę”.
Końcówka czerwca to wyjątkowo intrygujący czas.
Tekst i foto Maria Gonta
II etap prac
28 marca rozpocznie się II etap prac na skrzyżowaniu ulic: Słowiańskiej, Żwirowej, Roosevelta i Kosynierów Gdyńskich.
W czwartek (28 marca), na ...
<czytaj dalej>