To jedyna taka noc w roku. Jedyna w Gorzowie. Jedyna dla kultury. Od sobotniego popołudnia do niedzielnego ranka (10-11 czerwca) gorzowianie uczestniczyli w ponad 30 wydarzeniach przygotowanych na Nocny Szlak Kulturalny.
Niemożliwe było uczestniczenie we wszystkich kulturalnych propozycjach, ale taka jest formuła NSK. Wystawić, pokazać, zaprezentować swoje prace może każdy, więc nie ma siły, by imprezy się nie nakładały. Trzeba było specjalnych umiejętności logistycznych, by zobaczyć to, co się chciało. Ale jeśli ktoś planował wziąć - poza innymi - udział w propozycji Filharmonii Gorzowskiej, musiał sobie odpuścić sporo, bowiem konieczne było odstanie w bardzo długiej kolejce. Mnie się nie udało. Podobnie nie udało mi się trafić na koncerty w Jazz Clubie Pod Filarami, bo choć byłam tam dwukrotnie, zawsze trafiałam na przerwę. Grzegorz Turczyński, Marek Konarski - bardzo żałuję, że nie udało mi się Was posłuchać.
Niestety, z roztargnienia nie dotarłam do Biblioteki Pedagogicznej WOM na "Kopię nieidealną, czyli wystawę fotograficzną grupy fCzasowicze". Z oczywistych względów - obowiązki przy premierze spektaklu "Jutro będzie lepiej" - nie udało mi się wysłuchać Jazzu dla każdego w Zborze Kościoła Chrześcijan Baptystów, ale Wiesław Ciepiela mówił, że jego muzyka oczarowała, więc mam czego żałować. Bezsprzecznie trafione w punkt były artystyczne komentarze Marty Frej, które ściągnęły rzesze oglądających do zamienionego na klub pomieszczenia po byłym sklepie przy Wełnianym Rynku. Nie wiem, jak było na spotkaniu, które prowadziła Agnieszka Moskaluk, bo inne punkty NSK czekały, ale po wpisach na portalu społecznościowym należy wnosić, że - jak zwykle - interesująco.
Tradycyjnie bardzo wielu oglądających ściągnął swoimi zdjęciami do Małej Galerii Fotograficznej podróżnik Stefan Piosik, który nieustannie oprowadzał ludzi, wyjaśniał, opowiadał i tłumaczył. Oczywiście był w swoim żywiole, bo nic nie sprawia mu większej radości, jak dzielenie się tym, co sam widział.
Więcej o wystawie przeczytasz tu:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,kultura,7816,stefana_piosika_fotografie_z_pieciu_kontynentow,
Na dłuższą chwilę przysiadłam w galerii, ale porozmawiać z podróżnikiem nie było szans. Za to gospodarzowi miejsca Marianowi Łazarskiemu dziękuję za kawę, dzięki której - w jako takiej kondycji - dotrwałam do późnych godzin wieczornych.
Na trasie ulicy Chrobrego w Klubie Jedynka Elżbieta Neuman zaprosiła na świetną wystawę "Czerń i biel nie są nudne". Pokazała grafikę i rysunek Andrzeja Gordona, Bolesława Kowalskiego, Magdaleny Ćwiertni, Bogusława j. Jagiełły (genialne prace z początków twórczej działalności), Krzysztofa Swaryczewskiego i jakże odmiennego, bo w autoportrecie Michała (dla mnie zawsze Anioła) Bajsarowicza. Na muzę nie zdążyłam, ale mogłam sobie wyobrazić, jak dodała kolorytu wydarzeniu.
Jeśli o kolorycie mowa, nie mogę pominąć barwnego Koła Gospodyń Miejskich, które biły rekord w kulturalnym dzierganiu. Towarzyszyła im niezwykle zdolna młoda Lidia.
Uciekł mi też performance Izabeli Chamczyk, ale może to i dobrze, bo jakoś nie lubię ani pękających balonów, ani zadawania nawet wirtualnego bólu. Za to dobrze czułam się z muzą dochodzącą z The Whiskey Jar. Była energetycznie taneczna, przynajmniej wtedy, gdy kręciłam się wokół.
Koniecznie chcę pochwalić pomysł Portret 7.6.0., czyli Inicjatywę Grupy Fotograficznej Azyl-Art. To baner przedstawiający 760 zdjęć gorzowian przeniesiony z dziedzińca Urzędu Miasta do Galerii Bezbronnej. Tam każdy mógł odszukać siebie i znajomych, a później sprawdzić, czy i na ile broni się Bezbronna. Migawki zobaczycie na zdjęciach.
W byłej Przemysłówce spotkałam też gorzowskich literatów. Romanowi Habdasowi bardzo dziękuję za osobiste czytanie pięknego wiersza "Weeckend. Niedzielne przedpołudnie w Zemsku."
Własny azyl miał w MagnetOFFonie "Człowiek - znikający element krajobrazu", czyli Piotr Merda ze swoimi pracami otworkowymi i grupą przyjaciół, pasjonatów prawdziwej sztuki fotograficznej.
Ja zdołałam jeszcze odwiedzić Kunę, w której na dolnym pokładzie w samotności czuwał Jerzy Hopfer, zobaczyć kulturalną inaczej noc miłośników spożywania pewnego napoju i przez dłuższą chwilę posłuchać teatralnej "Rozmowy lirycznej".
Kiedy wracałam do domu, Gorzów wciąż jeszcze tętnił życiem.
W sobotę dziewiątego NSK spotkałam wielu ludzi, często zadowolonych i szczęśliwych. Z kim się dało, zamieniłam kilka zdań, uścisnęłam dłoń radnego Kaczanowskiego, radnej Bejnarowicz nie mogłam, bo zajęta była konsumpcją lodów. No i z ważnych to by było na tyle. Nie widziałam żadnego Prezydenta - choć podobno najważniejszy był oczekiwany z jakąś specjalną słodkością w Małej Galerii Fotografii. Ja nie doczekałam. Zastępca od kultury albo bywał w innych rewirach, albo szykował siły na niedzielne polityczne zgrupowanie stadionowe. No cóż, każdy miał wybór. Co by nie mówić, Nocny Szlak Kulturalny to dobra rzecz. A jeśli ktoś nie obejrzał spektaklu w wykonaniu Teatru Tygiel w reżyserii Artura Nełkowskiego, już dziś zapraszam na 30 czerwca do Spichlerza. Gramy przedostatni raz. To będzie start Dni Gorzowa. Początek też o 17.30.
O przedstawieniu "Jutro będzie lepiej" napiszę osobno.
Tekst i foto Hanna Kaup
Więcej zdjęć:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2017-06-11_dziewiaty_nocny_szlak_kulturalny_przes,
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
« | kwiecień 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 |